Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

70 zdjęć trójmiejskich fotografek i fotografów prasowych w Muzeum Gdańska. Wystawa o czasie żałoby, kiedy zginął prezydent Paweł Adamowicz

Anna Szałkowska
Anna Szałkowska
Wystawa w Muzeum Gdańska dokumentuje czas żałoby, kiedy zginął prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Na zdjęciu jej otwarcie. Wystawę można oglądać do 28 lutego 2022 r.
Wystawa w Muzeum Gdańska dokumentuje czas żałoby, kiedy zginął prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Na zdjęciu jej otwarcie. Wystawę można oglądać do 28 lutego 2022 r. Przemyslaw Swiderski
W Muzeum Gdańska można obejrzeć wystawę ponad 70 zdjęć trójmiejskich fotografek i fotografów prasowych. Dokumentują one kilka wyjątkowo ważnych dni 2019 roku zaraz po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza. Do końca lutego można oglądać w Muzeum Gdańska wystawę CISZA // SILENCE. Fotoreporterzy Prezydentowi Gdańska. Wystawa fotografii dokumentuje czas żałoby w Gdańsku sprzed trzech lat, kiedy zginął prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Tę historię, często jej nieznane wątki, przybliża kilkadziesiąt zdjęć, których autorami są trójmiejskie fotoreporterki i fotoreporterzy: Anna Bobrowska, Michał Czacharowski, Renata Dąbrowska, Marcin Gadomski, Karolina Misztal, Krzysztof Mystkowski, Mirosław Pieślak, Piotr Połoczański, Anna Rezulak i Mateusz Słodkowski. Kuratorkami wystawy są Katarzyna Kurkowska z Muzeum Gdańska i fotoreporterka Karolina Misztal, z którą rozmawiamy.

Pracując nad zapisem naszej rozmowy, na YouTube włączyłam nagranie „The sound of silence” w wykonaniu Disturbed, który usłyszeliśmy w 2019 roku na Długim Targu. Widać tysiące ludzi. Słychać głos wokalisty i chyba jeszcze mocniej czuć ciszę. Minęły trzy lata i wracacie do tamtych wydarzeń.
Wracamy do czasu żałoby. Od momentu ogłoszenia informacji o śmierci Pawła Adamowicza do czasu zakończenia uroczystości pogrzebowych. Przygotowując wystawę, mieliśmy świadomość, że to wciąż bolesny temat, dlatego do wyboru zdjęć podeszliśmy z dużą wrażliwością.

Cisza w tytule to cisza z utworu, czy ta cisza, która nam wtedy towarzyszyła?
Jedna i druga. Na Długim Targu i ulicy Długiej zebrało się w dniu śmierci prezydenta ok. 16 tys. osób. Jeszcze na etapie organizacji miał to być wiec wspierający prezydenta w powrocie do zdrowia. Po informacji o jego śmierci zamienił się w wiec przeciw przemocy, a właściwie w wyjątkowe czuwanie. Niesamowite, że w tak ogromnym tłumie można było usłyszeć własne myśli. Ci, którzy dotąd odwiedzili wystawę, a uczestniczyli wtedy w zgromadzeniu, wspominają właśnie tę ciszę. Utwór „The sound of silence” dodał mocy tamtej chwili. Tytuł wystawy idealnie więc oddaje tamten czas, a jest pomysłem pani kurator Katarzyny Kurkowskiej.

Opowiedz, co można zobaczyć na wystawie.
Ponad 70 zdjęć dziesięciu trójmiejskich fotografów, głównie prasowych. Do wystawy zaprosiłam również Michała Czacharowskiego, który stworzył piękne zdjęcie z drona podczas wiecu na Długim Targu. Uchwycił ogrom ludzi na gdańskich ulicach, którzy wówczas właściwie zamarli właśnie w tytułowej ciszy. Wystawa upamiętnia chwile bólu, smutku, emocji, wspólnoty gdańszczan. Staje się ważnym dokumentem. Z panią kurator Katarzyną Kurkowską miałyśmy niełatwe zadanie, by chronologicznie ułożyć historię siedmiu dni żałoby, nadać wagę poszczególnym chwilom i pokazać emocje, które nam towarzyszyły.

Pamiętam, że mimo ogromu pracy zrobiliście wtedy grupowe zdjęcie. Stoicie ze swoimi zdjęciami, na których jest prezydent. W Waszym gronie jest też Maciej Kosycarz, którego już z nami nie ma.
Grupowe zdjęcie zrobiliśmy 18 stycznia 2019 roku. Wtedy łącząc trud nawału pracy z emocjami, zgromadziliśmy się, organizując akcję ku pamięci Pawła Adamowicza. O akcji przypominamy dzisiaj zdjęciami Ani Bobrowskiej w przedsionku Galerii Palowa. Na wystawie znajdziemy trzy zdjęcia, na których jest Maciek.

Jak długo trwały przygotowania do wystawy?
Prawie trzy miesiące. Pierwszy etap to długa praca nad materiałem do wystawy, jej chronologią i zarysem. Potem przygotowanie opisów, ram oraz aranżacja przestrzeni galerii. Nad wystawą pracowała również pani plastyk i ekipa techniczna. Zdjęcia na wystawie prezentowane są w różnych formatach. Wśród nich są zdjęcia wielkoformatowe. Przygotowania do wystawy to intensywna praca zespołu Muzeum Gdańska. Jestem pod wrażeniem, jak doskonale są zorganizowani. Dla mnie z kolei to było nowe i cenne doświadczenie. Po raz pierwszy jestem kuratorką wystawy. Przygotowywałam wcześniej własne ekspozycje, jednak nigdy do tej pory nie odbywało się to w takiej formie. Nasza wystawa wychodzi również naprzeciw osobom niedowidzącym i niewidomym. Do kilku wybranych zdjęć oraz słów wstępu do wystawy przygotowana została audiodeskrypcja. Przy zdjęciach na wystawie znajdują się kody QR, które można zeskanować telefonem i odsłuchać szczegółowy opis zdjęcia. Samo odsłuchanie tego opisu jest ciekawym doświadczeniem. Byłam zaskoczona, jak wiele i jak długo można opowiadać o jednym zdjęciu.

Jako kuratorka musiałaś popatrzeć na Wasze zdjęcia pod innym kątem. Czy coś cię zaskoczyło?
Same zdjęcia nie były dla mnie zaskoczeniem. To był specyficzny tydzień, bo wszyscy pracowaliśmy obok siebie, w tych samych miejscach. Niektóre kadry pamiętałam, niektóre pokazane zostały wcześniej w publikacjach książkowych, chociaż prosiłam też o zdjęcia, które nie były wcześniej publikowane. Zaskoczyło mnie co innego. Materiały spływały stopniowo. Za każdym razem widząc kolejną ich część, przeżywałam ten styczeń od nowa. To dało mi pewność, że dokonujemy na etapie selekcji materiału dobrych wyborów. Bo jeśli kurator czuje emocje, to poczują je również oglądający wystawę.

Minęły trzy lata. To wystarczający czas, aby bezpiecznie wracać do czasu żałoby?
Emocje są wciąż żywe. Bywam na wystawie kilka razy w tygodniu, towarzysząc osobom, które albo blisko współpracowały z prezydentem, albo nie znały prezydenta osobiście. Wszyscy oni jednak głęboko przeżyli tamten czas i obawiają się wracać do chwil ze zdjęć. Przeżywają więc zwiedzanie i oczekują wsparcia, ale zauważyłam, że wraz z oglądaniem przychodzi spokój. Uważam, że ta wystawa nie tylko przypomina te trudne emocje, ale swoim kształtem pokazuje, jak bardzo wtedy byliśmy razem. Koi je.

Zastanawiam się, czy pokazuje bardziej czas tragedii, czy raczej solidarności? Czas zła, czy czas dobra?
I zła, i dobra. Nie da się pokazać dobra bez pokazania tragedii. Przyświecał nam cel, by pokazać ten czas, gdy gdańszczanie, Pomorzanie, Polacy byli razem, bo o tym najłatwiej zapominamy. Zwłaszcza teraz, gdy ludziom tak łatwo poróżnić się na każdy niemal temat. Wartością było pokazanie wspólnoty, solidarności i dobra, które miało miejsce wówczas na ulicach Gdańska, w odpowiedzi na zło, jakie się wówczas zadziało. Pokazujemy na zdjęciach trudne momenty, jak ręka rodzica na urnie z prochami jego dorosłego, ale zawsze dziecka, czy wnoszenie trumny do bazyliki przez sześciu prezydentów. Trzeba pamiętać, że oni w tej trumnie nieśli nie tylko kolegę samorządowca, ale również swojego przyjaciela. Pokazujemy też zupełnie anonimowego człowieka w Parku Świętopełka podczas pogrzebu. Jego oczy pełne smutku, żalu, łez.

Rzadko chyba zdjęcia fotoreporterów prasowych trafiają do muzeum.
To prawda. To wystawa jest dla nas wyjątkowa, bo fotografii prasowej w przestrzeniach muzealnych nie widuje się często. A przecież nie jest powiedziane, że muzeum zajmuje się tylko tym, co działo się 100 lat temu. Nasza historia dzieje się tu i teraz, a my ją dokumentujemy. Wszyscy przeżyliśmy w styczniu 2019 roku jeden z dramatyczniejszych momentów współczesnej historii Gdańska. Chcemy, by także dzięki tej wystawie trwała pamięć o tym czasie, gdy byliśmy bardzo zżyci wobec tragedii, która nas wówczas spotkała. To wystawa, której bohaterami są ludzie i ich emocje. Ale też i przestrzeń miejska.

Muszę o to zapytać. Pracujecie czasami wiele godzin, inwestujecie w drogi sprzęt, ale podczas wydarzeń towarzyszy wam tłum ludzi robiących zdjęcia telefonami. Można się w tym odnaleźć, wciąż czuć powołanie?
Mamy czas nowych mediów, fotografować może każdy, bo niemal każdy ma telefon komórkowy, który daje możliwości fotografowania. Redakcje, wydawnictwa, social media dają szansę na publikacje różnych materiałów. I dobrze, bo wiele zdjęć jest naprawdę wartościowych. Oczywiście, że czasem nam to utrudnia pracę, bo na co dzień musimy pracować z większą liczbą osób wokół siebie, czasem wprowadza to niepotrzebny chaos. Radzimy sobie i robimy swoje. Największą i najbardziej zdrową konkurencją jesteśmy jednak we własnym, zawodowym gronie.

Mimo że jesteście profesjonalistami w swoim zawodzie, ta wystawa jest dla was chyba wyjątkowym wydarzeniem, prawda?
Możemy pokazać efekty naszej codziennej pracy w tak pięknym i historycznym miejscu, jakim jest Ratusz Głównego Miasta. Doceniamy to. Na co dzień pracujemy dla swoich redakcji, klientów, ale dobrze się dzieje, gdy mamy możliwość pokazać swoje zdjęcia w tak wyjątkowej przestrzeni, którą mogą odwiedzać mieszkańcy Gdańska i turyści.

Komu chciałabyś podziękować jako współorganizatorka i kuratorka?
Wystawa jest podziękowaniem dla wszystkich, którzy budowali wspólnotę tego trudnego czasu. Również fotografów, którzy dokumentowali styczeń 2019. Wielkie podziękowania należą się Muzeum Gdańska. Panu dyrektorowi Waldemarowi Ossowskiemu, że dał przestrzeń do współpracy z naszym środowiskiem. Wystawa cieszy się dużym zainteresowaniem. Zapraszam do oglądania, bo to dla nas ogromna satysfakcja.

Wróćmy jeszcze do tamtych kilku wyjątkowych dni. Fotografowaliście emocje ludzi, a jak radziliście sobie ze swoimi emocjami?
Pracowaliśmy kilkanaście godzin dziennie, mało spaliśmy. Staraliśmy się zachować profesjonalizm i szybkość, a z drugiej strony mierzyliśmy się z potrzebą własnej żałoby. Wielu z nas znało prezydenta z pracy, łączyły nas relacje zawodowe. Przeżywaliśmy to jak inni, ale jako fotoreporterzy stanęliśmy na wysokości zadania, pokazując te wydarzenia, jak najlepiej mogliśmy. Z perspektywy powstał historycznie wartościowy dokument, którego nie spodziewaliśmy się robić nawet w najczarniejszych snach.

Z twojej opowieści wyłania się wystawa o naszej historii i o emocjach, które połączyły ludzi. A co wystawie powiedzieli autorzy zdjęć?
Byli wtajemniczeni w organizację do pewnego etapu. Nie znali jej ostatecznego kształtu. Chciałam, żeby to dla nich było zaskoczenie i żeby poczuli się jak goście na własnej wystawie. Byli wzruszeni. Dla mnie to wzruszenie było prawdziwą nagrodą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto