Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Asseco wciąż bez zwycięstwa: 62:69 z Partizanem Belgrad

Maciej Czarniak
Maciej Czarniak
Gdynianie po raz kolejny przegrali mecz w końcówce i w tabeli grupy A nadal są jedynym zespołem bez zwycięstwa.

Tomas Pacesas dla dobra tego meczu poświęcił nawet spotkanie z zespołem z Poznania, rozgrywane kilka dni temu. Wszystko to po to, aby zanotować pierwszą wygraną w Eurolidze. Jednak nic takiego się nie stało. Prokom nie grał olśniewająco i po raz kolejny nie pokazali się z dobrej strony Giddens, Videnov czy Wilks. Dobra gra jedynie trzech koszykarzy zespołu to w Eurolidze za mało.

Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównana. Co tylko Partizan rzucił kilka punktów, to gospodarze z Gdyni zaraz odrabiali straty. I na odwrót. Przez większość czasu mecz toczył się w okolicach remisu albo z minimalnym prowadzeniem jednej ze stron. Dzięki celnym rzutom Dragana Milosavljevica goście szybko wyszli na prowadzenie 10:4. Na szczęście punkty Vardy, Szczotki i Browna pozwoliły w 6. minucie wyrównać stan meczu na 10:10. Chwile później zdarzyła się niecodzienna sytuacja - Radko Varda trafił za trzy punkty. A w ostatniej akcji kwarty faulowany był Brown, który wykorzystał trzy rzuty osobiste zamykając kwartę wynikiem 18:20.

Pierwsze trzy minuty drugiej kwarty to gra kosz za kosz, aż do stanu 24:26. Wtedy Giddens trafił swój jedyny rzut z gry w tym meczu dając Asseco pierwsze prowadzenie od początku spotkania. W końcówce połowy to jednak Partizan był w stanie wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Ostatecznie goście z Chorwacji wygrali tę kwartę jednym punktem i w całym spotkaniu prowadzili 39:36.

Trzecia kwarta to okres najlepszej gry Prokomu. Świetna skuteczność z linii rzutów osobistych pozwoliła wygrać tę część spotkania dwoma punktami i odrobić część strat. Jedynym problemem Prokomu była sytuacja Vardy. Grał bardzo dobre spotkanie, jednak miał już cztery faule, przez co musiał usiąść na ławce.

W ostatniej części gry Asseco starało się nie pozwolić odskoczyć rywalowi. Celne rzuty osobiste a potem udany dwutakt Browna pozwoliły gospodarzom znów cieszyć się z remisu 56:56. Do końca meczu pozostawało już tylko sześć minut. Wtedy trener Partizana wziął czas, po którym gra gdynian posypała się. Stracili kilka punktów z rzędu, a sami nie potrafili odpowiadać celnymi rzutami i na 35 sekund przed zakończeniem meczu wynik brzmiał 60:65. Tym samym mecz był praktycznie przesądzony.

- Przede wszystkim chcę podziękować naszym kibicom, którzy byli dziś wspaniali -komentował po meczu trener Asseco Prokomu Tomas Pacesas. - O wyniku zadecydowały szczegóły. Popełniliśmy zbyt wiele strat, a w kluczowym momencie spotkania nie trafiliśmy czterech rzutów osobistych. Dzisiejsza przegrana bardzo nas boli, ale będziemy walczyć o zwycięstwo w kolejnym meczu - zapowiedział.

Asseco Prokom Gdynia 62:69 Partizan Belgrad
(18:20, 18:19, 15:13, 11:17)

Asseco Prokom Gdynia: Brown 16, Varda 14, Ewing 10, Burrell 6, Giddens 5, Hrycaniuk 4, Jagla 4, Wilks 2, Szczotka 1, Łapeta 0, Videnov 0, Witka.
Partizan Belgrad: Gist 16, Jawai 15, Katic 10, Kecman 9, Milosavljevic 7, Vesely 5, Djekic 3, Klobucar 3, Lafayette 1, Bozic 0, Lucic 0, Mitrovic.

Czytaj codziennie: MMTrojmiasto.pl/Sport

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto