Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Korol: najważniejszy jest cel w życiu

Patryk Szczerba
Patryk Szczerba
O olimpiadzie, dążeniu do celu i o tym, dlaczego jego ulubioną budowlą w Gdańsku jest Żuraw opowiada MM Trójmiasto wioślarz Adam Korol, złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Pekinie i jeden z najpopularniejszych polskich sportowców.

Jak odbiera Pan popularność, która pojawiła się po zdobyciu przez czwórkę wioślarską medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie? Wysokie lokaty w plebiscytach na Najpopularniejszych Sportowców na Pomorzu, także w Polsce, ogromna sympatia wśród kibiców. To wszystko przeszkadza, czy wręcz odwrotnie - mobilizuje?

Na pewno nie przeszkadza mi, na pewno mobilizuje, bo czuje się doceniony za to, co zrobiłem. Mogę nawet powiedzieć, że bardzo mi to odpowiada, ponieważ wioślarstwo nie jest popularną dyscypliną sportu w Polsce, więc każdy sukces w tym roku, czy w poprzednich latach miło jest jak jest zauważony i doceniony. Najbardziej cieszy mnie docenienie przez miasto Gdańsk. Na pewno miasto pomaga nam i nagradza nasze wyczyny. Oczywiście cieszy również sympatia kibiców. Wyższe miejsce w plebiscytach niż piłkarze, czy żużlowcy, gdzie na stadiony przychodzi po kilkanaście tysięcy osób jest na pewno powodem do dumy. Miło, że kibice zauważają taki sport jak wioślarstwo i bardziej do nich przemawiają osiągane przeze mnie wyniki.

Nie boi się Pan, że po igrzyskach w Pekinie, które były w 2008 roku i tegorocznych Mistrzostwach Świata, które odbędą się w Polsce popularność wioślarstwa znowu minie?
Myślę, że nie. W szkołach, które odwiedzamy razem z kolegami z ekipy młodzi odnoszą się do wioślarstwa i naszych sukcesów pozytywnie. Również nauczyciele Wychowania Fizycznego zaczynają "tłumaczyć" uczniom wioślarstwo. W tym roku powinniśmy być jeszcze bardziej rozpoznawalni niż w roku olimpijskim. Ludzie będą mogli powiedzieć: "Acha, to są Ci którzy zdobyli medal w Pekinie". Jednak, by utrzymać taki stan rzeczy po Mistrzostwach Świata, tam trzeba się również dobrze zaprezentować.

Bronić zdobytego medalu, zdobytej pozycji jest zawsze trudniej niż wspinać się na szczyt...

Oczywiście! Jesteśmy mistrzami świata z 2006, 2007 roku i mistrzami olimpijskimi z Pekinu 2008 roku. Wiemy, jak się broni tytuły mistrzowskie, ale na linii startu wszyscy są równi i często od dyspozycji dnia zależy, kto zwycięża.

Jakimi były Igrzyska Olimpijskie w Pekinie z perspektywy zawodnika? Czy były rzeczywiście tak świetnie zorganizowane, jak to było pokazywane w mediach, czy jednak było w tym wiele sztuczności?

Mogę powiedzieć, że igrzyska w Pekinie były zorganizowane w sposób profesjonalny. Miałem okazje brać udział w Olimpiadzie w Atlancie, Sydney, Atenach i muszę przyznać, że te chińskie były najbardziej dopracowane. Przyjechaliśmy na miejsce i wszystko było gotowe. Dla nas bardzo istotnym szczegółem jest punktualność i kursowanie autobusów między wioską i torem olimpijskim. Ruszały co do minuty, a na poprzednich igrzyskach bywało z tym różnie. My byliśmy uzależnieni od komunikacji miejskiej i jeśli autobusy jeżdżą regularnie daje nam to dużo więcej czasu na przygotowanie. Oczywiście Pekin świetnie przygotował się do igrzysk i był takim państwem w państwie. Mieliśmy okazję być na prowincji, na zgrupowaniu aklimatyzacyjnym i tam ta rzeczywistość wygląda inaczej, aczkolwiek nie było zupełnie tragicznie. Na pewno pod względem infrastruktury z pewnością nigdy im nie dorównamy. Ogólnie stolica Chin zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Możemy się od nich sporo uczyć.

A jak można ocenić tę olimpiadę pod względem sportowym. Czy poziom w konkurencji wioślarskiej był dużo wyższy niż w poprzednich latach?

Myślę, że był on taki sam jak na Mistrzostwach Świata. I tam i tu ścigamy się z takimi samymi ludźmi. Na pewno "in plus" zaskoczyli mnie Rosjanie, którzy w ciągu ostatnich trzech lat nie istnieli i nagle w Pekinie byli mocni. Również Australijczycy pokazali, że potrafią wiosłować, bijąc nasz rekord świata. W finale, przy dobrych warunkach pogodowych mógł paść nawet rekord świata, ponieważ płynęliśmy bardzo szybko jednak nie na tyle, żeby pokonać pewną barierę. Poziom podniósł się , ale nie odbiega on znacznie od tego, co pokazują osady na Mistrzostwach Świata.

Czy mógłby Pan wytłumaczyć fake, że jako czwórka **jesteście **nie do pokonania, natomiast pojedynczo nie wypadacie tak dobrze. Pokutuje przekonanie, że Polacy są dobrzy w sportach indywidualnych, a wy zaprzeczacie temu stwierdzeniu.
To jest kwestia techniki. Nasze przygotowanie fizyczne odbiega znacznie od jedynkarzy, jednak gdyby oni wsiedli do czwórki mieliby ogromne problemy, żeby nas pokonać. Każda konkurencja charakteryzuje się swoim system wiosłowania. Na czwórce dużą rolę odgrywa wirtuozeria. Trzeba być świetnie przygotowanym fizycznie, technicznie i ludzie muszą się zgrać, by współpracować ze sobą. To w rytmie wiosłowania jest nasza siła. Oczywiście przygotowanie fizyczne jest ważne, ale dodajemy do tego rytm i technikę i dlatego wygrywamy.

Czytałem, że jako czwórka chcecie popłynąć na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Ile procent szans dajecie sobie na ten występ?

Ciężko to oszacować. Ja zawsze mówię tak, że wszystko zależy od tego, jak będziemy wypadali na poszczególnych etapach dojścia do igrzysk. Jeśli na poszczególnych etapach, którymi będą Mistrzostwa Świata, będziemy w finałach, to prawdopodobnie uda się nam wystąpić w Londynie. W innym wypadku myślę, że zrezygnujemy. Za dużo osiągnęliśmy i chcemy zostać zapamiętanymi jako mistrzowie.

Jak wygląda przeciętny dzień zawodnika uprawiającego wioślarstwo?

Dzień jest uzależniony od okresu, w którym jesteśmy. Jest okres przygotowawczy, startowy i bezpośredniego przygotowania startowego - ostatnie półtora miesiąca przed imprezą. W okresie przygotowawczym treningi są długie i na mniejszym poziomie intensywności. Im bliżej startu, treningi robią są krótsze i bardziej intensywne. W ciągu dnia pojawiają się treningi na siłowni, biegowe, ćwiczenia na ergometrach. Na pewno nie ma monotonności, a treningi są urozmaicone.

Jakie korzyści dla młodych ludzi może nieść ze sobą uprawianie wioślarstwa?

Korzyścią jest to, że jest to sport bardzo rozwojowy. Nie ma nacisku na określone partie mięśni. Sport ten rozwija organizm w ogólnym stopniu. Trening jest bardzo różnorodny. Biegamy na nartach, pływamy w basenie, chodzimy na siłownię, biegamy w terenie, gramy w gry zespołowe. Uczymy się innych sportów i myślę, że jest to bardzo zachęcające. Nie tylko samo pływanie nas zajmuje, ale także inne dyscypliny. Dodatkowo można poznać wielu wspaniałych ludzi, którzy kiedyś trenowali wioślarstwo lub nadal trenują i zostają na zawsze przyjaciółmi.

Jest Pan bardzo związany z Gdańskiem. Czytałem, że ulubionym miejscem w mieście jest Żuraw. Dlaczego?
Dlatego, że mam stamtąd dość miłe wspomnienia z młodości. Bardzo często pływałem po Motławie i widziałem go z trochę innej perspektywy niż wszyscy, z perspektywy wody. Miałem taką przygodę, że niedaleko Żurawia wywróciłem się na łódce. Poza tym myślę, że jest jednym z bardziej rozpoznawalnych miejsc w Gdańsku i jest, tak jak ja, związany z wodą.

Co Adam Korol robi w wolnym czasie? Jakieś hobby, zainteresowania?

Niestety na hobby nie mam dużo czasu. Poza trenowaniem staram się spędzać czas z rodziną i pracuję w gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Pochłania to bardzo dużo czasu. Najpierw jest trening, później uczelnia i gdy wracam do domu zmęczenie daje o sobie znać. W tym roku zamierzam otworzyć przewód doktorski na uczelni. Chciałbym pisać o cyklu przygotowań do Olimpiady. Tak jak z Gdańskiem, jestem bardzo związany z uczelnią. Pomagała mi ona w trudnych chwilach, dając możliwość studiowania, mimo że większość czasu byłem na zgrupowaniach. Cieszę się, że nasze sukcesy zbiegły się z 40-leciem AWFiS w Gdańsku. Te wyniki można traktować jako sposób odwdzięczenia się uczelni za to, co od niej otrzymałem.

Czy gdy chodzi Pan korytarzami AWFiS, widzi Pan w młodych ludziach chęć i potencjał do odnoszenia sukcesów?

To zależy indywidualnie od każdej z osób, która tutaj studiuje. Trenerzy i kluby mogą pomóc wskazać drogę do sukcesu, ale najważniejszy jest zawodnik, który musi dać "bardzo dużo od siebie". To on musi chcieć trenować i dążyć do sukcesu. Trzeba sobie postawić cel w życiu, do którego trzeba dążyć. Jeżeli będzie realizacja celów, wyniki same przyjdą. Należy robić więcej niż wszyscy i przezwyciężać przeciętność. To kosztuje, ale efekty mogą być naprawdę wyjątkowe.

Czytaj też:


Adam Korol na rozpoczęciu roku szkolnego [wideo]

**


Blanik i Korol uczcili swój olimpijski sukces [wideo]

**


Nagrody i honory dla gdańskich sportowców

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto