Prokom rozkręcał się powoli. Na początku gdynianie prowadzili po dwóch z rzędu akcjach Daniela Ewinga, ale w 5. minucie był remis 9:9. Wówczas po raz kolejny sprawy w swoje ręce wziął najskuteczniejszy tego dnia w barwach mistrzów Polski kapitan zespołu. Po pierwszej kwarcie podopieczni Tomasa Pacesasa prowadzili 22:16.
Również druga odsłona meczu zakończyła się sześciopunktowym zwycięstwem gospodarzy. To głównie zasługa skutecznego w tej części gry Filipa Widenowa. Przewaga mistrzów Polski rosła z każdą, kolejną minutą. W 12. minucie przekroczyła już pułap 10 punktów. W końcówce gdynianie prowadzili nawet 42:27, ale do szatni oba zespoły udały się przy wyniki 42:30 dla gdyńskiej drużyny.
Następna odsłona to już znaczna poprawa ofensywnych poczynań wicemistrzów Polski. Anwil rzucił się do odrabiania strat. Prokom wciąż utrzymywał jednak bezpieczny dystans nad rywalem. Goście w pewnym momencie zdołali dojść na 5-6 „oczek”. Poprawa ofensywy podopiecznych Emira Mutapicia to przede wszystkim zasługa celnych rzutów za trzy. Goście w trzeciej kwarcie aż pięciokrotnie znaleźli drogę do kosza gospodarzy zza linii 6,75. Kibice podziwiać mogli prawdziwy festiwal trójek. A to jedni, a to drudzy ze szwajcarską precyzją rzucali z obwodu. Show rozpoczął Ewing, a zakończył Thompson.
Przed czwartą kwartą gdynianie prowadzili 61:53. Anwil nie zmierzał jednak odpuszczać. Skuteczna obrona rozbijała ataki Prokomu. Taka gra przyniosła powodzenie w postaci pierwszego w tym meczu prowadzenia gości 66:65. W pewnym momencie na parkiecie pojawił się Widenow i to on rozruszał gospodarzy. Prokom odzyskał prowadzenie i odjechał oponentom na kilka „oczek”. W 37. minucie było 75:66 dla gdynian, a 60 sekund później 78:69. Prokom kroczył więc do kolejnego, ligowego zwycięstwa. I tak też ostatecznie się stało. Mistrzowie Polski wygrali 80:71. Dla Anwilu była to piąta porażka z rzędu. - Prokom to w moim odczuciu zespół na miarę TOP 16 Euroligi. Odpadli jednak z tych rozgrywek i mieli więcej czasu na przygotowanie do meczu z nami. To był właśnie jeden z powodów dlaczego dziś przegraliśmy. Inną przyczyną to blisko 50 punktów zdobytych przez Ewinga i Videnova. Szwankowała również nasza skuteczność w rzutach za dwa i wolne. Graliśmy lepiej w ataku, gdzie popełniliśmy mało strat. Mam nadzieję, że utrzymamy ten kierunek, jeśli chodzi o skuteczną obronę i ofensywę – zaznaczył Emir Mutapić.
- Anwil przystąpił do tego pojedynku bardzo zmotywowany i dobrze przygotowany. Goście mają w swoich szeregach świetnych graczy w ataku. Nasi rywale zagrali na świetnym procencie rzutów za trzy i pokazali, że są klasowym, dobrym i doświadczonym zespołem. Cieszy mnie, że ambitnie podeszliśmy do tego meczu po porażce w Tallinie. Gratuluję moim zawodnikiem, że przez ostatnie 4 miesiące potrafili rozegrać po kilku spotkań w tygodniu – dodał Tomas Pacesas.
Asseco Prokom - Anwil 80:71 (22:16, 20:14, 19:23, 19:18)
Asseco Prokom: Ewing 29, Widenow 20, Eldridge 11, Varda 6, Wilks 4, Szczotka 3, Łapeta 2, Witka 2, Burrell 2, Hrycaniuk 1, Kostrzewski 0.
Anwil: Jovanović 15, Miller 11, Hicks 10, Berisha 9, Thompson 9, Majewski 8, Modrić 4, Pluta 3, Thomas 2, Maciejewski 0, Celej 0.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?