Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Artur Siódmiak: Trzeba pomagać Ukraińcom, a nasze społeczeństwo spisuje się na medal. Wybuchy blisko granicy, a ono bronią także Europy

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Artur Siódmiak
Artur Siódmiak Oliwer Kubus
Artur Siódmiak, były reprezentant Polski w piłce ręcznej, a obecnie działacz sportowy prowadzący własny biznes, specjalnie w rozmowie dla "Dziennika Bałtyckiego".

Czym aktualnie zajmuje się stowarzyszenie Akademia Sportu Artura Siódmiaka?

Cały czas prowadzimy zajęcia z piłki ręcznej, a aktualnie jesteśmy na etapie planowania rozgrywek plażowych. Jesteśmy organizacją jedną z najlepszych, jak nie najlepszą, jeśli chodzi właśnie o piłkę ręczną plażową. Przygotowujemy się też do imprez i wydarzeń na Stadionie Letnim, bo to jest dość istotny element. Czekamy na dofinansowania, które pozwolą nam realizować zajęcia związane ze sportem powszechnym. Wreszcie w marcu ruszany z piątą edycją projektu „Przez sport do praworządności” finansowaną z funduszu sprawiedliwości. Resocjalizujemy przez sport i odwiedzimy kolejnych 25 zakładów poprawczych i młodzieżowych ośrodków wychowawczych i tam prowadzimy pogadanki i zajęcia sportowe z młodzieżą. W ten sposób próbujemy namówić do uprawiania sportu i sprawić, że odnajdą swój cel w życiu.

CZYTAJ TAKŻE: Piłkarki AP Lotos Gdańsk chcą błyszczeć w Ekstralidze ZDJĘCIA

Jest już gotowy zarys tego, co będzie działo się na Stadionie Letnim, którym zarządzasz?

Jeśli chodzi o sport powszechny, to na pewno nie zabraknie zajęć dla wszystkich chętnych, dla całych rodzin. Tak, żeby się poruszać, być aktywnym, bo z tym jest coraz gorzej. Z takich możliwości trzeba korzystać a nie tylko spędzać czas na leżaku. Planujemy też imprezy związane ze sportem profesjonalnym, więc prowadzimy rozmowy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, Polskim Związkiem Piłki Siatkowej oraz Związkiem Piłki Ręcznej w Polsce i układamy harmonogram wydarzeń. Do tego dochodzi funkcjonowanie Stadionu Letniego, więc choć dopiero zbliżamy się do wiosny, to pracy jest już bardzo dużo.

I jak ktoś nigdy nie był to komunikat jest jasny – stadion jest dostępny dla każdego?

Tak, oczywiście. Mamy najlepszą infrastrukturę w Polsce, jeśli chodzi o tego typu obiekty. Mamy dwa boiska, które można adaptować do piłki nożnej, piłki ręcznej czy do siatkówki. Oczywiście w odmianie plażowej. Można też robić inne wydarzenia, jak gala kick-boxingu, którą też przeprowadziliśmy. Można przyjść za darmo, bo jest infrastruktura, sprzęt sportowy i zajęcia prowadzone w określonych godzinach przez profesjonalnych trenerów. Może spożytkować czas przyjemnie w ruchu, więc jak ktoś ma ochotę, to zapraszamy na Stadion Letni na plaży w Brzeźnie.

Najbliższa jest Ci piłka ręczna. Jakie są Twoje odczucia po mistrzostwach Europy i czy widzisz szansę, że reprezentacja Polski spróbuje dorównać sukcesom Waszej drużynie?

Nie lubię porównań, bo to nie jest wymierne. Na mistrzostwach Europy drużyna miała mecze lepsze i słabsze. Jest duży potencjał ludzki, ale jako drużyna gra jeszcze nierówno i chimerycznie. Są oczywiście elementy do poprawy, nie wchodząc w szczegóły, ale widzę w drużynie bardzo duży potencjał. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale mamy zawodników klasy światowej. Jeśli kontuzje będą nas omijały i zagramy w pełnym składzie, to na mistrzostwach świata w 2023 roku możemy mówić o ćwierćfinale, jako planie minimum. A co będzie dalej, to zobaczymy. Przez kilka lat była dziura pokoleniowa, która powstała po naszej reprezentacji, kiedy szkolenie nie nadążyło z rozwojem za wynikami. Teraz to się wyrównało i jest dużo młodych, perspektywicznych graczy, którzy są prowadzeni z głową. Treningi są kontrolowane od najmłodszych lat, kadry juniorskie i młodzieżowej trenują według jednego schematu, więc to cieszy.

Mistrzostwa Europy byłe specyficzne, bo kadry grały w różnych składach przez problemy z koronawirusem. Tak samo było z Polską, więc możemy być tylko mocniejsi?

Pierwsze miejsce na mistrzostwach Europy zajął covid. Prowadzenie meczów, gdzie nie wiadomo było kto zagra a kto nie, sprawiło że to był dziwny turniej. Dojdzie kilku zawodników, a największy problem widzę na prawym rozegrany. Michał Daszek, jako nominalny skrzydłowy, radził sobie znakomicie, ale ma na tej pozycji swoje ograniczenia. Inne pozycje są dobrze obsadzone, a do tego mamy ciekawy sztab szkoleniowy. Wiele się mówiło o Patryku Romblu, że nie był wybitnym zawodnikiem, ale nie uważam, że klasa zawodnicza jest gwarancją sukcesu. Patryk jest solidnym trenerem, analitycznym i ma w sztabie Bartka Jureckiego czy Marcina Wicharego. Do organizacji mistrzostw świata jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, są fajne hale, a kibice nie zawiodą. Jeśli nie będzie którejś fali covidu, to będą fajne mistrzostwa z publicznością. To może być moment, że piłka ręczna się odrodzi.

W Ergo Arenie będą dwa ćwierćfinały i półfinał przyszłorocznych mistrzostw świata. Wierzysz, że zobaczymy reprezentację Polski?

Jak ktoś mnie pyta – Artur, co słychać? To odpowiadam, że nieustające pasmo sukcesów. Oczywiście, że wierzę w reprezentację, bo jestem tego typu człowiekiem. Widziałem reprezentację na mistrzostwach Europy mocno osłabioną, więc wydaje mi się, że w pełnym składzie ćwierćfinał jest realny.

CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie zachwycające partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk! GALERIA

Twoi koledzy z kadry – Sławomir Szmal, Marcin Lijewski, Bartosz Jurecki czy Mariusz Jurkiewicz zostali trenerami. Nie kusiło to Ciebie?

Spełniam się inaczej, bo zawsze bardziej widziałem siebie jako działacza sportowego, nigdy jako trenera. Bardziej jako dyrektor sportowy czy prezes, bo jestem człowiekiem, który lubi jeździć i działać. Owszem prowadzę akademię, czasami też zajęcia, ale nie chciałbym być stricte trenerem. To jest znowu wejście do szatni, autobusu, poczucie zapachu potu. Na trenerze spoczywa wiele innych ról, bo i kierownika drużyny, psychologa, bo to jest zarządzanie zasobami ludzkimi. Jest odpowiedzialność, bo wymagania mają sponsorzy, klub i kibice. To trudna funkcja, a ja nie chciałem wchodzić w buty chyba nawet trudniejsze niż sportowca. Zająłem się sportem w innym charakterze, a jeśli mam organizacyjne możliwości i sztab ludzi, to dlaczego w tym się nie spełniać.

Zajmujesz się nie tylko sportem. Mamy wojnę w Ukrainie i nie jesteś bierny.

Trzeba pomagać. Prowadzą restaurację, w której zatrudniam pięciu Ukraińców. Byliśmy tydzień temu w Hrebennem oraz Medyce i ściągnęliśmy do Polski ich rodziny. Być może zostaną na stałe. Staramy się pomóc im w znalezieniu pracy, czy to w gastronomii, czy gdzieś indziej im coś załatwić. Zbieraliśmy też pieniądze na medykamenty, środki przeciwbólowe, nożyczki czy śpiwory i w sobotę byliśmy w Medyce przekazując je Ukraińcom dla tamtejszej obrony terytorialnej, bo przez nasze kontakty mieliśmy takie możliwości. Planujemy kolejną zbiórkę i pewnie znowu pojedziemy.

Żyjemy w trudnych czasach…

Miałem lokal zamknięty przez dwa dni, skoro nasi kucharze wyjechali. Są jednak rzeczy ważniejsze. Trzeba pomagać ludziom na co dzień, nie tylko w takich chwilach. Nie chciałbym, żebyśmy znaleźli się kiedykolwiek w takiej sytuacji, a tak naprawdę trzeba zdać sobie sprawę, że wybuchy nie są tak daleko od naszej granicy, a Ukraińcy dziś bronią też Europy. Tam przelewa się niewinna krew, a jak mamy tak dużo uchodźców, to tym ludziom trzeba pomóc. Bardziej się w to zaangażowałem i widzę, że nasze społeczeństwo spisuje się na medal, ale każda pomoc zawsze jest mile widziana i nasza firma też w tym charakterze będzie działać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto