Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ballada Netflixa o zabarwieniu gangsterskim. Czy widzowie "pokochają gangstera"?

Natalia Grzybowska
Natalia Grzybowska
- Lepiej jest przeżyć rok życia tygrysa niż 20 lat życiem żółwia - mawiał Nikodem Skotarczak, ojciec chrzesty mafii w Polsce, znany lepiej jako "Nikoś". Ostatcznie gangster przeżył ich niespełna 44, jednak nie ulega wątpliwości, że ani jednej wiosny nie spędził w gadzi sposób. Jak wyglądało jego życie będziemy mogli zobaczyć już 5 stycznia w filmie Macieja Kawulskiego pt. "Jak pokochałam gangstera"na platformie Netflix. Za przedsmak tego, co nas czeka, można uznać piosenkę Anny Karwan i Grzecha Piotrowskiego, która trafiła właśnie na YouTube i najpopularniejsze serwisy streamingowe.

W sercu starego Wrzeszcza, nieopodal pl. Komorowskiego, od niemal 40 lat prowadzona jest restauracja, która reklamuje się jako lokal z rodzinnymi tradycjami. Każdy wrzeszczański autochton wie, że to właśnie w słynnej "Lucynce" zaczęła się historia "Nikosia". Choć nie uchodził za osobę postawną, już jako młodzian we wspomnianym lokalu miał załatwić sobie pracę w charakterze bramkarza. Wiele publikacji podaje również, że w tamtym okresie stanął także na bramce najbardziej elitarnego klubu na wybrzeżu, czyli słynnego "Maxima". Jego właściciel Michał Antoniszyn, ps. "Mecenas", szara eminencja trójmiejskiego półświatka, doktor nauk humanistycznych i jeden z najbogatszych Pomorzan, miał stać się także mentorem młodego Nikodema.

Czy rzeczywiście tak było? Pod wątpliwość poddaje to autor artykułu zamieszczonego na portalu Gazeta Wieczór Pomorze.

- Do sieci trafiło już bowiem tyle archiwalnych zdjęć "Nikosia", że chyba nikt nie powinien wierzyć w to, że niski (ok. 1,70 m wzrostu), chudy chłystek mógł stać "na bramce" tak prestiżowego miejsca - pisze autor o inicjałach "IT". - Nikoś nie mógł być ochroniarzem w Maximie, bo się do tego zwyczajnie nie nadawał. Nie był umięśniony, nigdy nie ćwiczył, ani też się do tego nie palił. A żeby dostać się tam na ochroniarza, trzeba było poszczycić się herkulesowymi mięśniami i co najmniej tytułem mistrza Pomorza w boksie. Zatrudnieni w Maximie ochroniarze byli znakomicie wyszkoleni do bicia, utrzymywania spokoju i panowania nad tłumem.

Informację jakoby "Nikoś" miał stać na bramce w Maximie po latach zdementował sam "Mecenas", według relacji którego, w czasie gdy otwarto lokal, Skotarczak miał zajmować się tam "poważniejszymi" interesami niż stanie na bramce. Tak czy owak to nie jedyny rozdział życia Nikodema, gdzie trudno jest dziś oddzielić fakty od mitów.

Jedną z obalonych legend była ta o wspólnej nauce przyszłego gangstera i syna ówczesnego premiera. Znajomość ta miała utorować mu drogę do dalszej kariery.

- Wśród mitów krążących o "Nikosiu" pojawia się także wątek kombatancki - w magazynie Reporter pisał na ten temat w 2016 roku Janusz Szostak. - Ponoć, wykorzystując swoje układy, wspomagał podziemną działalność "Solidarności".

U "Maxima" w Gdyni...

To, jak wyglądał słynny lokal, podziwiać można już niestety tylko w materiałach archiwalnych. W środku znajdowały się liczne dzieła sztuki, stylowe meble, scena, kilka barów. Z restauracji rozciągał się widok na orłowskie molo, a w jednej z sal rosło nawet drzewo, którego korona wystawała ponad dach. Nic więc dziwnego, że "Maxima" kochały wielkie ówczesne persony. Przeciętny zjadacz chleba raczej nie mógł pozwolić sobie na spędzanie tam czasu. Ponoć zwykła herbata w latach 80 miała kosztować (na dzisiejsze pieniądze) 22 zł.

Niestety lokal zaczął podupadać już na początku transformacji ustrojowej, bo prlowska perełka nie odnalazła się w nowej, kapitalistycznej rzeczywistości. Obecnie to już tylko ruiny i zgliszcza, w których buszują fani urbexu. Od 2004 roku nie ustalono stanu prawnego tego terenu.

Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że legendarna knajpa młodemu Nikodemowi otworzyła drzwi do luksusu, jakiego wcześniej nie znał. By móc posmakować takiego życia nawiązał kontakty, które pomogły mu się w nim ustawić. Zaczął chwytać się wszelkich przedsięwzięć, które mogły przynieść wówczas jakikolwiek dochód. Zajmował się dystrybucją nielegalnie wydobywanego bursztynu, handlował walutą, zbierał haracze, dokonywał drobnych kradzieży. Później przyszedł czas na prowadzenie nielegalnego kasyna, handel kradzionymi samochodami, a dalej bronią, paliwami napędowymi do rakiet, a w końcu także narkotykami.

Nie można odmówić mu tego, że był wyjątkowo barwną postacią. Przez wzgląd na jego nietuzinkową osobowość niektórzy próbują go wybielać w swoich wspomnieniach, tworząc z jego postaci bardzo zaradnego biznesmena, który miał wszystkie predyspozycje, by zostać celebrytą.

- Bardzo lubił siebie, media i zbytek, był kontaktowy, akceptowalny do ludzi, żądny popularności - mówi o nim Tadeusz Batyr, autor książki "Spowiedź Nikosia zza grobu". - Świetny kandydat na gangsterską gwiazdę, rzecznika prasowego związków przestępczych. Stąd właśnie był bardzo wygodny dla całego świata przestępczego lat 80., pozostającego w żywych kontaktach ze światem bezpieki i służb. Zamknął w sobie tą opowieść, a potem zginął.

Dokładnie 24 kwietnia 1998 roku, w trójmiejskim klubie "Las Vegas", gdy zamaskowany zamachowiec wystrzelił do niego z najbliższej odległości sześć pocisków. Gangstera nie uratowała nawet kamizelka kuloodporna.

Jak pokochałam gangstera?

Netflixowa produkcja, która na małe ekrany wejdzie już 5 stycznia, nie będzie typowym filmem biograficznym. W produkcji Macieja Kawulskiego historię "Nikosia" zobaczymy z perspektywy tajemniczej kobiety, która opowiada o jego licznych wzlotach i upadku. Przedsmak tego w jakim tonie zostanie utrzymana jej narracja stanowi teledysk do utworu "Ostatni raz", śpiewanego przez Annę Karwan i Grzecha Piotrowskiego. Niewątpliwie będzie romantycznie i wzruszająco.

- Maciej Kawulski poruszyłeś znowu moje serce - na swoim facebookowym profilu napisała wokalistka. - Dziękuję Ci z ten obraz. Dzięki Tobie jeszcze mocniej docierają słowa i dźwięki. Nagraliśmy to w lipcu 2020, od tego tak wiele zmieniło się w moim życiu.. za chwilę moja nowa płyta, ale to od tej piosenki zaczęła się we mnie na nowo wiara w moje teksty. Jestem Ci wdzięczna, że ta piosenka pojawi się za chwilę w Twoim filmie. Za wszystko inne - na zawsze.

Znając z grubsza życiorys gangstera można pokusić się tu o domniemanie, że chodzi tu o baletnicę Magdę, która rzucona przez "Nikosia", na łamach Wieczoru Wybrzeża pisała do niego romantyczne listy.

- Oczarowałeś mnie tak bardzo, że nawet nie potrafię Cię znienawidzić. Osiągnąłeś to, co chciałeś, ja nie. Chciałam być zawsze przy Tobie… Myślę o sobie i Marcie, musimy sobie jakoś radzić bez Ciebie. A Ty bądź szczęśliwy.

Kobiet w jego życiu było jednak wiele. To właśnie one - poza ryzykanckim stylem życia i używkami - były największą słabością "Nikosia". Był kilkukrotnie żonaty, po raz pierwszy już w wieku 22 lat. Niestety jego ówczesna partnerka zmarła w czasie porodu.

- Wierzę, że udało nam się stworzyć kolejną gangsterską balladę o bohaterze inspirowanym prawdziwą postacią niekiedy bardziej kolorową niż trójmiejskie kasyna, a niekiedy głębszą i mroczniejszą niż zimowy Bałtyk - mówi reżyser filmu Maciej Kawulski. - Pozwólmy zabrać się w podróż w odmęty wykreowanej przez nas obezwładniającej osobowości… bo to kraina godna uwagi.

O tym, czy będzie to kolejna apoteoza gangstera per analogiam postaci Teda Bundy'ego, czy jednak krytyczne spojrzenie na przestępcę, trzęsącego całym krajem, niebawem widzowie ocenią już sami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ballada Netflixa o zabarwieniu gangsterskim. Czy widzowie "pokochają gangstera"? - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto