Akcja "Nie parkuję na zielonym". Urzędnicy będą walczyć z samochodami na trawnikach

Nie ucichły jeszcze kontrowersje po rozszerzeniu z początkiem października Strefy Płatnego Parkowania, a władze Gdańska wystartowały już z nowym parkingowym pomysłem. Tym razem wypowiadają wojnę kierowcom parkującym swoje auta na ulicznych obszarach zieleni. Idea wydaje się jak najbardziej słuszna, wątpliwości budzą jednak szczegóły projektu.

Urzędnicy Zarządu Dróg i Zieleni szacują, że każdego roku w Gdańsku kierowcy rozjeżdżają ok. trzech hektarów trawników i zieleńców. Koszt ich odtworzenia to 600 tys. złotych.

Kacper Płażyński złożył skargę na Prezydenta Gdańska ws. stref płatnego parkowania

- Problem z parkowaniem na terenach zieleni jest tak powszechny, że doprowadził do degradacji większości z nich w pasie drogowym. Tłumaczenie, że jest za mało miejsc parkingowych nas nie przekonuje. Niszczenie zieleni jest dewastacją i aktem wandalizmu - podkreśla Michał Szymański, zastępca dyrektora ZDiZ ds. rozwoju przestrzeni publicznej.

Polem doświadczalnym dla rozpoczętej akcji „Nie parkuję na zielonym” został fragment ul. Lelewela w Dolnym Wrzeszczu. ZDiZ zrekultywował tu trawnik na wysokości publicznej biblioteki „Pod Kotem i Myszą” i ustawił tabliczki z hasłem kampanii. Po ul. Lelewela akcją w następnej kolejności zostanie objęty odcinek al. Grunwadzkiej we Wrzeszczu Górnym. Urzędnicy w przedsięwzięcie chcą zaangażować rady dzielnic i mieszkańców. W tym celu przygotowano 5 tys. łatwo usuwalnych naklejek wydrukowanych na folii elektrostatycznej, które można umieścić na samochodzie kierowcy nie szanującego przepisów.

Nowe parkometry w Gdańsku. Więcej miejsc w mieście z płatnym parkowaniem [LISTA ULIC]

Zarząd Dróg i Zieleni ma zamiar jednak nie tylko informować i edukować kierowców. Poddane renowacji trawniki zostaną dodatkowo zabezpieczone słupkami, mają się na nich także pojawić niskie krzewy. Profilaktyka w tym wypadku to jednak nie wszystko, urzędnicy kierowców dewastujących miejską zieleń chcą też pociągać do finansowej odpowiedzialności.

- Na podstawie dokumentacji zdjęciowej mamy zamiar wzywać sprawców uszkodzeń zieleni do usunięcia szkód przez nich spowodowanych, a w przypadku odmowy - kierować sprawy na drogę sądową - dodaje dyrektor Michał Szymański.

W okolicach ulicy Lelewela akcja ZDiZ wzbudziła jednak spore kontrowersje i emocje. Po zrewitalizowaniu pobliskiej ulicy Wajdeloty i likwidacji na niej wielu miejsc parkingowych przyjeżdżający tu pracownicy i goście powstających jak grzyby po deszczu modnych lokali gastronomicznych stawiają swoje samochody na sąsiednich ulicach: Wallenroda, Aldony, Grażyny czy właśnie Lelewela. Mieszkańcy podkreślają, że postawienie samochodu pod własnym domem graniczy z cudem nawet w nocy.

- Tą akcją z trawnikami urzędnicy jeszcze bardziej utrudnią nam życie. Przecież to oczywiste, że samochody ludzi mieszkających na tym odcinku ulicy Lelewela nie wyparują, tylko będą ustawiane na naszej i innych sąsiednich ulicach - mówi pan Piotr (nazwisko do wiad. red.) mieszkający na ulicy Wallenroda.

To jednak nie koniec parkingowych komplikacji w tej części Dolnego Wrzeszcza. W weekend 22-23 października otwarta zostanie przecież Galeria Metropolia i okoliczni mieszkańcy obawiają się dopływu kolejnych aut na ich ulicach.

Teoretycznie problem mogłaby rozwiązać planowana przez władze miasta budowa trzykondygnacyjnego parkingu na 60 samochodów w niezagospodarowanym podwórzu przy ulicy Grażyny. Postój na nim ma być jednak odpłatny zarówno dla przyjezdnych, jak i mieszkańców, na co nie godzi się miejscowa Rada Dzielnicy.

W 2014 roku pojawiła się też propozycja by ten fragment Wrzeszcza włączyć do Strefy Płatnego Parkowania. Z racji tego, że rewitalizacja ulicy Wajdeloty w głównej mierze sfinansowana została ze środków unijnych, związane z tym przepisy uniemożliwiają miastu postawienie tu parkomatów przynajmniej do 2021 roku.