Tomas Pacesas dla dobra tego meczu poświęcił nawet spotkanie z zespołem z Poznania, rozgrywane kilka dni temu. Wszystko to po to, aby zanotować pierwszą wygraną w Eurolidze. Jednak nic takiego się nie stało. Prokom nie grał olśniewająco i po raz kolejny nie pokazali się z dobrej strony Giddens, Videnov czy Wilks. Dobra gra jedynie trzech koszykarzy zespołu to w Eurolidze za mało.
Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównana. Co tylko Partizan rzucił kilka punktów, to gospodarze z Gdyni zaraz odrabiali straty. I na odwrót. Przez większość czasu mecz toczył się w okolicach remisu albo z minimalnym prowadzeniem jednej ze stron. Dzięki celnym rzutom Dragana Milosavljevica goście szybko wyszli na prowadzenie 10:4. Na szczęście punkty Vardy, Szczotki i Browna pozwoliły w 6. minucie wyrównać stan meczu na 10:10. Chwile później zdarzyła się niecodzienna sytuacja - Radko Varda trafił za trzy punkty. A w ostatniej akcji kwarty faulowany był Brown, który wykorzystał trzy rzuty osobiste zamykając kwartę wynikiem 18:20.
Pierwsze trzy minuty drugiej kwarty to gra kosz za kosz, aż do stanu 24:26. Wtedy Giddens trafił swój jedyny rzut z gry w tym meczu dając Asseco pierwsze prowadzenie od początku spotkania. W końcówce połowy to jednak Partizan był w stanie wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Ostatecznie goście z Chorwacji wygrali tę kwartę jednym punktem i w całym spotkaniu prowadzili 39:36.
Trzecia kwarta to okres najlepszej gry Prokomu. Świetna skuteczność z linii rzutów osobistych pozwoliła wygrać tę część spotkania dwoma punktami i odrobić część strat. Jedynym problemem Prokomu była sytuacja Vardy. Grał bardzo dobre spotkanie, jednak miał już cztery faule, przez co musiał usiąść na ławce.
W ostatniej części gry Asseco starało się nie pozwolić odskoczyć rywalowi. Celne rzuty osobiste a potem udany dwutakt Browna pozwoliły gospodarzom znów cieszyć się z remisu 56:56. Do końca meczu pozostawało już tylko sześć minut. Wtedy trener Partizana wziął czas, po którym gra gdynian posypała się. Stracili kilka punktów z rzędu, a sami nie potrafili odpowiadać celnymi rzutami i na 35 sekund przed zakończeniem meczu wynik brzmiał 60:65. Tym samym mecz był praktycznie przesądzony.
- Przede wszystkim chcę podziękować naszym kibicom, którzy byli dziś wspaniali -komentował po meczu trener Asseco Prokomu Tomas Pacesas. - O wyniku zadecydowały szczegóły. Popełniliśmy zbyt wiele strat, a w kluczowym momencie spotkania nie trafiliśmy czterech rzutów osobistych. Dzisiejsza przegrana bardzo nas boli, ale będziemy walczyć o zwycięstwo w kolejnym meczu - zapowiedział.
Asseco Prokom Gdynia 62:69 Partizan Belgrad (18:20, 18:19, 15:13, 11:17) Asseco Prokom Gdynia: Brown 16, Varda 14, Ewing 10, Burrell 6, Giddens 5, Hrycaniuk 4, Jagla 4, Wilks 2, Szczotka 1, Łapeta 0, Videnov 0, Witka. Partizan Belgrad: Gist 16, Jawai 15, Katic 10, Kecman 9, Milosavljevic 7, Vesely 5, Djekic 3, Klobucar 3, Lafayette 1, Bozic 0, Lucic 0, Mitrovic. |
Czytaj codziennie: MMTrojmiasto.pl/Sport
Wybory w Trójmieście | Wygraj 500 zł | Piłkarska Ekstraklasa | Praca TrójmiastoDrogowe Miasto | Koncerty w Trójmieście | Pisz bloga | Matura 2011 |
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?