Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

1300 zł dla każdego za nic co miesiąc, bez biurokracji i żadnych warunków. To nie żart! W Polsce rusza eksperymentalny program. Kto zyska?

KK
Co miesiąc 1300 zł dla każdego za nic, bez biurokracji i żadnych warunków. To nie żart! W Polsce ma ruszyć eksperymentalny program. Przejdź dalej i zapoznaj się ze szczegółami
Co miesiąc 1300 zł dla każdego za nic, bez biurokracji i żadnych warunków. To nie żart! W Polsce ma ruszyć eksperymentalny program. Przejdź dalej i zapoznaj się ze szczegółami 123f
1300 zł dla każdego i bez konieczności spełnienia jakichkolwiek warunków. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, to właśnie takie jest założenie bezwarunkowego dochodu podstawowego. Eksperymentalny program rusza w Polsce. Kto zyska dodatkowe środki? Jest lista gmin, których wszyscy mieszkańcy wezmą udział w projekcie.

Spis treści

Gwarantowany dochód 1300 zł. Gdzie rusza program?

Pieniądze, w ramach eksperymentu, mają trafić do 30 tys. mieszkańców w 10 gminach położonych przy polsko-rosyjskiej granicy. Założenie jest takie, że każda osoba w wieku produkcyjnym co miesiąc przez dwa lata otrzyma 1300 zł. Mieszkańcy nie muszą nic robić, ani spełniać jakichkolwiek kryteriów. Nie ma warunków, wniosków i biurokracji. W eksperymencie nie wezmą udziału dzieci i emeryci, choć możliwe są jeszcze korekty zasad eksperymentu.

Badanie przeprowadzi Stowarzyszenie Warmińsko-Mazurskich Gmin Pogranicza, zostało zaakceptowane przez marszałka województwa i będzie wspierane przez grupę naukowców.

- Pieniądze będą przysługiwały wszystkim osobom w wieku produkcyjnym, mieszkającym na danym terytorium. Chcemy się dowiedzieć, jak ludzie zmienią swoje zachowanie w sytuacji, w której będą mieli zapewnione bezpieczeństwo socjalne - mówi nam dr Maciej Szlinder, ekonomista, prezes Polskiej Sieci Dochodu Podstawowego, należy do zespołu przygotowującego pilotaż.

Eksperyment ciągle jest w fazie opracowania - trwają rozmowy na temat jego finansowania (brane są pod uwagę m.in. fundusze unijne, centralne i prywatne). Od uzyskanych środków zależy, czy badanie ruszy i czy na taką skalę, jaka jest planowana. Organizatorzy biorą jednak pod uwagę skromniejszy zakres przedsięwzięcia, obejmujący nie 30 tys., a np. 5 tys. uczestników. Koszt pilotażu w wersji maksymalnej to niecały miliard złotych, a w wersji okrojonej – 156 mln zł. Do projektu wybrano gminy nieprzypadkowo. W przeszłości na ich terenie działały PGR-y, a dziś wskaźniki bezrobocia są tam wyższe niż w innych rejonach.

- Władze samorządowe tych gmin twierdzą, że dotychczasowe rozwiązania przynoszą raczej średnie skutki, dlatego teraz są skłonne przyłączyć się do odważnych, innowacyjnych projektów. Poza tym, efekty badania w tych wybranych gminach mogą być wyraźniejsze niż w innych, bogatszych samorządach – wyjaśnia dr Maciej Szlinder.

Ludzie nie rzucali pracy i nie zaczęli więcej pić

Rozpoczęcie pilotażu na Mazurach jest JUŻ pewne. Koncepcja bezwarunkowego dochodu podstawowego rozpala wyobraźnię. To rozwiązanie nigdzie na świecie nie zostało przyjęte na skalę ogólnokrajową. Natomiast w wielu państwach było testowane. W Finlandii w 2017 i 2018 r. pieniądze od państwa (560 euro) co miesiąc otrzymywało 2 tys. losowo wybranych bezrobotnych. Uczestnicy projektu mogli iść do pracy, ale nie musieli. Badanym poprawił się stan zdrowia, obniżył poziom stresu i zwiększył stopień zadowolenia z życia.

Problem w tym, że w trakcie eksperymentu zmieniły się przepisy o zasiłkach dla bezrobotnych. To, z punktu widzenia naukowego, „zepsuło” badanie. Poza tym, pieniądze wypłacano bezrobotnym, a nie wszystkim Finom. Z kolei w eksperymencie namibijskim zabrakło grupy kontrolnej, co również zniekształciło pilotaż. Natomiast badanie niemieckie, które nadal trwa, jest prowadzone na bardzo małą, niereprezentatywną skalę. Najbardziej wartościowe badanie obyło się w Indiach, 10 lat temu. Wypłacane bezwarunkowo pieniądze nie doprowadziły tam do wzrostu bezrobocia czy powszechnego pijaństwa, jak spodziewali się krytycy koncepcji.

- Teza, że gdy ludzie dostaną pieniądze za nic, to zaczną więcej pić, w Indiach nie została potwierdzona. To znaczy, że ludzie nadużywają alkoholu lub sięgają po narkotyki, gdy czują frustrację, beznadzieję i gdy żyją w biedzie. Używki to sposób na odreagowanie skrajnie negatywnych emocji. W czasie trwania indyjskiego badania, osoby więcej pracowały najemnie i na własny rachunek. Poprawiły się parametry dotyczące edukacji dzieci, odżywiania i zdrowia. Ludzie, którzy chorowali, szybciej zgłaszali się do lekarza i przechodzili całą zalecaną terapię. Krótko mówiąc, wnioski z indyjskiego badania były bardzo pozytywne. Miarodajne naukowo badanie jeszcze w tym roku ma ruszyć w Katalonii – opowiada dr Maciej Szlinder.

Eksperci obawiają się, że rozwiązanie w ujęciu ogólnokrajowym mogłoby przynieść więcej strat niż korzyści.

- Sprzedawcy i producenci byliby skłonni do jeszcze większego podnoszenia cen, bo wiedzieliby, że ludzie są w stanie więcej zapłacić. Dziś musimy stawiać na rozwiązania, które tłumią inflację, a nie na takie, które by ją podsycały. Poza tym, bezwarunkowy dochód podstawowy nie zmniejszy nierówności społecznych, bo tyle samo dostaną wszyscy, biedni i bogaci. Pomoc państwa powinna jednak być skierowana do tych, którzy tego potrzebują. Pamiętajmy też, że pozytywny efekt badań z jednego kraju może nie wystąpić w innym, w którym warunki gospodarcze, społeczne, a nawet kulturowe, są całkowicie inne – mówi dr hab. Monika Tomaszewska, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, która m.in. bada zjawisko biednych pracujących.
Z kolei dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że prowadzenie badań w obecnej rzeczywistości ekonomicznej nie ma sensu.

- Niczego z nich się nie dowiemy. Ciągle jeszcze odczuwamy ekonomiczne skutki pandemii, na gospodarkę wpływa wojna na Ukrainie, w sklepach mamy szalejącą drożyznę. To nie są optymalne warunki do tego typu badań. Natomiast jestem bardzo ciekawa mazurskiego eksperymentu. On powinien dojść do skutku, ale nie w najbliższym czasie, ani nawet nie w najbliższych latach – mówi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Ekonomistka przywołuje przykład Alaski. Tam od 1982 r. specjalny fundusz wypłaca każdemu mieszkańcowi dywidendę (ok. 2 tys. dol. rocznie) z tytuły wydobycia ropy naftowej. Po kilku latach zaobserwowano, że na Alasce zwiększyła się dzietność. Stwierdzono też, że nie doszło do spektakularnych zmian na rynku pracy.

- Dywidendy nie zniechęciły do pracy osoby, które to zatrudnienie miały. Natomiast osoby bezrobotne zachęciły do podjęcia pracy na cześć etatu. Efekty są więc umiarkowanie pozytywne – tłumaczy ekonomistka. - O dochodzie podstawowym będziemy mówić coraz więcej również w kontekście automatyzacji pracy. Niektórzy naukowcy twierdzą, że jakaś forma świadczenia dla każdego będzie w przyszłości konieczna, bo z powodu robotyzacji część ludzi może stracić pracę. Ja tak nie sądzę. Będziemy pracować inaczej, w oparciu o nowe, bardziej specjalistyczne umiejętności – mówi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Koszt jest duży, ale to może się opłacić

Najwięcej pytań i wątpliwości dotyczy jednak kosztów. Gdyby program wprowadzić w całej Polsce i wypłacać 1300 zł osobom w wieku produkcyjnym, to kosztowałoby to budżet państwa ok. 360 mld zł (dochody budżetu państwa na 2022 r. prognozowane są na 492 mld zł). Z kolei analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego przyjęli inne założenia. Wyliczyli, że 1200 zł dla każdego dorosłego Polaka i 600 zł dla dzieci, to koszt rzędu 376 mld zł rocznie. „A to znaczy, że finansowanie programu wymagałoby wzrostu podatków, zadłużenia lub rezygnacji ze znacznej części obecnych wydatków socjalnych państwa” - konkludują w swoim raporcie analitycy PIE.

- Jeśli robimy proste wyliczenie, to wychodzi nam duża kwota. To rozwiązanie będzie jednak administracyjnie bardzo tanie. Do tego może zastąpić szereg zasiłków czy świadczeń, których celem jest łagodzenie ubóstwa. Może się okazać, że finalnie ten koszt jednak jest opłacalny. Po to chcemy zrobić badanie, żeby to sprawdzić – wyjaśnia dr Maciej Szlinder.

Z sondażu, który wykonał Polski Instytut Ekonomiczny, wynika, że 51 proc. ankietowanych byłoby skłonnych poprzeć bezwarunkowy dochód gwarantowany, a 49 proc. - nie (bez względu na wypłacaną kwotę). Gdyby jednak wprowadzenie dochodu wiązało się ze wzrostem podatków, to poparcie spadło do 30 proc. Z kolei 73 proc. ankietowanych przyznało, że po wprowadzeniu tego rozwiązania w życie, nadal kontynuowałoby pracę. Propozycja dochodu gwarantowanego najbardziej podoba się młodym osobom z wykształceniem poniżej średniego, które nie mają stałego źródła dochodów. Co ciekawe, w 2016 r. na temat wprowadzenia dochodu podstawowego odbyło się referendum w Szwajcarii. „Pensję” od państwa odrzuciło 76,9 proc. głosujących. A dodajmy, że szwajcarska propozycja zakładała comiesięczną wypłatę 2,5 tys. franków szwajcarskich każdej dorosłej osobie i 625 franków dla dzieci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto