Analiza - co przesądziło o zwycięstwie Trefla Sopot w Pucharze Polski?

Sobotni mecz półfinałowy z Turowem miał raczej niespodziewany przebieg. Choć wielu ekspertów widziało faworyta w zespole Trefla, chyba nikt nie spodziewał się, że dojdzie do tak jednostronnego pojedynku. Dwa spotkania sopocko-zgorzeleckie w rundzie zasadniczej Tauron Basket Ligi były wszak niezwykle wyrównane, obie drużyny wymieniane są zresztą jako silni kandydaci do finału polskiej ekstraklasy.

Tym razem żółto-czarni byli już o klasę lepsi od swoich rywali, wśród których tylko Australijczyk Daniel Kickert próbował podjąć walkę. Dość powiedzieć, że w trzeciej kwarcie przewaga naszego zespołu wynosiła nawet 27 punktów! Trefl grał mądrze i zespołowo: aż 5 graczy osiągnęło dwucyfrowy dorobek punktowy. Trudniejsze zadanie czekało sopocian w niedzielę. Gospodarze imprezy, podbudowani pewnym zwycięstwem 89:80 w półfinale ze Śląskiem Wrocław, mieli ogromną ochotę zdobyć trofeum przed własną publicznością.

Punktowanie w finale rozpoczął obchodzący w niedzielę 29. urodziny John Turek i już w pierwszych akcjach widać było, że sopocianie nie stracili dobrej dyspozycji. Dzięki dobrej grze po obu stronach parkietu szybko wypracowali sobie ponad 10-punktową przewagę. W początkowej fazie meczu wyraźnie stremowani zielonogórzanie marnowali mnóstwo rzutów z łatwych pozycji, a wstrzelić nie mógł się nawet ich lider, portorykański rozgrywający Walter Hodge.

Dalszy ciąg spotkania to zabawa w kotka i myszkę: Trefl co jakiś czas pozwalał przeciwnikowi zbliżyć się na nieco mniejszy dystans, po czym "trójkami" (najczęściej Łukasza Koszarka) ponownie uciekał. Ostatni zryw Zastalu zmniejszył tylko rozmiary zwycięstwa sopocian: na 39 sekund przed końcem rzut Jakub Dłoniaka zmniejszył różnicę do 4 "oczek", ale wynik już się nie zmienił. Koszykarze sopockiego Trefla zdobyli Puchar Polski!

- Nie było nam łatwo, bo Zastal to dobra drużyna. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Patrzymy w przyszłość, wiemy, że jesteśmy mocni, a z każdą kolejną wygraną nasza pewność siebie wzrasta - powiedział tuż po ostatniej syrenie w wywiadzie dla TVP uradowany Adam Waczyński, który w finałowym meczu zdobył 7 punktów.

MVP finałowej potyczki został jednogłośnie uznany zdobywca 25 punktów, Łukasz Koszarek. - Czy jesteśmy teraz najlepszą drużyną w Polsce? Wygrywamy ostatnio mecz za meczem, więc chyba nie ma innych wyjaśnień. Przed nami jeszcze sporo ważnych meczów i musimy starać się cały czas eliminować błędy i utrzymać tę formę - skomentował aktualną dyspozycję drużyny popularny "Koszar".

Sukces Trefla

Zdobywając Puchar Polski "nowy" Trefl nawiązał do historii sprzed rozłamu w trójmiejskiej koszykówce z lata 2009 roku.

Przypomnijmy - po powstaniu klubu Trefl w 1995 roku, kibice czekali na pierwszy sukces do 2000 roku. Wtedy ekipa dowodzona przez trenera Eugeniusza Kijewskiego zdobyła właśnie krajowy puchar podczas turnieju Final Four we Wrocławiu, pokonując w finale Hoop Pruszków.

Wygrana przyniosła wówczas wielką radość, a także ulgę - przed wrocławską imprezą mówiło się, że tylko zdobycie pucharu powstrzyma firmę Prokom przed wycofaniem się ze sponsorowania koszykówki po dwóch rozczarowujących sezonach. Jak się okazało, właśnie od tego triumfu rozpoczęła się seria wspaniałych sukcesów drużyny w pierwszej dekadzie XXI wieku. Puchar Polski żółto-czarni zdobywali jeszcze w latach 2001, 2006 i 2008. Pierwszy mistrzowski tytuł zawitał do Sopotu na koniec sezonu 2003/2004. Mieszkańcy kurortu cieszyli się z najlepszej drużyny w Polsce jeszcze przez kolejne 5 lat. Teraz Sopot znów chce wejść na koszykarski szczyt. Koszykarze są na dobrej drodze do celu.