Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk: Wysłaliśmy piłkarzom część płatności. Myślę, że do końca roku wyjdziemy na prostą [rozmowa]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk
Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk Fot. Piotr Hukało
Rozmowa z Adamem Mandziarą, prezesem Lechii Gdańsk.

Ile w tej chwili w sumie wynosi zadłużenie klubu wobec piłkarzy?

Mamy niewielkie opóźnienia z przyczyn niezależnych od nas, jednak o szczegółach nie mogę mówić, jest to kwestia tajemnicy kontraktów i spółki. Niemniej zapewniam, że już we wtorek wysłaliśmy część płatności.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

Jest harmonogram spłat należności?

Panie redaktorze, doceniamy dociekliwość, jednak czy tak indywidualne kwestie mam podawać do publicznej wiadomości? Zachwiania z przepływem gotówki nie są zależne od nas, ale przede wszystkim od sponsorów. Spółka, jak pan wie, ma ujemny kapitał i finansujemy się wyłącznie ze środków wewnętrznych. Gdyby nie to, moglibyśmy sobie pozwolić np. na kredyty pomostowe. Myślę, że do końca roku wyjdziemy na prostą w kwestiach płatności dla piłkarzy. Tylko, żeby było jasne, drużyna o tych sprawach – podobnie jak wcześniej – jest na bieżąco informowana. Harmonogram spłat był zawsze ustalany z zawodnikami. Przez ostatnie lata jedynym gwarantem był właściciel, czyli Franz Josef Wernze i to się nie zmieniło. 

Szykują się zmiany kadrowe w zespole?

Do końca roku mamy ewaluację wszystkich kontraktów i drużyna będzie wiedziała kto zostaje, a kto nie. Jesteśmy w trakcie rozmów. Kilku zawodników zostało już poinformowanych, że nie wiążemy z nimi dalszych nadziei. Tak było w przypadku Daniela Mikołajewskiego.

W ostatnim czasie odeszło sporo piłkarzy drogich w utrzymaniu. To była forma zmniejszenia budżetu płac?

Spółka jest w trakcie analizy kosztów oraz przychodów i przygotowania się do nowego roku w profesjonalny sposób. Można powiedzieć, że przeprowadzamy swoisty rodzaj restrukturyzacji kosztów, ale nie dotyczy to kosztów związanych z zawodnikami. Ci zawodnicy, którzy odeszli - z całym szacunkiem – nie ogrywali większej roli. Przedłużaliśmy umowy z tymi, z którymi chcieliśmy współpracować. To jest normalne w piłce, że zostają dobrzy, a odchodzą ci, którzy nie grają i nie pasują do koncepcji Lechii. Wszystko jest konsultowane z trenerem Piotrem Stokowcem.

Trener podkreśla konieczność wzmocnienia drużyny. Będą na to środki?

Mamy przed sobą rozmowę z trenerem Stokowcem, a w czwartek będę u właściciela. Będziemy rozmawiać na temat wzmocnień i przyszłości. Jak patrzymy na naszą kadrę i potencjał zespołu, to nasze miejsce w tabeli i dorobek punktowy powinny być wyższe. I tak jest od dłuższego czasu. Zdobycie Pucharu Polski to super sprawa, ale patrząc obiektywnie, to przy naszej kadrze oczekujemy więcej.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne i seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA

Wrzuca Pan kamyczek do ogródka trenera Stokowca?

Absolutnie nie. Trener jest nietykalny. Dlatego też przedłużyliśmy kontrakt ze szkoleniowcem. Chcielibyśmy w przyszłości widzieć na boisku drużynę zdecydowanie bardziej zaangażowaną.

Złożył Pan rezygnację po poprzednim sezonie, a teraz znowu jest Pan prezesem Lechii. Co skłoniło Pana do powrotu?

W momencie, gdy odchodziłem z funkcji prezesa, spółka miała pełną spójność i zostawiłem ją w dobrej kondycji. Nie było żadnych problemów z licencją, a nadzór finansowy został zdjęty z klubu. Miałem zakończyć działalność jako prezes i przejść do rady nadzorczej oraz brać udział w innych projektach w grupie ETL. Niestety dwa miesiące później zostałem „zmuszony do powrotu”, ponieważ poprzedni Zarząd nie spełniał oczekiwań Rady Nadzorczej, a wręcz podejmował niektóre decyzje przekraczające zarząd zwykły bez zgody Rady Nadzorczej. To zaniepokoiło właściciela do tego stopnia, że skończył się mój urlop na Majorce i musiałem wracać.

Na następnej stronie o odejściach Janusza Biesiady i Janusza Melaniuka, zadłużeniu, rozmowach ze sponsorami i akcjonariuszami mniejszościowymi

Mówił Pan, że miesiącami przygotowywaliście Janusza Biesiadę do funkcji prezesa. Ta jego rola szybko się skończyła.

To wszystko prawda. Niestety, czasem tak się zdarza, że nawet dobrze przygotowani ludzie na koniec nie spełniają oczekiwań. Nie mogę jednak mówić o szczegółach, bo to jest tajemnica handlowa spółki – gorzej, byłoby to nieeleganckie.

A co było przyczyną zwolnienia dyrektora sportowego, Janusza Melaniuka?

Pozwoli Pan redaktorze, że będę dżentelmenem i ta kwestia pozostanie w Klubie. Pan doskonale wie, kto w klubie o czym decyduje i w jakim zakresie.

Będzie nowy dyrektor sportowy?

Nowa struktura będzie zatwierdzona do końca roku. O wszystkim będziemy na bieżąco informować, ale na razie nie możemy mówić o naszych planach. Od początku grudnia pracuje u nas Martyna Góral, która odpowiedzialna jest za kwestie organizacyjne i administracyjne w pionie sportowym. Martyna Góral była asystentką Arkadiusza Głowackiego w Wiśle Kraków, asystentką zarządu w Lechu Poznań i ma doświadczenie z pracy w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Jak wyglądają rozmowy z akcjonariuszami mniejszościowymi w kwestii konwersji udziałów?

Nie możemy teraz tego komentować, a do sprawy wrócimy w przyszłym roku. To jest też uzależnione od bilansu na 30 czerwca 2019 roku i wtedy będziemy wiedzieli, ile kapitału możemy przeznaczyć na kapitał własny. Z Piotrem Zejerem, który jest z nami w zarządzie, jesteśmy na bardzo dobrej drodze do porozumienia. Każdy akcjonariusz musi zrozumieć, że nie można prowadzić spółki Lechia Gdańsk, która ma obrót około 60 milionów złotych z kapitałem własnym 1,5 miliona złotych. Jesteśmy zablokowani, a działanie biznesowe nie jest w ogóle możliwe. 

Jak wyglądają rozmowy z partnerami?

Z Energą mamy umowę na sezon 2019/2020. Umowa z miastem kończy się 31 grudnia 2019 roku - trzeba szybko znaleźć porozumienie. Dobre słowa od Miasta i jego przychylność jest bardzo fajne, ale niestety niewystarczające dla PZPN czy UEFA, bo oni oczekują podpisanych dokumentów. Jak nie ma sponsora głównego na tyle i tyle milionów, to pojawiają się z ich strony pytania i trzeba dawać dodatkowe gwarancje. Pan Wernze podpisywał gwarancje dla PZPN, że będzie finansował klub, właśnie dlatego, że nie mamy jeszcze podpisanych wszystkich dokumentów. Nie narzekamy tylko to jest procedura i musimy pokazać, że mamy płynność na cały sezon.

Jakie jest dziś zadłużenie Lechii wobec właściciela większościowego?

Większe niż było, ale nie ma zagrożenia, bo jutro jesteśmy gotowi zamienić wszystkie długi na kapitał. Fajnie, żeby kibice to zrozumieli, że nie ma żadnego zagrożenia ze strony właściciela. On nie czeka na zwrot pieniędzy tylko chce Lechii pomóc podwyższyć kapitał i żeby klub mógł funkcjonować jak normalna spółka, czyli pracować z bankami, rozwijać się czy budować centrum treningowe, co jest w naszych planach.

W futbolu właściciel klubu nie sponsoruje tylko pożycza pieniądze swojej spółce. Czy to jest właściwy kierunek?

Spółka SA ma obowiązek wypracowywać zysk i powinna być samodzielna. Nie jest zdrowe bycie na ciągłym minusie i w polskiej piłce wszystkie kluby, które mają taką, a nie inną organizację prawną, muszą dążyć do wypracowania zysku. Tak jest zapisane w prawie spółek handlowych. Po przejęciu Lechii klub miał obrót 23 miliony złotych, a przez inwestycje Pana Wernze, który był jedynym akcjonariuszem dającym pieniądze, udało nam się zwiększyć obrót na 52, a nawet do 60 milionów złotych. Chciałem odejść z funkcji prezesa, bo wszystkie wskaźniki pokazywały, że Lechia jako klub może się sama utrzymać i ma kapitał, żeby bez problemu działać. W każdym klubie są inwestycje, a w pewnym momencie oczekiwane są zyski, jak w Liverpoolu.

"Lewy" kosmita! Kolejne rekordy Polaka

Press Focus

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto