W 1927 r. Franuois Mauriac, późniejszy laureat literackiej Nagrody Nobla, wydał słynną powieść "Teresa Desqueyroux", opartą na motywach głośnego procesu kobiety, która rzekomo usiłowała otruć męża.
Na motywach tej powieści Marcin Bortkiewicz napisał scenariusz pt. "Grzech". Monodram wyreżyserował Stanisław Otto Miedziewski, a wykonała Wioleta Komar, studentka warszawskiej Akademii Teatralnej. Wyprodukował teatr Rondo ze Słupska. Spektakl oglądaliśmy dzięki sopockiej scenie Off de BICZ.
Monodram to teatr ogołocony. Wszystko zawisło tu od aktora; niczego nie da się zaklajstrować różnego rodzaju efektami czy wspomóc innymi aktorami. Sami też często "monodramujemy", gdy mówiąc do siebie, rozmawiamy z kimś, nieważne głośno czy cicho, gestykulując lub nie. Widuje się takich monodramistów na ulicy, na przystankach... W takiej sytuacji właśnie zastajemy Teresę Desqueyroux, tuż po przesłuchaniu przez sędziego na okoliczność próby otrucia męża - Bernarda. "Rozmawia z nim", kłóci się z teściową, darzącą synową nieskrywaną pogardą, usiłuje dogadać się ze sobą: dlaczego tyle pali, dlaczego wciąż się myje, dlaczego boi się połogu, dlaczego czuje się jak martwa kuropatwa wbijana na rożen męża, dlaczego...
Można rzec - ówczesna feministka. Operująca trochę niedzisiejszym językiem, ale problem jak najbardziej dzisiejszy. Wioleta Komar radzi sobie z nim bardzo dobrze aktorsko. Byle nie wyświechtała się w sitcomach!
Alicja Majewska o prostych włosach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
