Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

2016. Kulturalne podsumowanie roku wg dziennikarzy naszemiasto.pl

Mariola Szczyrba
Mariola Szczyrba
"Vinyl" jako największe rozczarowanie serialowe roku, hołd dla Davida Bowiego i gala Europejskich Nagród Filmowych jako najciekawsze wydarzenia, wreszcie najlepsze i najgorsze książki, płyty i filmy 2016 - dziennikarze naszemiasto.pl subiektywnie podsumowali mijający rok w kulturze. Co ich rozczarowało, a co uznali za hit?

MARIOLA SZCZYRBA
(na zdjęciu powyżej w środku)

KONCERT 2016

HIT: Savages na Open'er Festival w Gdyni
Nie Red Hot Chili Peppers, nie Florence and the Machine, tylko ONE. Ktoś powiedział, że wokalistka brytyjskiej formacji Savages to fizyczna reinkarnacja Iana Curtisa i coś w tym jest. Koncert tego rockowego, kobiecego kwartetu na festiwalu Open'er był dla mnie dużym przeżyciem. Punkowa energia, przywodząca na myśl Joy Division czy Siouxie & the Banshees, ascetyczny, nieco mroczny image, dzikość serca w tekstach utworów, wreszcie siła głosu i charyzma wokalistki Jehnny Beth - to wszystko sprawiło, że to właśnie ten koncert najbardziej zapadł mi w pamięci w 2016 r. Na okładce ostatniej płyty Savages "Adore Life" widnieje zaciśnięta pięść, a w tytułowym utworze dziewczyny niepokojąco nawołują: "Ubóstwiajcie życie!" Jestem jak najbardziej za!

ROZCZAROWANIE: Tricky, Stary Klasztor we Wrocławiu
To miał być powrót do korzeni triphopu. Tricky przyjechał do Polski z nową płytą i nową grupą, w skład której wchodzą Luke Harris i weteran sceny Bristolu - DJ Milo. Projekt "Tricky presents Skilled Mechanics" to podobno odpowiedź artysty na zarzuty, że na scenie ukrywał się do tej pory za znakomitymi wokalistkami, jak Martina Topley-Bird czy Francesca Belmonte. Kilka razy widziałam już "Księcia triphopu" w takim kobiecym anturażu i zawsze była w tym magia oraz idealna, muzyczna symbioza. Tym razem czegoś zabrakło. Trzeba to powiedzieć wprost: Tricky bez kobiet wypadł słabo. Zupełnie jakbyśmy mieli do czynienia z próbą w garażu albo koncertową wersją w stylu "tak będzie taniej".

PŁYTA 2016

HIT: "Dialog 1" Rebel Babel
- Przedsięwzięcie Rebel Babel rozrosło się do rozmiaru ud enerdowskiej sztangistki - mówi L.U.C., raper i performer, który wspólnie z DJ Featem i niemal setką muzyków z całego świata nagrał płytę "Dialog I". Dialog - dodajmy - tak bardzo w dzisiejszych czasach potrzebny. Dialog w różnych językach, międzykulturowy, ponad wszelkimi podziałami. Bo Rebel Babel to międzynarodowa grupa złożona z raperów i orkiestr dętych. W przedsięwzięciu wzięli udział m.in.: legenda europejskiego hip-hopu Promoe z kolektywu Looptroop, przedstawiciele hiszpańskiego rapu - Rapsusklei i Wöyza oraz Polacy - Mela Koteluk, Bisz, Joka, Ńemy, Hades i wspomniany już L.U.C. "Gramy odmienne melodie z tych samych nut" – rapuje L.U.C. w "Manifeście". W "Jak słowo daję" stwierdza: "Słowa to czarodziejskie pchły, ile radości, ile łez i krzywd. Mowa to atomowa moc..." Nie jestem wielką fanką hip-hopu, ale ten projekt skradł mi serce, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Jego największą siłą jest jednak ogólny przekaz. Idea, która łączy. Bo jak śpiewa Grubson w utworze "Bike Band": "Biorę przygodę pod pachę i jadę swym światem..." Może ktoś ma ochotę się dołączyć?

FILM 2016

HIT: "Toni Erdmann", reż. Maren Ade
Dla mnie to bezwzględnie film roku, jeśli nie dekady. Całkowicie zasłużenie zgarnął ostatnio Europejską Nagrodę Filmową (i to prawie we wszystkich kategoriach). Kameralny obraz niemieckiej reżyserki Maren Ade opowiada o relacji ekscentrycznego ojca i ambitnej, zamkniętej w sobie córki, robiącej karierę w korporacji. Ubawicie się do łez, ale też wzruszycie. "Toni Erdmann" to mądre, bezpretensjonalne kino. Według mnie oscarowy pewniak.

mat. prasowe

Kadr z filmu "Toni Erdmann"

ROZCZAROWANIE: "Ave Cezar!", reż. Joel Coen, Ethan Coen
Mam słabość do braci Coenów i właściwie na każdy ich nowy film idę jak w dym. Tak też bylo i tym razem. Mistrzowski duet reżyserski, komediowy sznyt, obsada marzeń z Joshem Brolinem i Georgem Clooneyem na czele, do tego barwne czasy Hollwood lat 50.... Słowem, przepis na filmowy hit. A jednak coś poszło nie tak. Za dużo grzybów w jednym barszczu? Całkiem możliwe. "Po prostu dłużyzna, proszę pana" - jak mawiał nasz rodzimy znawca kina - inżynier Mamoń.

SERIAL 2016
HIT: "Belfer", reż. Łukasz Palkowski

Lubię to uczucie, kiedy nie wiem, kto zabił, bo reżyser cały czas miesza mi szyki. Śmierć nastolatki wstrząsa społecznością małego miasteczka, którym rządzi klika złożona z wpływowego biznesmena, burmistrza i szefa policji. Do Dobrowic przyjeżdża Paweł Zawadzki (w tej roli Maciej Stuhr), nauczyciel języka polskiego, który na własną rękę podejmuje śledztwo w sprawie śmierci uczennicy. Reżyserowi Łukaszowi Palkowskiemu (znanemu m.in. z filmu "Bogowie") udało się świetnie oddać zatęchłą atmosferę skorumpowanego, prowincjonalnego miasteczka, pełnego brudnych tajemnic. Bo tutaj właściwie każdy może być mordercą. Ktoś porównał "Belfra" do słynnego "Miasteczka Twin Peaks" Davida Lyncha. I choć uważam, że nieco na wyrost, to i tak jest to duży komplement. Przy okazji nie można nie wspomnieć o świetnych rolach nie tylko Macieja Stuhra, ale też Łukasza Simlata, Pawła Królikowskiego czy młodych, początkujących aktorów. Czekam na drugi sezon.

mat. prasowe

Kadr z serialu "Belfer"

ROZCZAROWANIE: "Westworld", reż. Jonathan Nolan, Lisa Joy
Połączenie fantastyki z westernem? Mnie to niestety nie wciąga. Świat oszalał na punkcie serialu Jonathana Nolana i Lisy Joy, będącego luźną adaptacją filmu "Świat Dzikiego Zachodu" z 1973 r. Mamy tu telewizyjny rozmach, zadziwiające zwroty akcji, filozoficzne pytania o naturę człowieczeństwa w świecie nowoczesnych technologii, wreszcie plejadę aktorów z Anthonym Hopkinsem i Edem Harrisem na czele - i chociażby dlatego warto zapoznać się z produkcją HBO. Ja, przynajmniej na razie, nie dałam się porawć. Ale może androidy na Dzikim Zachodzie podbiją Wasze serca?
Ps. Zdecydowanie bardziej polecam "Stranger Things" Netflixa. Pasjonującą historię kryminalną, osadzoną w Ameryce lat 80., w której nie brakuje elementów horroru i zjawisk nadprzyrodzonych. Być może niektórym przypomni się "E.T".

KSIĄŻKA 2016

HIT: "Pilch w sensie ścisłym" Katarzyna Kubisiowska
"Zostawiam ci baby i chlanie, w ogóle rób, jak tam chcesz, wtrącać się nie będę” - miał powiedzieć Jerzy Pilch do autorki tej książki. Napisać, że Katarzyna Kubisiowska stworzyła uczciwą biografię swojego dobrego znajomego, to jakby nie napisać nic. Autorka ściąga Pilcha, jednego z najbardziej cenionych polskich pisarzy współczesnych, z piedestału i pokazuje sauté - podczas choroby, alkoholwego ciągu, depresji, w dobrej formie i tej najgorszej. Rozmawia z jego rodziną, byłymi dziewczynami, przyjaciółmi i kolegami z pracy. Pisze o parkinsonie, operacjach i samotności. W barwny sposób pokazuje, skąd wziął się Pilch-pisarz i Pilch-człowiek - postać bez dwóch zdań nieprzeciętna, pełna słabości, ale też niezwykłego uroku. Pisarz podobno obraził się na Kubisiowską za tę biografię, oświadczając, że jest „przedwczesna i niemoralna, bo autor, o którym piszą, powinien umrzeć”. Trudno nie zauważyć, że wcześniej sam z lubością pisał o swoich nałogach i słabościach, literacko je uwznioślając. Teraz została naga prawda. I prawdziwy człowiek, z krwi i kości. Polecam.

mat. prasowe

HIT1: "Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia", dzienniki, rozmowy
Ta książka okazała się dla mnie wielką niespodzianką. Znałam twórczość i dramatyczną biografię Zdzisława Beksińskiego, słynnego malarza, brutalnie zamordowanego w 2005 r. w swoim mieszkaniu w Warszawie, ale nie spodziewałam się po nim talentu pisarskiego. Opublikowane fragmenty dzienników malarza z lat 1993-2005 pokazują go jako człowieka ekscentrycznego, pełnego fobii i słabości, ale też obdarzonego wielkim poczuciem humoru, serdecznego dla innych i nieprzeciętnie inteligentnego. Jak układały się jego relacje z synem, dziennikarzem muzycznym Tomkiem Beksińskim, który w 1999 r. popełnił samobójstwo? Jak malarz radził sobie z samotnością po śmierci ukochanej żony? Wreszcie, co myślał o współczesnym świecie i własnej twórczości?
Rzecz nie tylko dla wielbicieli twórczości Beksińskiego.

WYDARZENIE KULTURALNE 2016

HIT: Europejskie Nagrody Filmowe i obchody Europejskiej Stolicy Kultury 2016 we Wrocławiu
(jeżeli chodzi o różnorodność wydarzeń)

"Europejskie Oscary" w Polsce! Prestiżowa, grudniowa gala Europejskich Nagród Filmowych w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, na którą przyjechały gwiazdy światowego kina, z Pedro Almodovarem i Piercem Brosnanem na czele, transmitowana na żywo do wielu krajów, okazała się prawdziwym świętem dobrego, ambitnego kina. Bezapelacyjnie zwyciężył znakomity obraz "Toni Erdmann" niemieckiej reżyserki Maren Ade, a galę brawurowo, bez nadęcia poprowadził Maciej Stuhr. Duma. Szkoda tylko, że "europejskich Oscarów" nie mogliśmy zobaczyć w telewizji publicznej. Podobno prowadzący się nie spodobał, bo opowiedział się po złej stronie Mocy.

ROZCZAROWANIE: "4.12 i koniec", spektakl w reż. Agaty Dudy-Gracz, PPA we Wrocławiu
Naiwnie łudziłam się, że tego tytułu nie należy brać dosłownie, że to tylko symbol, metafora. Znając dorobek reżyserki Agaty Dudy-Gracz, liczyłam na niezwykły spektakl, który wciśnie mnie w fotel i długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. Apetyt zaostrzył jeszcze fakt, że przedstawienie, wieńczące Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, owiane było tajemnicą. Przed premierą poznaliśmy jedynie tytuł szutki, nazwisko reżyserki i autora muzyki - Leszka Możdżera. Spektakl rozpoczął się mocną, wieloznaczną sceną. Przed publicznością pojawiały się kolejne grupy aktorów, którzy raz po raz byli masowo rozstrzeliwani. Egzekucja zakończyła się równo po 4 minutach i 12 sekundach. A razem z nią cały spektakl. Publiczność była skonsternowana. Wiele osób zaczęło się śmiać. Tak, zostaliśmy zrobieni w konia, chociaż bardzo artystycznie, w białych rękawiczkach. Bo przecież sztuka ma swoje prawa.

MARCIN ŚPIEWAKOWSKI
(na zdjęciu powyżej)
KONCERT 2016

HIT: Podwójny koncert Islam Chipsy podczas OFF Festivalu i M83 na Open'erze
Czyli egipskie wesele, które zostało w głowach uczestników na długo po tym, jak festiwal dobiegł końca – ex aequo z M83 podczas Open’era, których show ponoć było bardzo okrojone względem koncertów, które grali w USA, ale wciąż robiło większe wrażenie, niż występ jakiegokolwiek innego artysty na lotnisku w Babich Dołach.

Tomasz Bolt/ Polska Press

ROZCZAROWANIE: Goat na OFF Festival w Katowicach
Moment, w którym wszedłem podczas OFF Festivalu do namiotu na koncert szwedzkiego Goat i okazało się, że gra Goat japoński. Zawód podwójnie bolesny, bo stałem chwilę nie tylko na niewłaściwym koncercie, ale też z dojmującą świadomością ograniczeń intelektualnych, które odkryłem w sobie tamtego, pamiętnego popołudnia.

PŁYTA 2016

HIT: "City Club" The Growlers
Najciekawszą płytę minionego roku zaserwowali kalifornijczycy z The Growlers, którzy typową dla siebie mieszankę psychodelicznego surf rocka z muzyką dancingową, żartobliwym popem i Bóg jeden raczy wiedzieć czym jeszcze, okrasili nieco bardziej uporządkowaną produkcją, za którą odpowiada Julian Casablancas z The Strokes. Choć to najbardziej profesjonalnie brzmiący album grupy, The Growlers swoich piosenek wciąż nie traktują zbyt poważnie: solówki zagrane są od niechcenia, „Speed Living” brzmi jak parodia Bruce’a Springsteena, a wokalista jak zwykle śpiewa, jakby przed mikrofonem postawili go za karę. Niewykluczone, że w 2017 r. The Growlers zawitają na któryś z polskich festiwali (już wiadomo, że wystąpią na Primaverze w Barcelonie), warto więc zawczasu zapoznać się z „City Club”, żeby uniknąć odkrycia płyty post factum i związanego z tym zwyczajowego plucia w brodę.

ROZCZAROWANIE: "Bon Iver - 22", A Million
Justin Vernon, który w 2007 r. nadał nowy kształt muzyce neofolkowej, w 2016 r. postanowił wymyślić koło na nowo. „22, A Million” to próba zbadania nowego terytorium, prężnie rozwijającej się sceny muzyki elektronicznej, i włączenia jej elementów w znaną nam już dobrze senną stylistykę. I o ile sama idea jest godna pochwały, to efekt końcowy rozczarowuje. Doskonałą metaforą kompozycyjnego chaosu, który dominuje w większości utworów, są kuriozalne tytuły piosenek (w stylu „10 d E A T h b R E a s T ⚄ ⚄”), które po raz ostatni obroniłyby się w 2006 r. jako opis na Gadu-Gadu zmagającego się z brzemieniem własnej wyjątkowości gimnazjalisty.

SERIAL 2016:

HIT: "Black Mirror"
Seria niezwiązanych ze sobą opowieści o zagrożeniach, z którymi wiążą się nowoczesne technologie. "Black Mirror" nie zadebiutował co prawda w 2016 r., ale powrócił po trzyletniej przerwie pod skrzydłami Netflixa. Ten serial jest jak kubeł zimnej wody, który popsuje Wam wieczór, sprawi, że zakleicie kamerę w laptopie i zmusi do ponurej refleksji nad kierunkiem, w którym zmierza współczesny świat. Niewiele jest produkcji, które wywołują w widzu tak intensywne poczucie niepokoju: każdy odcinek skupia się na jednym aspekcie rewolucji technologicznej i pokazuje, jak tragiczne mogą być jego konsekwencje. Niektóre z nich próbują przewidzieć przyszłość, a niektóre pokazują obecną rzeczywistość w trochę wykrzywionym zwierciadle – i to te drugie są najbardziej przerażające.

mat. prasowe

ROZCZAROWANIE: "Vinyl"
Serial, który nie miał prawa się nie udać, ale wbrew wszelkiej logice nie udał się i tak. W „Vinylu” wymieszano wszystkie niezbędne składniki: granie na nostalgii, teledyskową konwencję, świetną muzykę i głośne nazwiska (Scorsese, Jagger). Mimo to, opowieść o szefie upadającej wytwórni płytowej po prostu nie wciąga. Już podczas dwugodzinnego (!) pilota widz zaczyna odczuwać niepokojące znudzenie i przewraca oczami, gdy w finale odcinka The New York Dolls dają tak srogie show, że wali się cały budynek, w którym odbywał się koncert. Kolejne odcinki, pomimo częstych mrugnięć okiem do fanów lat 70. i popkulturowych smaczków (jak choćby scena z Led Zeppelin), rozczarowują jeszcze mocniej. HBO jest najwyraźniej podobnego zdania, bo wycofało się z planów kontynuacji serialu.

KSIĄŻKA 2016

HIT: "Rzekomo fajna rzecz, której nigdy więcej nie zrobię" David Foster Wallace
Przezabawne eseje, które stanowią świetne wprowadzenie do twórczości Amerykanina i dobre przygotowanie na nadchodzące tłumaczenie „Infinite Jest”, jednej z najgłośniejszych książek ostatnich lat. W „Rzekomo fajnej rzeczy…” Wallace z autoironicznym humorem wspomina swoje dzieciństwo i płynące z konsekwentnego bycia przeciętniakiem sukcesy tenisowe na wietrznych kortach Środkowego Zachodu, pisze komiczny reportaż w stylu gonzo z ociekających absurdem targów rolniczych w Illinois, a wszystko zamyka przezabawną relacją z cierpień, jakich zaznał podczas luksusowego rejsu po Karaibach, na który na siłę wysłała go jedna z redakcji.

mat. prasowe

ROZCZAROWANIE: "Miasto Archipelag" Filip Springer
Springer w 2016 r. wydał trzy książki, więc powierzchowne ujęcie tematu nie może dziwić, choć musi rozczarować – nowy reportaż autora świetnych „13 pięter” był jedną z najbardziej oczekiwanych premier tego roku. Springer jeździ po dawnych miastach wojewódzkich, w których spędza po kilkanaście godzin, przydarzają mu się (lub nie) różne przygody, a z tych Springer wyciąga wnioski na temat danego miasta. Większość interakcji niestety jest bardzo naskórkowa: w Częstochowie ktoś głośno zachowuje się w autobusie, gdzieś indziej na dworcu PKS jest nieładnie, a w łomżyńskim McDonaldsie młodzież topi smutki w waniliowym shake’u. Kulminacją absurdu jest niezwieńczona żadną sensowną puentą opowieść o tajemniczym mężczyźnie z Białej Podlaskiej, którego Springer próbuje śledzić, ale mu się nie udaje. Autor zarzuty odpiera twierdząc, że chciał opisać nie każde miasto z osobna, a jeden wielki wymyślony byt, którym jest tytułowe miasto Archipelag – i rzeczywiście, książka broni się tylko wtedy, jeśli potraktujemy ją jako swoisty „reportaż znikąd”. To jednak zbyt mało.

WYDARZENIE ROKU

HIT: Nobel dla Dylana
Choć bukmacherzy za każdą złotówkę postawioną na Dylana płacili pięćdziesiąt złotych, co plasowało go w okolicach czterdziestego miejsca na liście najbardziej prawdopodobnych zdobywców nagrody, wbrew rachunkowi prawdopodobieństwa Dylan Nobla w dziedzinie literatury jednak otrzymał. Tym samym byliśmy świadkami kawałka historii, bo amerykański pieśniarz stał się pierwszym wyróżnionym w ten sposób muzykiem.
**Więcej przeczytacie tutaj:

Bob Dylan. Zawsze ważniejsze były słowa

**

Wikimedia Commons/domena publiczna

ROZCZAROWANIE: Koncerty, których nie było
Zdarza się. 2017 r. jeszcze się nie zaczął, a już znamy jego największe rozczarowanie: odwołane po cichu wielkie show Robbiego Williamsa. Mijający rok zaserwował nam jednak wyjątkową kombinację nieszczęść: podczas OFF Festivalu nie wystąpiło aż pięciu zapowiadanych wykonawców, w tym właściwie wszyscy headlinerzy: GZA, The Kills i Anohni. Co ciekawe, za GZA miał w ostatniej chwili przylecieć Wiley, ale… nie przyleciał, więc na dużej scenie po raz drugi wystąpiła grupa Islam Chipsy. W międzyczasie z lineupu wypadł też Zomby, co sumuje się do pięciu odwołanych koncertów w ciągu trzech dni.

PAULINA REZMER
(na zdjęciu powyżej)
KONCERT 2016

HIT: Eagles od Death Metal, Mega Club Katowice
Jeśli ktoś twierdzi, że rock and roll umarł, a w dzisiejszych czasach dziewczęce piski pod sceną, które rozsadzają czaszkę (jak to było na klubowych gigach The Beatles) są tylko legendą albo domeną publiczności Justina Biebera, to znaczy, że nie był na sierpniowym koncercie Eagles Of Death Metal. Duma i chluba Palm Desert dostarczyła żywego dowodu na to, jak zarabia się na miano „The Devil” (bo taki przydomek nosi Jesse Hughes) oraz na to, że nie supersprzęt i technika czynią z ludzi bogów rocka. Komu w smak sceniczna perwersja i pot spływający po ścianach, niech obserwuje temat i nie przegapi następnego show EODM.

ROZCZAROWANIE: Red Hot Chili Peppers, Open’er Festival w Gdyni
Nie znoszę, kiedy ktoś po koncercie mówi, że „było super, wszystko jak na płycie”, bo to znaczy, że (użyjmy tego słowa) artysta odrobił lekcje z odtwórczości własnego materiału. Ale gdyby na koncercie Red Hot Chili Peppers na tegorocznym Open’er Festival było chociaż tak jak na płycie, to byłoby świetnie. Było niestety źle i chyba już czas pogrzebać nadzieję na to, że na koncertach "Papryczek" więcej rzeczy będzie się zgadzać, niż nie zgadzać.

PIOTR HUKALO / DZIENNIK BALTYCKI / POLSKA PRESS

Red Hot Chili Peppers na Open'erze
PŁYTA 2016
HIT: „Gore”, Deftones

Za każdym razem, kiedy wydaje się, że panowie z Sacramento wyczerpali już limit możliwości i wyżej wznieść się nie mogą, bo po prostu w swoim fachu zrobili wszystko, co się dało, Deftones odpalają kolejną petardę. „Gore” jest ósmym wydawnictwem w ich dorobku. I jest to szczęśliwa ósemka! Po przebiciu się przez - powiedzmy sobie wprost - przytłaczającą ścianę rockowo-metalowego hałasu, uzupełnioną odrobiną elektroniki, odkrywamy bodaj najbardziej melodyjne kawałki w historii Deftones. To spójny, wielowarstwowy, porażający i zarazem wciągający potwór, którego warto oswoić.

ROZCZAROWANIE: „Hardwired...To Self-Destruct”, Metallica
Mam tylko jedno pytanie: jak długo można grać w kółko ten sam riff?!

FILM 2016

HIT: „Czy czeka nas koniec?”, reż. Fisher Stevens
To świetnie, że Leonardo DiCaprio doczekał się wreszcie Oscara, ale wyraźnie bardziej niż ta statuetka zajmuje go ostatnio temat ochrony środowiska. Dlatego właśnie powstał film „Before the Flood”, który w polskiej wersji językowej występuje pod apokaliptycznym tytułem „Czy czeka nas koniec?”. Boski Leo wciela się w rolę zwykłego, dociekliwego gościa, przewodnika po zdegradowanym przez człowieka świecie. Próbuje znaleźć odpowiedź na to, jak ograniczyć nasz wpływ na zmiany klimatu. Doskonała, wzruszająca, ale też naszpikowana merytorycznymi argumentami produkcja National Geographic. Jeśli ona nie poruszy kamiennych serc wątpiących w globalne ocieplenie, to chyba już nic.

ROZCZAROWANIE: „Legion samobójców”, reż. David Ayer
Jedyne, co mi zostało z ekscytacji tą szumnie zapowiadaną produkcją, to odruch pogłaśniania radia w samochodzie przy kawałku „Sucker For Pain”, w którym spotkali się m. in. Wiz Khalifa i Lil Wayne. No i może jeszcze westchnienie do wspaniale psychopatycznej Margot Robbie w roli Harley Quinn. Krzykliwa sceneria i komediowa narracja tak bardzo odstają od współczesnego sposobu przedstawiania mrocznych uniwersów, że aż chce się zakrzyknąć do bohaterów: „Ej, skończcie żarty i zabierzcie się za ratowanie świata!”

SERIAL 2016
HIT: „Westworld”, reż. J. Nolan. L. Joy

Pomysłowa fuzja współczesności z niedaleką przeszłością. Super technologia połączona z klasycznym westernem. Do tego wariacja na temat ludzkiej natury i greckiej tragedii rozgrywana na wielu poziomach, podlana powściągliwą, ale jakże smaczną grą aktorską, akcja co odcinek wywrócona na drugą stronę i świetny soundtrack. Zwyczajnie nie można chcieć więcej.

ROZCZAROWANIE: „Vinyl”, M. Scorsese
Dowód na to, że nawet twórczy duet Scorsese-Jagger może zawodzić. Albo przynajmniej pozostawiać niedosyt, który po upływie czasu przeradza się w rozczarowanie. Rock and roll jeszcze chyba nigdy w historii nie był tak dopracowany, wygłaskany i ładny, jak w serialu „Vinyl”. Miłośnicy czarnej płyty wiedzą, że czasem musi coś zazgrzytać. Tymczasem w serialu nawet rzeczy brzydkie są… ładne i podane w połyskującym papierku. Na plus, oczywiście, muzyka.

KSIĄŻKA 2016
HIT: „Sekretne życie drzew” Peter Wohlleben

Leśnik z wieloletnim doświadczeniem w zarządzie niemieckich Lasów Państwowych zrezygnował z posady urzędnika i wciela w życie swoją wizję ochrony przyrody. W merytoryczny, ale jasny sposób objaśnia fenomen i użyteczność lasu. O drzewach mówi, jak o bliskich i często, no cóż, kochanych istotach. Fakt, że książka stał się europejskim bestsellerem dowodzi, że jeszcze drzemią w nas spore pokłady wrażliwości. Doskonała lektura na święta, która w dodatku ma moc kształtowania przyzwoitych względem matki natury postaw.

mat. prasowe

ROZCZAROWANIE: „Nanga Parbar. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia”, Dominik Szczepański, Piotr Tomza
Czekałam na tę książkę z niecierpliwością głodna dobrej, reporterskiej i górskiej roboty spod najpiękniejszej góry świata. Niestety lektura jest męcząca, przepełniona nieistotnymi szczegółami i napisana w szalenie niedbały sposób. Stoi na opozycyjnym biegunie do doskonałej tegorocznej górskiej literatury „Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” autorstwa Marcina Pietraszewskiego i Dariusza Kortki.

WYDARZENIE KULTURALNE 2016
HIT: David Bowie

Ten rok nie był łaskawy dla gwiazd jaśniejących w kanonie - wydawałoby się - nieśmiertelnych. Ale „czarna gwiazda” Davida Bowiego zdominowała wszystko. Popchnęła do dzielenia się wspomnieniami i wrażeniami. Do malowania na murach i spontanicznego składania kwiatów. Robienia wystaw i przebierania się na szkolne bale za Ziggy’ego Stardusta. Czasem miało to nieudolny charakter, czasem czynione było z być może przesadną pasją, ale zawsze prawdziwie. Miniony styczeń skłonił wielu do słuchania płyt, których nie słuchali zbyt długo albo wcale i patrzenia z podziwem na człowieka, który pracował do końca.

grafika Wiktor Rezmer

ROZCZAROWANIE: Enea Spring Break Showcase Festival & Conference w Poznaniu
Nie chcę napisać, że klapa roku, bo do porażki jednej z najlepszych poznańskich imprez bardzo daleko. W tym roku jednak forma i rozmiar festiwalu zdecydowanie przerosły możliwości organizacyjne. Chaos, tłok, za małe sale, w których nie mieściła się spora część publiczności… I bardzo nieudany eksperyment Moniki Brodki jako wisienka na torcie. Wiem, że to festiwal, ale jesteśmy w Poznaniu, więc porządek musi być. Temat do dopracowania, trzymam kciuki.

Przygotowali: Mariola Szczyrba, Marcin Śpiewakowski, Paulina Rezmer, dziennikarze naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto