Jeszcze tylko jednego zwycięstwa brakuje koszykarzom Prokomu Trefla Sopot do zdobycia tytułu mistrza Polski. Wczoraj sopocianie po raz drugi pokonali we Włocławku drużynę Anwilu 84:53 i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą 3-1. Piąty mecz odbędzie się w najbliższy piątek o godz. 18.30 w hali 100-lecia Sopotu.
Czwarte spotkanie we Włocławku zespoły rozpoczęły nietypowo. W wyjściowym składzie Anwilu pojawili się Pete Lisicky i Wiktor Grudziński, którzy zastąpili Dante Swansona i Roberta Witkę. W Prokomie zamiast Adama Wójcika rozpoczął Michael Andersen. Eksperymentalne ustawienie zespołowi gospodarzy nie przyniosło korzyści i trener Andriej Urlep szybko musiał dokonać korekty składu. W ekipie Prokomu po dwa razy z dystansu trafiali Goran Jagodnik oraz Istvan Nemeth i sopocianie prowadzili 14:6. W ostatniej akcji pierwszej kwarty przewagę tę na 20:11 powiększył Filip Dylewicz.
W drugiej sopoccy koszykarze kontynuowali udaną serię rzutów za trzy punkty. Po trafieniu Christiana Dalmau ich przewaga po raz pierwszy przekroczyła 10 pkt. (28:16). Próbę pościgu drużyny Anwilu zainicjował Swanson. Trzy kolejne akcje zakończył celnymi rzutami, poprawiając wynik na 23:28. Aby zatrzymać rozpędzonych gospodarzy, trener Prokomu Eugeniusz Kijewski musiał wziąć czas. W końcówce pierwszej połowy jego podopieczni odzyskali inicjatywę. Zza linii 6,25 m trafiali Dalmau i Wójcik. Dwoma udanymi wejściami pod kosz popisał się Andersen i na przerwę koszykarze Prokomu schodzili z przewagą 12 ?oczek? (46:34). Aż 24 punkty sopocianie zdobyli po rzutach ?za trzy?.
Na początku trzeciej kwarty drużynę gospodarzy ponownie próbował poderwać Swanson. Dwukrotnie trafił ?za trzy? (40:51), ale był tego dnia w swojej drużynie osamotniony. Po chwilowym przestoju sopocianie szybko odnaleźli rytm gry i zaczęli powiększać przewagę. Choć nie byli już tak skuteczni w rzutach z dystansu jak w pierwszej połowie, umiejętnie wykorzystywali przewagę wzrostu Andersena pod koszem. Tymczasem zawodnicy Anwilu pudłowali nawet z najdogodniejszych pozycji. Zawodził szczególnie najskuteczniejszy dotąd w drużynie Michał Ignerski. Nie trafiał także Brent Scott. Po trafieniu Rashida Atkinsa pod koniec trzeciej odsłony przewaga Prokomu wzrosła do 17 pkt (59:42).
Gospodarze przestali wierzyć w możliwość sukcesu w tym spotkaniu i stracili ochotę do walki. Sopocianie nadal grali z dużym polotem i błyskawicznie powiększali przewagę, która na dwie minuty przed końcem wzrosła do 30 pkt. (80:50). Trener Kijewski po raz pierwszy w finałowej rywalizacji dał szanse zaprezentowania się juniorowi Jakubowi Boguszowi.
Mądrze i konsekwentnie
Eugeniusz Kijewski - trener Prokomu
Zwycięstwo w tym spotkaniu zawdzięczamy dobrej grze w obronie i mądrym rozgrywaniu piłki w ataku. Motywując zespół do tego spotkania przypominałem, że przez pełne 40 minut potrzebna jest koncentracja. Nie wiem, czy w piątek we własnej hali pokonamy Anwil po raz czwarty i zdobędziemy tytuł. Zawsze chcemy wygrywać wszystkie mecze, ale to jest sport i każde spotkanie jest inne.
Anwil: Michał Ignerski 4, Dante Swanson 13 , Ed Scott 0 , Brent Scott 7 , Seid Hajric 2 , Gatis Jahovics 4 , Robert Witka 4 , Pete Lisicki 5 , Marcin Sroka 0, Seid Hajrić 2, Marius Perkevicius 9.
Prokom Trefl: Adam Wójcik 12 , Goran Jagodnik13, Istvan Nemeth 12, Tomas Masiulis 8, Jeff Nordgaard 4, Christian Dalmau 19, Tomas Pacesas 0 , Michael Andersen 8, Rashid Atkins 6, Filip Dylewicz 2, Jakub Bogusz 0.
Stan play off: 3-1 dla Prokomu
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?