Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Amber Gold już w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku. Czeka na losowanie sędziego, który wyda prawomocny wyrok

Jacek Wierciński
Jacek Wierciński
Marcin P. na ławie oskarżonych - zdj. archiwalne.
Marcin P. na ławie oskarżonych - zdj. archiwalne. Przemek Świderski
Oskarżenie domaga się surowszych wyroków dla małżeństwa twórców gdańskiej spółki, która w wakacje 2012 roku zostawiła na lodzie ok. 19 tysięcy klientów, do dziś niemogących odzyskać setek milionów złotych zainwestowanych w kruszce. Adwokat Marcina P. przekonuje, że Amber Gold nie była piramidą finansową, a jej spektakularny upadek wynikał tylko z nadgorliwości organów ścigania. Z kolei wina Katarzyny miała, według obrony, polegać głównie na przesadnym... zaufaniu do męża. Do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku trafiły już akta jednej z najgłośniejszych afer III RP.

- Moje zarzuty dotyczą błędów w ustaleniach faktycznych, zastosowania prawa materialnego i formy procedowania sprawy przed sądem – wymieniał, składając apelację w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" mecenas Michał Komorowski, pełnomocnik Marcina P. Jak tłumaczył, ze względu na krótki termin w jakim musiał złożyć odwołanie od nieprawomocnego orzeczenia, swoje zastrzeżenia wobec kary 15 lat więzienia zastosowanej dla jego klienta, rozwinie w osobnym piśmie do sądu.

Adwokat utrzymywał, że Amber Gold nie było piramidą finansową i przekonywał, że 36-latek nie jest winny przestępstw przypisanych mu przez sąd I instancji, gdzie – jak zastrzegł – wyrok zapadł jeszcze przed zakończeniem rozprawy. Tymczasem, według obrońcy, by z nawiązką pokryć ok. 100 milionów złotych, czyli faktyczne zobowiązania firmy w momencie jej upadku w sierpniu 2012 r., wystarczyło sprzedać należącą do AG, lotniczą spółkę OLT Express – wartą wówczas ok. 100 mln euro.

- Ktoś kiedyś powiedział: kiedy na salę rozpraw jednymi drzwiami wchodzi polityka, to drugimi wychodzi sprawiedliwość – wskazywała tymczasem w mowie końcowej przypominając działania sejmowej komisji śledczej, reprezentująca skazaną na 12,5 roku pozbawienia wolności Katarzynę P., mec. Anna Żurawska. Jednak, na zwróceniu uwagi na powszechne oczekiwanie surowych kar oraz fakt, że opinia publiczna faktycznie wydała już wyrok, stanowiły bodaj jedyne punkty zbieżne ze stanowiskiem obrońcy współoskarżonego. Adwokat przekonywała, że to Marcin P., jako prezes Amber Gold odpowiadał za decyzje dotyczące finansów firmy, umów, księgowości, pożyczek, przelewów, kwestii podatkowych, a rola jej klientki sprowadzała się do decyzji na temat strojów pracowników, wystroju biur, kolorze firmowych kubków czy organizacji „wewnątrz-firmowych” imprez.

Zupełnie inaczej sprawę przedstawia prokuratura, która od początku nie ma wątpliwości, co do winy małżeństwa i w II instancji domaga się dodatkowego zaostrzenia kar.

- Po przeanalizowaniu wyroku i jego pisemnego uzasadnienia złożyliśmy apelację, w której przede wszystkim, podnosząc zarzut rażącej niewspółmierności kary, wnieśliśmy o zaostrzenie kar wymierzonych i o orzeczenie kar łącznych: wobec Marcina P. - 25 lat, zaś wobec Katarzyny P. - 15 lat pozbawienia wolności. Ponadto zwróciliśmy się o dokonanie nieznacznych korekt w zakresie szkody wynikającej z przypisanego oskarżonym przestępstwa oszustwa

– zaznacza prok. Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Prawomocnego orzeczenia nie należy spodziewać się prędko. Samo sporządzenie pisemnego orzeczenia oraz przygotowanie apelacji zabrało rok, a dokumentacja, z którą zapoznać się będzie musiał niewylosowany jeszcze sędzia (lub sędziowie) II instancji jest niewyobrażalnie obszerna. O skali procederu najwięcej mówią liczby. Główny wątek dotyczy oszustwa „na szkodę blisko 19 tysięcy osób i łączną kwotę ponad 850 milionów złotych”, ale oboje oskarżonych ma po kilkanaście zarzutów. Akt oskarżenia, przygotowany przez łódzkich śledczych, to około 9 tysięcy stron zgromadzonych w 45 tomach. Nieprawomocny wyrok zapadł, po ponad 200 rozprawach, które odbywały się dość regularnie i często w ciągu ponad 3 lat. W procesie przesłuchanych zostało ponad 700 świadków i 10 biegłych, a materiał dowodowy zgromadzony w śledztwie to ponad 15 tysięcy tomów, czyli ok. 3 milionów kart.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto