- O cofnięciu grantów dowiedziałyśmy się miesiąc temu. Na początku byłyśmy po prostu zdruzgotane. Szukałyśmy wyjścia z sytuacji - dostałyśmy informację, że może otrzymamy jednak pieniądze, jeśli będziemy prowadzić pełną księgowość. Ale polskie prawo nie nakazuje przedsiębiorstwom takim jak nasze prowadzić takiej formy księgowości - która jest o wiele droższa. Konsultowałyśmy sprawę z księgowymi i prawnikami, zaproponowałyśmy, że jesteśmy w stanie przejść na pełną księgowość od nowego roku (nie można tego zrobić w innym momencie), rozważałyśmy nawet przekształcenie Tajfunów w spółkę, co automatycznie wiązałoby się z przejściem na pełną księgowość. Spędziłyśmy wiele dni na rozmowach, telefonach, konsultacjach - wszystko to, zamiast robić to, co powinnyśmy robić, czyli redagować i wydawać książki - piszą w liście przedstawicielki księgarni japońskiej "Tajfuny", która mieści się na tyłach ulicy Chmielnej.
- Na podstawie rozmów w branży, jesteśmy przekonane, że uproszczoną formę księgowości prowadzi wiele wydawnictw, księgarni i innych przedsiębiorstw, które otrzymały granta. (...) Do tej pory nie możemy uwierzyć, że niedługo będziemy świętować pierwsze urodziny. Że coraz częściej mówią o nas media, że w tym tygodniu po raz pierwszy będziemy organizować spotkanie z japońską autorką... ale z tyłu głowy cały czas mamy ten wielki krater finansowy, który musimy jakoś zakopać. Krater, który powstał, bo zaufałyśmy zapewnieniom instytucji. Bo uwierzyłyśmy, że naszym wspólnym celem jest promowanie najlepszej literatury - dodają. Ponadto stwierdziły, że książki w Polsce są drogie co znacznie utrudnia ich zakup a nieprzyznawanie dotacji na promocję literatury sprawia, że ich koszt musi wzrastać o kolejne kilka złotych.
Co dalej z Tajfunami?
Pomysłodawczynie księgarni specjalizującej się w promocji literatury Wschodu nadmieniły również, że zanim zgłosiły się po dofinansowanie do swojej działalności, konsultowały się z Instytutem przyznającym środki i zostały zapewnione, że na pewno otrzymają kwotę o jaką zabiegają. Dlatego postanowiły realizować swoje pomysły licząc się z tym, że wkrótce otrzymają dodatkową pomoc. Tak się jednak nie stało, dlatego miłośniczki japońskiej kultury musiały odwołać się do... samego Ministra Kultury prof. dr hab. Piotra Glińskiego.
- Nie wiemy, czy faktycznie jest jakakolwiek szansa, że nasz list może coś zdziałać. Ale wierzymy, że zapewnienia Instytutu Książki mają swoją wagę i że jeśli potwierdzono nam i zapewniano nas, że wszystko jest w porządku, to to wszystko okaże się jakimś złym snem i będziemy mogły wrócić do robienia tego, w czym jesteśmy najlepsze i nie martwić się o to, jak zakopiemy dziurę po 51 000 złotych - podkreślają.
Złożone pismo można czytać TUTAJ.
POLECAMY TEŻ:
Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?