Gdyby trzeba było ocenić, która z drużyn zaprezentowała się lepiej, to najpewniej wybór padłby na Żuławy. Nowodworzanie częściej rozgrywali akcje ofensywne, a jednocześnie rzadziej pozwalali Borowiakowi na zbliżenie się z piłką do swojej bramki. Również pod koniec meczu, gdy po stronie drużyny z Czerska było widać sporą chęć gry "na czas", to podopieczni trenera Andrzeja Głowackiego nieustannie starali się wyjść na prowadzenie i zdobyć w sobotnim spotkaniu trzy punkty.
Defensywa nowodworzan bez większych problemów przejmowała piłkę lub przerywała akcje piłkarzy z Czerska, a w groźniejszych sytuacjach poza obrońcami świetnie reagował również golkiper Żuław Bartłomiej Gruszewski. Niestety, w ataku nowodworzanom zabrakło szczęścia, lub też możliwości do strzelenia gola. Zawodnicy LKS-u byli w stanie stworzyć sobie kilka dobrych okazji, a także oddali kilka mocnych strzałów. Piłka zawsze jednak leciała obok bramki, a w niektórych przypadkach lądowała w rękach bramkarza z Czerska.
Chociaż żadna z drużyn nie zdobyła bramki, to w meczu nie zabrakło emocji. Niewiele brakowało, by pod koniec pierwszej połowy, po poprawnym wejściu w piłkę Jakuba Mularczyka, sędzia główny podyktował rzut karny na korzyść Borowiaka. Ostatecznie jednak arbiter po rozmowie odwołał swoją decyzję.
Remis Żuław z Borowiakiem oznacza, że pomiędzy zespołami pozostaje pięć punktów różnicy. Okazja do zmiany tego bilansu nadarzy się w najbliższą sobotę - nowodworzanie zmierzą się wówczas na swoim stadionie z Pomezanią Malbork. Tego samego dnia zespół z Czerska podejmie u siebie Radunię II Stężyca.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?