Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

34. FPFF: Nigdy nie mów nigdy

Redakcja
Ten film nie zdobył nagrody na festiwalu. I słusznie, bo nie jest to obraz z gatunku tych, które wciskają widza w fotel i pozostawiają długo niezatarte wrażenie. Festiwalowa pomyłka w romansowej oprawie.

Szczerze mówiąc, dziwić może w ogóle obecność tego typu filmu na festiwalu w Gdyni. A jednak myślę, że gdzieś pomiędzy kinem analizującym pełen wachlarz patologii społecznych (polska specjalność), a bezmyślnie wzorowanymi na kinie amerykańskim, kompletnie nieprzystosowanymi do polskich warunków tzw. "komediami romantycznymi" jest luka, którą wypełniają właśnie filmy w rodzaju "Nigdy nie mów nigdy".

Jeśli nie oczekujemy zbyt wiele, a mamy ochotę na lekkostrwany, niewymagający relaks przed ekranem to powinniśmy wyjśc z kina zadowoleni. Kilka razy zaśmiejemy się z dowcipu, kilka scen być może nas wzruszy i tyle - całkiem przyjemne i niegłupie (w przeciwieństwie do oglądania znakomitej większości pojawiających się ostatnimi czasy w polskich kinach, nieudolnie naśladujących amerykańskie wzorce filmów w rodzaju "Kochaj i tańcz") doznanie.

Niemniej jednak, widownia gdyńskiego festiwalu, uchodząca za dość wymagającą musiała poczuć sie rozczarowana. Z ekranu nie pada ani jedno odkrywcze zdanie, analiza psychologiczna bohaterów nie wychodzi poza oczywistości widoczne na pierwszy rzut oka, a fabuła da się w całości przewidzieć już po kilku początkowych scenach. Historia młodej, ambitnej headhunterki pracującej w międzynarodowej korporacji, która dramatycznie pragnie dziecka, ale jak ognia unika związków wymagających zaangażowania, jest schematyczna do aż szpiku kości.

Polecamy: inne recenzje filmów 34. FPFF autorstwa Marty Bąk

Oczywiście od samego początku wiemy, że Marek (Wieczorkowski) zerwie intratny kontrakt i wróci ze Satnów, że Ama (swoją drogą dosyć fikuśne imię głównej bohaterki granej przez Dereszowską) w końcu zajdzie w upragnioną ciążę, a wszystko skończy się nieznośnie prorodzinnym happy endem. Trąci to wszystko banałem i kliszą. Plus za postawienie punktu ciężkości na pragnienie macierzyństwa a nie na sztampowy wątek romansowy w korporacyjnej scenerii. Plus za epizodyczną rolę Roberta Więckiewicza i Anny Romantowskiej oraz plus za całkiem niezłe, niewydumane dialogi. Całość jednak wypada bardzo przeciętnie, zwłaszcza na festiwalowym tle. Wydaje się czasem oglądając "Nigdy nie mów nigdy", że reżyser (Wojtek Pacyna) nie mógł się zdecydować, czy chce zrobić komedię romantyczną, czy może opowiedzieć historię o potrzebie posiadania dziecka przez współczesną, warszawską singielkę. W rezultacie zabrakło konsekwencji zarówno w jednym jak i w drugim wątku.

Ocena wyszła dosyć surowa, ale to przede wszystkim dlatego, że film pojawia się w takim a nie innym towarzystwie. W swojej klasie nie jest to obraz najgorszy, a nawet pewnie plasowałby się gdzieś w czołówce, ale pośród festiwalowych ambitnych produkcji, wypada trochę jak polonez przy mercedesie. Nie ten czas, nie to miejsce.

Twoim zdaniem! A Tobie, który film z prezentowanych na 34. FPFF w Gdyni podobał się najbardziej? Napisz recenzję na MMTrojmiasto.pl.
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto