Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

34 rocznica wydarzeń Grudnia 1970. Zapłonęły znicze

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Rodziny pomordowanych 34 lata temu stoczniowców już o 6 rano zebrały się pod gdyńskim pomnikiem Ofiar Grudnia.
Fot. Sławomir Ptasznik
Rodziny pomordowanych 34 lata temu stoczniowców już o 6 rano zebrały się pod gdyńskim pomnikiem Ofiar Grudnia. Fot. Sławomir Ptasznik
Przy gdyńskich skrzyżowaniach zapłonęły wczoraj znicze. Rodziny pomordowanych 34 lata temu stoczniowców już o 6 rano zebrały się pod pomnikiem Ofiar Grudnia, obok kładki nad peronem SKM Gdynia Stocznia i schodów przy ul.

Przy gdyńskich skrzyżowaniach zapłonęły wczoraj znicze. Rodziny pomordowanych 34 lata temu stoczniowców już o 6 rano zebrały się pod pomnikiem Ofiar Grudnia, obok kładki nad peronem SKM Gdynia Stocznia i schodów przy ul. Janka Wiśniewskiego. Śpiewał chór Dzwon Kaszubski, odbył się Apel Poległych, a wieczorem uroczystość przy pomniku koło Urzędu Miasta.

W ten sposób gdynianie pokazali, że pamiętają o stoczniowcach, którzy zginęli walcząc o lepszą Polskę. W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele władz Gdyni z prezydentem Wojciechem Szczurkiem. Kwiaty składał wicemarszałek województwa pomorskiego, Marek Biernacki, przewodniczący Komisji Krajowej ,Solidarności" Janusz Śniadek. Hołd pomordowanym stoczniowcom oddał abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański, oraz byłe i aktualne władze Stoczni Gdynia.
- Gdy doszło do tych strasznych wydarzeń, nie pracowałem jeszcze w stoczni. Jednak uznałem za swój obowiązek przyjść dziś pod pomnik Ofiar Grudnia - mówił Arkadiusz Gmerek, jeden z obecnych wczoraj kilkuset stoczniowców. - Ludzie, którzy zginęli z rąk komunistycznych oprawców, byli takimi samymi robotnikami jak my. Zostawili rodziny, dzieci. Rany po tej tragedii do dziś nie są zabliźnione.

- Tego dnia byłem kilkunastoletnim chłopcem, mieszkałem w bloku obok kładki, gdzie strzelano do stoczniowców - dodaje Roman Kuzimski, wiceprzewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdynia SA. - Usłyszałem serie z karabinów maszynowych. Pociski wbijały się w elewację naszego domu, musieliśmy położyć się na podłodze, aby nas nie trafiły. Za chwilę nadleciał helikopter i zrzucał na robotników gazy łzawiące. Kto mógł, uciekał na nasze podwórko, aby schronić się przed nimi. Bałem się, bo tam był mój ojciec, który wyszedł rano do pracy w stoczni.

Historia w plenerze

Instytut Pamięci Narodowej zorganizował wczoraj nietypową lekcję historii dla młodzieży licealnej. W towarzystwie przewodnika oraz dwóch świadków masakry robotników w grudniu 1970 r. podążyli oni śladami tych pamiętnych wydarzeń. Wyruszyli spod pomnika Poległych Stoczniowców kierując się do budynku, w którym wtedy mieścił się Komitet Wojewódzki, kończąc na Nowym Ratuszu. Oprócz "pogadanki" historycznej, wysłuchali oni naocznej relacji Adama Gotnera (na zdjęciu w środku), którego tego dnia przeszyło sześć kul z karabinu maszynowego, oraz Arkadiusza Rybickiego, gdańskiego radnego, który 14 grudnia 1970 roku jako 17-letni chłopak przyłączył się do walczących stoczniowców. Następnie młodzież udała się pod pomnik Ofiar Grudnia 70, mieszczący się w pobliżu przystanku kolejki SKM Gdynia Stocznia. Przed 34 laty padły tam pierwsze w Gdyni strzały do robotników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto