Mniszka z Tybetu podróżuje po świecie i śpiewając mantry zbiera fundusze na utrzymanie Fundacji Nuns Welfare Foundation of Nepal i Arya Tara School, które zapewniają utrzymanie szkoły dla dziewcząt i ich bezpłatną edukację. Pomocy w rozwoju tybatańskich kobiet to cel, któremu Ani poświęciła swoje życie.
Zobacz także: Kulturalne propozycje na ten tydzień
Gdy tylko przygasły światła w sali NCK i buddyjska mistrzyni usiadła na środku sceny, gwarne rozmowy publiczność natychmiast ucichły, a Ani zaśpiewała pierwszą mantrę, czyli wg buddyjskich wierzeń ucieleśnienie prawdy w dźwięku. Jak artystka później wyjaśniła - jest to technika medytacji, która łączy dźwięk z duszą. Kiedy je śpiewamy pozbywamy się negatywnej energii i zastępujemy ją pozytywną. Melodie natomiast łączą wszystkie żyjące istoty, bez względu na kulturę i język.
W czwartkowy wieczór Ani zaprezentowała publiczności, jak sama to określiła "Top hity". Były to mantry oczyszczające karmę, pobudzające do współczucia i zapewniające powodzenie. Artystka oprócz śpiewu używała też bębna i dzwonka, które mają bardzo symboliczne znaczenie. - Tak dźwięk budzika wyrywa nas ze snu, tak one budzą nas z ignorancji i zapraszają wojowników oraz wyznawców buddyzmy, żeby byli z nami - mówiła.
Sprawdź także: Imprezy w Gdańsku
Na koniec dwugodzinnego koncertu Ani poprosiła wszystkich, aby razem z nią zaśpiewali jedną prostę mantrę, ponieważ wierzy, że zawsze większe zgromadzenia ludzi wyzwalają ogromną radość, którą należy świętować wspólnym śpiewem, ale nie tylko z myślą o sobie, ale o wszystkich żyjących istotach - tych, które lubimy, ale też tych, za którymi nie przepadamy. Tego właśnie uczy Ani mniszki z Nepalu, którym pomaga.
Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?