Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arka wygrała z Lechią 1:0!! Grzegorz Niciński bohaterem rewanżowych derby!

Janusz Woźniak, Paweł Stankiewicz
Prokom Arka Gdynia zwyciężyła w piłkarskich derbach Pomorza rozegranych w Gdyni. Gola na wagę zwycięstwa i 3 punktów w 78 minucie strzelił głową Grzegorz Niciński! Arka wyprzedziła również Lechię w tabeli II-ligi.

Prokom Arka Gdynia zwyciężyła w piłkarskich derbach Pomorza rozegranych w Gdyni. Gola na wagę zwycięstwa i 3 punktów w 78 minucie strzelił głową Grzegorz Niciński! Arka wyprzedziła również Lechię w tabeli II-ligi.

areczka_58.jpg

Zobacz galerię z meczu w Gdyni.

Obserwując Arkę

Pełen stadion prawie na godzinę przed meczem. Na trybunie gość honorowy, bo ze specjalnego zaproszenia kibiców Arki skorzystała pani Halina Krauze. Dostała żółto-niebieskie kwiaty od sympatyków Arki, kosz kwiatów od władz klubowych, a okrzyk Ryszard Krauze niósł się jeszcze daleko od stadionu. Było miło, chociaż atmosferę tuż przed meczem "zważył" pijany jegomość z żółto-niebieskim szalikiem, który znalazł się na płycie boiska i wymachiwał nim przed nosem lechisty Piotra Kasperkiewicza. Został jednak sprawnie wyniesiony. Wspomniany jegomość oczywiście, a nie Kasperkiewicz.
Kiedy sędzia międzynarodowy Marcin Borski dał sygnał do rozpoczęcia gry można się już było skupić na piłkarskich derbowych emocjach. Lechia zaczęła odważnie, do przodu, czym chyba nieco zdziwiła gdyńskich piłkarzy. Żółto-niebiescy mogli mówić o szczęściu w 8 minucie gry. Brak komunikacji pomiędzy Andrzejem Bledzewskim i Pawłem Weinarem mógł wykorzystać Piotr Cetnarowicz. Strzelał z kilku metrów do pustej praktycznie bramki. "Bledza" mógł jednak odetchnąć z ulgą, bo piłka w minimalnej odległości minęła słupek. Po kwadransie ataki Arki nabrały jednak właściwego tempa i coraz groźniej było pod bramką gdańszczan. Groźniej, ale bez celnych strzałów na bramkę. Najbliżsi szczęścia byli Bartosz Karwan, przeniósł piłkę nad poprzeczką strzelając z 8-10 metrów i Marcin Wachowicz, który źle przyjął w polu karnym futbolówkę, tracąc szansę na oddanie strzału.
Kiedy wydawało się , że w pierwszej połowie meczu nic ciekawego się już nie wydarzy, temperaturę derbowych emocji podniósł bramkarz Lechii Paweł Kapsa. W akcji ratunkowej złapał piłkę w ręce poza polem karnym, co w przepisach gry w piłkę nożną oznacza czerwoną kartkę. Bez Kapsy, z juniorem w bramce i w "10" przez całą drugą połowę gościom pozostało się już tylko bronić.
Arka więc atakowała, ale gole nie padały. W 51 minucie Bartosz Karwan trafił z wolnego piłką w słupek, trzy minuty później w ten sam słupek i w to samo miejsce trafił Damian Nawrocik. Otwarte pozostawało pytanie - odpowiedź będzie poniżej - do kiedy 18-letni bramkarz Lechii Łukasz Kubiński będzie miał szczęście. Bo te dopisało mu także, kiedy Karwan z bliskiej odległości strzelał głową i trafił futbolówką w bramkarza.
Wreszcie w 79 minucie Kubińskiemu tego szczęścia zabrakło. Dośrodkowanie Karwana sprytnym strzałem głową zamienił na gola Grzegorz Niciński. Tym samym "Nitek" zapisał się w derbowej historii. On to bowiem jesienią 1994 roku zdobył ostatniego gola w drugoligowych derbach Arka - Lechia, ta bramka dała wówczas żółto-niebieskim zwycięstwo 1:0 i teraz po 13 latach powtórzył ten wyczyn. Wychowanek Arki uratował siebie i kolegów, bo jak się później okazało, ta jedna bramka zapewniła gospodarzom zwycięstwo. Odnotujmy jeszcze, że sędzia tuż przed końcem meczu, po faulu Kubińskiego na Nicińskim, powinien jeszcze podyktować rzut karny. Humorów nikomu w ekipie Arki to jednak nie zmąciło. Chóralne śpiewy dobiegające z gdyńskiej szatni podkreślały tylko, jak ważne było to dla gdynian zwycięstwo.

Obserwując Lechię

Jedenaście meczów ligowych i dwa w Pucharze Polski. W sumie w trzynastu kolejnych spotkaniach piłkarze Lechii Gdańsk nie zaznali goryczy porażki. Nic dziwnego, że gdańszczanie przyjechali na derby do Gdyni z wiarą, że mogą zdobyć przynajmniej jeden punkt. Tymczasem ta seria biało-zielonych na trzynastu meczach się zakończyła. To czternaste spotkanie, z Arką, przyniosło Lechii porażkę 0:1.
Trener Dariusz Kubicki nie zamierzał w Gdyni się bronić. Lechia zagrała w tradycyjnym ustawieniu, ale gdańscy piłkarze agresywnie i zdecydowanie atakowali piłkarzy gospodarzy już na ich połowie. Taki styl wyraźnie nie odpowiadał Arce, bo ta nie potrafiła zagrozić Lechii, która w początkowych minutach posiadała przewagę.
W 7. minucie biało-zieloni powinni objąć prowadzenie. Andrzej Bledzewski, bramkarz Arki, w starciu z Maciejem Rogalskim popełnił błąd. Piłka trafiła pod nogi Piotra Cetnarowicza, który jednak z kilku metrów nie trafił do bramki gospodarzy.
- Kopnąłem piłkę już leżąc, ale strzał na pewno był celny. Już widziałem futbolówkę w bramce. Niestety, nogę zdążył jeszcze wstawić Krzysztof Sobieraj i dosłownie milimetrów zabrakło do gola. Nie wiem dlaczego sędzia nie przyznał nam rzutu rożnego, a nakazał gospodarzom rozpocząć grę od bramki. Szkoda tej sytuacji, bo gdyby padł gol, to byśmy w Gdyni nie przegrali - powiedział Cetnarowicz.
W trakcie pierwszej połowy jeden z gdyńskich chuliganów ukradł szalik Lechii, który Paweł Kapsa zawiesił w swojej bramce. Szalik po kilkudziesięciu sekundach wrócił jednak do bramki biało-zielonych.
- To był chyba ten sam, bo był strasznie pobrudzony i porwany. Wziąłem go jednak i zawiesiłem na siatce - powiedział Kapsa.
Ta pierwsza połowa była bardzo podobna do meczu derbowego, który odbył się w Gdańsku przed niespełna miesiącem. Może i Arka była częściej w posiadaniu piłki, ale Lechia panowała nad wydarzeniami na boisku i zanosiło się na bezbramkowy remis. Do 36 minuty. Wówczas to boisko musiał opuścić kapitan Lechii Jacek Manuszewski, który w walce o piłkę otrzymał cios od jednego z graczy Arki i czuł się jak po nokaucie. Kolejne dramat nastąpił w 45 minucie. Kapsa wybiegł za pole karne, aby złapać futbolówkę wybitą przez Bledzewskiego. Bramkarz Lechii jednak źle obliczył jej lot i żeby ta go nie przelobowała ratował się złapaniem piłki w ręce. Oczywiście ukarany został czerwoną kartką, a do bramki wszedł 18-letni junior Łukasz Kubiński, który jest czwartym bramkarzem Lechii. Był to jego debiut w meczu drugoligowym.
Lechia grając w drugiej połowie w osłabieniu nastawiła się na obronę wyniku remisowego. największe obawy wzbudzały niepewne interwencje młodego bramkarza biało-zielonych. Trener Lechii Dariusz Kubicki przeżegnał się kilka razy w drugiej połowie, zwłaszcza przy stałych fragmentach. Na początku pomagało, bo dwukrotnie gdynianie trafiali w słupek bramki Lechii. Opatrzność nie pomogła jednak w 79. minucie kiedy to Grzegorz Niciński zdobył zwycięskiego gola dla Arki.
- Nie mam pretensji do moich zawodników. Kapsy też nie zamierzam piętnować, bo w piłce takie sytuacje się zdarzają - powiedział Kubicki.

Minuta po minucie

1 min. - płaskie podanie z lewej strony Piotra Cetnarowicza, ale Andrzej Bledzewski uprzedził Andrzeja Rybskiego.
7 - po dośrodkowaniu w pole karne błąd popełnił Bledzewski, któremu piłkę zabrał Maciej Rogalski, a Piotr Cetnarowicz z kilku metrów nie trafił do bramki. Choć wydaje się, że piłka odbiła się jeszcze od Krzysztofa Sobieraja.
10 - atak gospodarzy. Olgierd Moskalewicz wpadł w pole karne, ale strzelił w boczną siatkę.
17 - niecelnie z dystansu strzelał Tomasz Sokołowski.
24 - piłkę w pole karne zagrywał Tomasz Mazurkiewicz, a Bartosz Karwan strzelił nad bramką.
28 - kolejna szansa Karwana i piłkarz Arki znowu przeniósł piłkę nad poprzeczką.
34 - rzut wolny pośredni z pola karnego dla żółto-niebieskich. Marcin Wachowicz trafił w Andrzeja Rybskiego, a po dobitce Tomasza Mazurkiewicza piłkę złapał Paweł Kapsa.
45 - Andrzej Bledzewski wybił piłkę ta przeleciała niemal całe boisko. Paweł Kapsa chciał wybić futbolówkę, ale źle ocenił jej lot i ratował się złapaniem jej w ręce poza polem karnym. Czerwona kartka i Lechia gra w dziesiątkę.
47 - strzelał Bartosz Karwan, ale ponownie niecelnie.
51 - Karwan z rzutu wolnego z 25 metrów i Lechię ratuje słupek.
54 - przewaga Arki. Tym razem strzelał Damian Nawrocik i ponownie słupek stanął gdynianom na przeszkodzie.
66 - Łukasz Kowalski z kilu metrów nie trafił do bramki.
68 - jedna z nielicznych akcji Lechii w tej połowie. Z dalszej odległości uderzał Piotr Cetnarowicz, ale bardzo niecelnie.
68 - po dośrodkowaniu Marcina Wachowicza piłkę piąstkował Łukasz Kubiński. Dobijał Bartosz Karwan i ponownie górą bramkarz Lechii.
70 - indywidualna akcja Macieja Rogalskiego zakończona niecelnym strzałem.
79 - dośrodkowanie Bartosza Karwana i Grzegorz Niciński strzałem głową strzelił gola. 1:0 dla Arki!
87 - niecelne uderzenie Tomasza Mazurkiewicza.
90+4 - koniec meczu. Arka wygrywa derby z Lechią 1:0 i zdobywa trzy punkty.

Arka - Lechia 1:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Grzegorz Niciński (79).
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Weinar, Sobieraj, Kowalski (90 Przytuła) - Łabędzki (46 Niciński), Mazurkiewicz, Moskalewicz - Karwan, Wachowicz, Nawrocik (69 Baster).
Lechia: Kapsa - Pęczak, Manuszewski (36 Brede), Wołąkiewicz, Fechner - Wiśniewski, Miklosik, Kasperkiewicz, Rogalski (83 Buzała) - Rybski (45 Kubiński), Cetnarowicz.
Żółte kartki: Paweł Weinar, Krzysztof Sobieraj, Grzegorz Niciński (Arka) oraz Paweł Pęczak, Piotr Cetnarowicz (Lechia).
Czerwona kartka: Paweł Kapsa (Lechia, 45).
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 8000.

Trójmiast jest nasze
Tomasz Mazurkiewicz
- To nie był łatwy mecz, a my nie zagraliśmy w nim rewelacyjnie. Było ciężko, bo Lechia mądrze się broniła. Nawet wówczas, kiedy grała w osłabieniu. Atakowaliśmy więc całą drugą połowę, a ja nie traciłem nadziei, że w końcu ten zwycięski dla nas gol padnie. I wygraliśmy 1:0. To jest najważniejsze. A że to były derby, to teraz "Trójmiasto jest nasze". Niech pan tak właśnie napisze.

Nie widziałem jak wpadała...
Grzegorz Niciński
- Oczywiście, że zdobycie bramki w takim meczu i do tego jeszcze na wagę zwycięstwa daje ogromna satysfakcję. Muszę jednak podkreślić asystę Bartka Karwana, bo jego dośrodkowanie było bardzo precyzyjne. Strzelałem z niezbyt wygodnej już pozycji i upadając nie widziałem jak piłka wpada do siatki. Dopiero widząc radość kolegów zrozumiałem że futbolówka jest w siatce.

Miałbym asystę
Andrzej Bledzewski
- Nerwowo było do końca, kiedy musiałem wyłapać dwa dośrodkowania gdańszczan. Natomiast dużo nie brakowało, a dzisiaj zaliczyłbym asystę lub nawet został zdobywcą gola. Przecież to po moim wybiciu piłki Paweł Kapsa złapał ja poza polem karnym i został ukarany czerwona kartką. Zrobił błąd, miał pecha, ale takie rzeczy na naszej pozycji się zdarzają.

Popełniłem błąd
Paweł Kapsa
- Źle obliczyłem lot piłki, do tego boisko było śliskie i futbolówka nabrała większej prędkości. Gdybym nie złapał tej piłki to byśmy stracili gola. Biorę na siebie część winy za porażkę. Wiem jak ważny to mecz dla naszych kibiców, a a ja ich zawiodłem tak kompromitującą interwencją.

Marzyłem o debiucie
Łukasz Kubiński
- Marzyłem zawsze o debiucie w barwach Lechii i to jeszcze w derbowym spotkaniu z Arką. Szkoda tylko, że przegraliśmy mecz. Może przy straconym golu powinienem się inaczej zachować i bardziej zdecydowanie wyjść do piłki. Błąd popełnił też sędzia, bo przed tą sytuacją aut powinien być dla nas, a nie dla Arki.

Trudno ocenić
Krzysztof Brede
- Nie wiem czy mogłem wybić tę piłkę jak leciała do bramki. Ciężko mi na gorąco ocenić tę sytuację. Może źle się ustawiłem, może mogłem szybciej zareagować. Na analizę przyjdzie czas. Na pewno nie była to łatwa piłka do wybicia, bo gdyby tak było, to gol dla Arki by nie padł.

Kliknij i wyślij do nas TWOJE zdjęcie z derbów.

Zobacz galerię z meczu w Gdyni.

Zobacz galerię z poprzednich derby.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto