Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagadka żony prokuratora

Tomasz Falba Czesław Romanowski
Pożar z maja 2003 roku był największą tragedią w historii Rafinerii Gdańskiej.
Fot. Adam Warżawa
Pożar z maja 2003 roku był największą tragedią w historii Rafinerii Gdańskiej. Fot. Adam Warżawa
Czy żona prokuratora Konrada Kornatowskiego, naczelnika wydziału prowadzącego śledztwo w sprawie pożaru w Rafinerii Gdańskiej, starała się o pracę w tej firmie? Reakcje na próbę wyjaśnienia tej sprawy dają do myślenia.

Czy żona prokuratora Konrada Kornatowskiego, naczelnika wydziału prowadzącego śledztwo w sprawie pożaru w Rafinerii Gdańskiej, starała się o pracę w tej firmie? Reakcje na próbę wyjaśnienia tej sprawy dają do myślenia.

Do pożaru w Rafinerii Gdańskiej doszło rok temu. Śmierć poniosły w nim trzy osoby. Przyczyny wypadku bada Wydział Śledczy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Jej szefem jest prokurator Konrad Kornatowski.
Według nieoficjalnych informacji śledztwo lada dzień zostanie zakończone. Wiele wskazuje na to, że winą za spowodowanie wypadku prokuratura obarczy jego trzy ofiary. Ostatnio jednak pojawiły się wątpliwości co do słuszności takiej decyzji. Miesiąc temu "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że według niektórych ekspertyz odpowiedzialność za katastrofę może ponosić także zarząd Rafinerii Gdańskiej. W rozmowie z dziennikarzami "Gazety" Kornatowski wykluczył jednak z góry taką ewentualność.

- Sprawdziliśmy dokładnie, rafineria dochowała wszystkich procedur - przekonywał Kornatowski. - Ktoś was "ładuje" mówiąc, że było inaczej.

Jak się dowiedzieliśmy kilka dni temu, w dwóch niezależnych źródłach, kilka tygodni wcześniej, o pracę w Grupie Lotos (tak teraz nazywa się spółka, w skład której wchodzi Rafineria Gdańska) starała się żona Kornatowskiego. Mogłoby to budzić wątpliwości co do bezstronności prokuratora. Gdyby bowiem okazało się, że odpowiedzialne za wypadek mogą być także władze rafinerii, wtedy rodziny ofiar mogłyby zażądać od firmy gigantycznych odszkodowań.
O potwierdzenie naszych informacji - związanych z zatrudnieniem pani Kornatowskiej - zwróciliśmy się do Pawła Olechnowicza, prezesa zarządu Grupy Lotos.

"Żałuję, ale wyjątkowo w tym przypadku jestem zmuszony odmówić udostępnienia redakcji "Dziennika Bałtyckiego" informacji, o które prosicie" - odpowiedział na nasz faks Marcin Zachowicz, rzecznik Lotosu. - "Grupa Lotos chcąc ujawnić takie dane musiałaby dysponować zgodą osoby zainteresowanej".

Prezes Olechnowicz był wczoraj nieuchwytny. Na nasze pytanie nie chciał też odpowiadać przełożony Kornatowskiego, prokurator Józef Fedosiuk.

- Nie komentuję spraw związanych z członkami rodzin podległych mi prokuratorów. O ile oczywiście nie popełnili przestępstwa - powiedział wyraźnie zirytowany naszymi pytaniami.

Nasza dociekliwość zdenerwowała również prokuratora Kornatowskiego. W czasie rozmowy zagroził nam, że jeśli napiszemy o jego rodzinie, to wyciągnie wobec nas "daleko idące konsekwencje".

Oświadczenie prokuratora Kornatowskiego

Rozmowę z prokuratorem Konradem Kornatowskim nagrywaliśmy. Jej zapis przesłaliśmy mailem do autoryzacji. W odpowiedzi prokurator przysłał nam oświadczenie, które w całości cytujemy:
W odpowiedzi na Pański tekst przesłany mi w dniu dzisiejszym do autoryzacji, stwierdzam, co następuje:
- nie zgadzam się z twierdzeniem, iż prezentowany przez Pana tekst jest zapisem rzekomego "wywiadu", jaki miał miejce w dniu dzisiejszym, jest prawdą, że jest to zapis ,przepytania" mnie na okoliczność spraw dotyczących mojej rodziny oraz postępowania przygotowawczego zawisłego w wydziale, w którym pracuję, w szczególności pierwsze akapity świadczą o Pańskich intencjach. W związku z powyższym nie autoryzuję moich wypowiedzi, albowiem stanowią one wyrwane z kontekstu fragmenty moich wypowiedzi tym bardziej
- nie jest prawdą, że Pańska dociekliwość mnie zdenerwowała, prawdą jest, że jestem zbulwersowany Pana i Pańskiego kolegi natarczywością i próbą wmanewrowania mnie w sytuacje i okoliczności mające świadczyć o tym, że wykonując zawód prokuratora w jakimkolwiek momencie naruszyłem zasady kodeksu postępowania karnego i innych przepisów związanych z wykonywaniem mojego zawodu

- w żadnym przypadku nie groziłem Panu czy też Panu Falbie cyt. "zagroził nam, że jeśli napiszemy o jego rodzinie, to wyciągnie wobec nas daleko idące konsekwencje", moja wypowiedź stanowiła jedynie informację o stanowisku, jakie zajmę w momencie, kiedy stwierdzę, że Panowie naruszycie moje i mojej rodziny dobra prawem chronione, w dalszym ciągu uważam, że moja rodzina jest dla mnie sprawą najważniejszą i nie widzę powodu, dla którego Panowie zamierzacie naruszyć prawo mojej rodziny do prywatności

- Pański tekst urywa się na zdaniu cyt. "Ja nie rozmawiam z panem o pańskiej żonie. Powiem szczerze, że jestem oburzony, szczerze oburzony postępowaniem panów". Przypominam Panu, że moje oburzenie wyrażone w tym zdaniu odnosiło się do wypowiedzi Pana i Pana Falby, iż ja na łamach "GW" jakoby broniłem Zarządu RG w kontekście odpowiedzialności za zaistniały pożar.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto