MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"Footloose. Wrzuć luz" w gdyńskim Teatrze Muzycznym

Jarosław Zalesiński
"Footloose. Wrzuć luz" to prawdziwe dzieło zbiorowe.	Fot. Barbara Ostrowska
"Footloose. Wrzuć luz" to prawdziwe dzieło zbiorowe. Fot. Barbara Ostrowska
Świetne widowisko udało się przygotować zespołowi Teatru Muzycznego. Jedyna wątpliwość to jego cel. Piszę o zespole, bo dzieło jest zbiorowe w najwyższym stopniu.

Świetne widowisko udało się przygotować zespołowi Teatru Muzycznego. Jedyna wątpliwość to jego cel.

Piszę o zespole, bo dzieło jest zbiorowe w najwyższym stopniu.
Na scenie - nie wiadomo, czy bardziej wyróżniać solistów czy raczej epizody i role z humorem odegrane przez drugi i trzeci plan (raczej to drugie). Reżysera i choreografa rozdzielić równie trudno, bo Maciej Korwin i Jarosław Staniek tworzą, po dotychczasowych wspólnych realizacjach, połówki jednego jabłka. Całkiem jak w tandemie - jeden kieruje, drugi pedałuje, a jazda jest tak płynna i szybka, że podziw bierze. W "Footloose" dołączyła do nich młoda scenograf Katarzyna Nesteruk, która z Korwinem-Stańko współdziałała już przy "12 ławkach". Ale dopiero w "Footloose" w pełni pokazuje, co potrafi. Takiej zdyscyplinowanej wyobraźni scenografa, który rozmach łączy z dbałością o detal, a pomysły podporządkowuje sprawnie kręcącej się maszynerii teatru, dawno na trójmiejskich scenach nie oglądałem.
Bez dwóch zdań - stanął nam w Gdyni dojrzały muzyczny teatr, którym możemy się w Polsce chwalić. "Footloose" jest jego smacznym owocem, świetnym widowiskiem, pełnym dobrej energii. Pytanie tylko, czy dojrzałym o odpowiedniej porze.
Zastanawiam się, ile osób pamięta dziś film "Footloose" z 1984. Swego czasu był kinowym hitem, a Kevin Bacon jako Ren McCormac masowo naśladowany był przez amerykańskich nastolatków. Gdyby tak nie było, Dean Pitchford nie zdecydowałby się na stworzenie, po dziesięciu latach, teatralnej broadwayowskiej wersji. Ale "Footloose" oglądany dziś w Polsce wydaje się spektaklem z innej epoki.
Nasze myślenie o szkole i problemach nastolatków kształtują dziś raczej "Zabawy z bronią" Moore`a, nakręcone po tragicznej strzelaninie w Columbine High School. Albo - z innego narodowego podwórka - "Trainspotting" Danny`ego Boyle`a. Albo nasz "Słodko gorzki" Pasikowskiego. "Footloose" stawia nas wobec całkiem innych problemów: jak skraść dziewczynie całusa, jak urządzić wbrew dorosłym przedmaturalną potańcówkę. Miłe to, ale jakoś infantylne.
Najmocniej poczułem to wówczas, gdy wśród "chłopców", grających w kosza na szkolnym boisku, dostrzegłem aktora, któremu sypnął się już gęsty męski zarost. "Footloose" to miła opowiastka, doskonale w Gdyni zrealizowana, ale wydaje się oddalona od nas o lata świetlne (choć to tylko ćwierćwiecze). Nie ma tu jeszcze skutków narkotyków, rewolucji seksualnej i medialnej agresji.
Nadzieja w nowym ministrze oświaty. Jedna z kluczowych postaci "Footloose" to Pastor Shaw Moore, dławiący wszelkie swobody w małym amerykańskim miasteczku. Ministerialna nominacja nadała od razu tej postaci powabu aktualności.
Najbliższe spektakle "Footloose" 12 i 14 maja. Bilety od 48 do 60 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rusza 61. Festiwal w Opolu. Znamy szczegóły

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Footloose. Wrzuć luz" w gdyńskim Teatrze Muzycznym - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto