Kilka dni temu Prokom Arka Gdynia rozwiązała kontrakt z Aaranem Linesem. Piłkarz z Nowej Zelandii, stąd pewnie pseudonim "Kiwi", niczym się na boisku nie wyróżnił. Nikt więc za nim w Gdyni nie płacze.
Tymczasem Lines postanowił zostać jednak bohaterem. Publikacji prasowej w "Fakcie". Na łamach tej gazety, już w trakcie pobytu w Niemczech, były już piłkarz żółto-niebieskich skarży się, że w Gdyni - ze swoich zarobków - musiał składać się na przekupywanie sędziów, na kupowanie meczów. Z polską piłką nie chcę mieć nic wspólnego - komunikuje za pomocą gazety. No to mamy skandal z Arką w tle!
- Ile pieniędzy ze swoich wypłat przekazywał pan na sędziów? - pytam bez ogródek Jarosława Krupskiego?
Musi minąć dłuższa chwila zanim bramkarz Arki rozumie sens pytania, a dodatkowo muszę jeszcze wyjaśniać skąd przyszło mi takie pytanie do głowy.
- Takie rzeczy opowiadał Lines? Gratuluje mu fantazji. Widać teraz każdą bzdurę w gazecie można wydrukować. Z moich wypłat w Arce nikt nie zabiera mi ani złotówki. My jesteśmy od grania, a wypowiedzi Aarana są może wynikiem frustracji, bo więcej w Gdyni leczył kontuzję niż grał - wypowiada swoją opinię o rewelacjach kolegi Krupski.
Nie płacił Krupski to może płacił Rafał Murawski?
- Nie - odpowiada stanowczo pomocnik Arki. Co w ogóle przyszło temu "Kiwiemu" do głowy? Lubiłem go, a teraz go nie rozumiem. Szkoda że zamiast błyszczeć na boisku, to teraz "błysnął" w prasie.
- Jestem zaszokowany - to już trener Piotr Mandrysz - tą wypowiedzią. Tym bardziej mi przykro, że to ja ściągałem go do Gdyni. Mągę zrozumieć jego frustrację, a nawet złość, ale dlaczego opowiada takie bzdury... Dla mnie to jakiś absurd.
Prezes Jacek Milewski zaczyna o Aaranie Linesie bardzo elegancko:
- Jeszcze nigdy nie rozstawałem się z żadnym piłkarzem w tak kulturalny sposób. Aaran nie miał żadnych dodatkowych żądań. Przesłaliśmy mu wszystkie należne pieniądze na konto i natychmiast wyjechał. Teraz zastanawiam się czy ten pośpiech nie był spowodowany tym, iż nigdy nie zamierzał się rozliczyć z polskim Urzędem Skarbowym. Kto, w tej sprawie, będzie go ścigał gdzieś po świecie? A jego wypowiedź dla "Faktu"? Dla mnie to stek bzdur i nie zamierzam ich komentować.
Zatem w Arce nikt nie przyznaje się do niecnego procederu, którego istnienie insynuuje Lines. "Kiwiemu" nie wychodziły kiwki na boisku, to teraz kiwa opinię publiczną.
Piszę o tym w nieco żartobliwym tonie, bo nie jestem przecież pierwszy naiwny, który bezgranicznie wierzy w czystość polskiego futbolu. Tego w Gdyni, Gdańsku, czy gdzie indziej. W naszym kraju kupuje się pewnie piłkarskich sędziów i mecze. Niestety. Tylko pewnie nie zbiera się na ten cel pieniędzy w tak naiwny sposób, jak sugeruje to w swojej wypowiedzi Aaran Lines. Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie. Dziennikarze, przynajmniej niektórzy, dla taniej sensacji gotowi są zapomnieć do czego służy głowa.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.6/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?