MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Balet. "Anna Karenina" Borisa Ejfmana

Jarosław Zalesiński
Musieliśmy odczekać rok, by obejrzeć w Sopocie "Annę Kareninę" Borisa Ejfmana. Warto by było czekać i dłużej. Rok temu obejrzeliśmy jedynie taniec z mopami: technicznych pracowników opery, usiłujących zetrzeć ...

Musieliśmy odczekać rok, by obejrzeć w Sopocie "Annę Kareninę" Borisa Ejfmana. Warto by było czekać i dłużej.

Rok temu obejrzeliśmy jedynie taniec z mopami: technicznych pracowników opery, usiłujących zetrzeć deszczową wodę ze sceny, spływającą jak przez durszlak przez dziurawy dach Opery Leśnej. Zespół odwołał spektakl, ale obiecał, że wróci z "Anną Kareniną" za rok - i słowa dotrzymał.
Przed dwoma laty Ejfman pokazał w Sopocie spektakle "Moja Jerozolima" i "Requiem". Zwłaszcza tym pierwszym byłem nieusatysfakcjonowany. Opowieść o Jerozolimie była równie atrakcyjna jak foldery biur podróży. Bardzo to efektowne i błyszczące, ale... W "Annie Kareninie" choreograf wraca do świata, w którym czuje się najlepiej: dramatycznych doświadczeń i wielkich namiętności. Gdy o nich mowa, Boris Ejfman jest u siebie w domu. Ale przedstawiając na scenie powieść Tołstoja, zrobił to nieco inaczej niż dotąd. O wiele bardziej powściągliwie.
Najbardziej poruszający obraz pierwszej części to scena, w której samotna Karenina staje w środku ułożonych w krąg torów kolejki-dziecinnej zabawki. Czy trzeba więcej, by przedstawić jej stan uwięzienia, sytuację, z której nie ma żadnego dobrego wyjścia? Pewnie też przez ową powściągliwość pierwszego aktu takie wrażenie robi zagrana przez Jurija Ananiana postać Karenina, zdradzanego męża. Rosły, ubrany na czarno, przesuwający się przez scenę jak figura z pantomimy raczej niż baletu, samym pojawieniem się na scenie mówił o rozpaczy mężczyzny, który nie może sprawić, by pokochała go kochana przez niego kobieta.
Część druga należała już jednak do Anny Kareniny, czyli Anny Wiery Arbuzowej. Finałowe sceny jej obłędu i samobójstwa są prawdziwie wstrząsające. Prawda, że i wcześniej, choćby w karnawałowej scenie włoskiej podróży, ręce same składały się do oklasków, ale nie na takich błyskotkach polega wartość tego widowiska.
Ejfmanowi udało się pokazać dramat i samotność kobiety, niespełnionej i u boku młodzieńczego, niedojrzałego Wrońskiego, i u boku posępnego, starszego już właściwie Karenina. Samotność, która - można sobie po obejrzeniu Ejfmana pomyśleć - nie jest związana tylko z bohaterką Tołstoja ani z epoką pisarza.
Mamy sporo szczęścia, goszcząc każdego lata w Sopocie zespół Ejfmana. W przyszłym roku, również w połowie sierpnia, Sanktpetersburski Teatr Baletu przyjedzie ze swym galowym przedstawieniem, przygotowanym na 60. urodziny choreografa i trzydziestolecie istnienia zespołu. Warto już dzisiaj zrobić sobie kółko w kalendarzu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Balet. "Anna Karenina" Borisa Ejfmana - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto