MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Bagiński. Musimy liczyć na siebie

Kuba Staszkiewicz
Wychowanek gdańskiego Stoczniowca, obecnie występujący w GKS Tychy, Adam Bagiński był chyba najjaśniejszym punktem polskiej reprezentacji w jej drugim spotkaniu na mistrzostwach świata pierwszej dywizji.

Wychowanek gdańskiego Stoczniowca, obecnie występujący w GKS Tychy, Adam Bagiński był chyba najjaśniejszym punktem polskiej reprezentacji w jej drugim spotkaniu na mistrzostwach świata pierwszej dywizji. Z Rumunami wygraliśmy 9:0, a Bagiński uzyskał dwa gole i przy trzech asystował.

- Po takim meczu chyba możesz być zadowolony?

- Wszyscy się cieszymy. Wyszedł nam fajny mecz i kibice, którzy zdecydowali się przyjść do ?Olivii?, mogli chyba czuć się usatysfakcjonowani. Chcieliśmy im sprawić trochę radości, dlatego nastrzelaliśmy tyle goli.

- Szczególnie pierwszy atak, w którym ty odgrywałeś główną rolę.

- To miłe słowa, ale naprawdę nie jest ważne kto strzela. Liczy się zwycięstwo zespołu.

- Po sromotnej porażce z Włochami wasze nastroje były minorowe. Teraz chyba jest lepiej?

- Niewątpliwie. Niestety, przed meczem z Włochami spaliliśmy się psychicznie. Do potyczki z Rumunami przystąpiliśmy już bardziej rozluźnieni. Przeprowadzaliśmy bardziej składne akcje i zaczęliśmy grać z głową. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Rumuni to słabszy zespół od Włochów i pozwolili nam na znacznie więcej. Jednak takich rywali też trzeba ogrywać.

- Zwycięstwo Słoweńców nad Włochami pozwoliło nam jeszcze zachować szansę na awans. Wierzycie jeszcze w to, że się uda?

- Musimy, bo nic innego nam nie pozostaje. Trzeba wygrać z Estonią i Koreą, a wtedy wszystko rozstrzygnie się w naszym meczu ze Słowenią na zakończenie turnieju.

- Tam trzeba będzie zwyciężyć przynajmniej 4:0. Chyba że nasi rywale stracą wcześniej jakieś punkty. Na przykład z Estonią.

- Nie wolno nikogo lekceważyć, lecz nie sądzę, by Włosi czy Słoweńcy mieli większe problemy z Estończykami. Różnica poziomów jest po prostu zbyt duża. My musimy jednak liczyć przede wszystkim na siebie. Nikt przecież za nas tego awansu nie wywalczy. A czy jest on możliwy? Czas pokaże.

- Wspominałeś o kibicach. Ci na razie chyba nie zawodzą?

- Na razie to my ich zawiedliśmy swoją postawą z Włochami. Wszyscy oczekiwali udanej inauguracji, a tu taki klops. Cóż, wyszło jak wyszło, ale wydaje mi się, że meczem z Rumunią przeprosiliśmy za swoją postawę w poniedziałek. Teraz bardzo liczymy na fanów. I ich głośny doping, który sprawia, że publiczność jest szóstym zawodnikiem na lodzie.

- Trener Wiktor Pysz powiedział po meczu z Rumunami, że już teraz widzi, jak bardzo polskiej kadrze brakuje zawodników z klubów zagranicznych. Czy wy też czujecie się słabsi z tego powodu?

- Trener odpowiada za wynik i ma prawo tak powiedzieć. Na pewno obecność Jacka Płachty, Mariusza Czerkawskiego, Krzysztofa Oliwy czy Patryka Pysza wiele by nam pomogła. Ale ich nie ma i musimy radzić sobie sami.

- Na twoim podbródku widać naklejony plaster. To pokłosie jakiegoś starcia?

- Dostałem kijem od jednego z Rumunów. Ale to nic groźnego. Nie trzeba było zakładać szwów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto