Co najmniej do poniedziałku może potrwać strajk głodowy przedstawicieli związków zawodowych w Telekomunikacji Polskiej SA. Potem zapadną decyzje odnośnie dalszej formy protestu.
Czy będzie kontynuowany - zależy od stanowiska, jakie zaprezentuje zarząd TP SA, odnośnie zapowiedzianych zwolnień grupowych w tym przedsiębiorstwie.
- Jeżeli zarząd spółki nie zmieni swego stanowiska w sprawie zwolnień grupowych, najprawdopodobniej ogłosimy strajk generalny - mówi głodujący w Warszawie gdańszczanin Dariusz Majewski, wiceprzewodniczący Sekcji Krajowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Telekomunikacji.
Zarząd TP SA chce zlikwidować 3,5 tys. miejsc pracy. Władze spółki nie chcą rozmawiać ze związkami o miejscach pracy, a tylko o odszkodowaniach dla zwalnianych. Związkowcy nie chcą zgodzić się na redukcję zatrudnienia.
Wczoraj około południa przed siedzibą TP SA zorganizowali pikietę pracownicy warszawskiej telekomunikacji, protestując przeciw wyrzucaniu pracowników na bruk.
W głównej siedzibie TP SA, przy ul. Twardej w Warszawie, głoduje 12 osób, w tym dwie kobiety. Wczoraj zarząd spółki prowadził rozmowy z przedstawicielami zaledwie dwóch związków zawodowych odnośnie zwolnień i odszkodowań. W tym spotkaniu nie brali udziału reprezentanci głodujących.
- Związkowcy, uczestniczący w rozmowach z zarządem, nadal nas popierają - powiedział Waldemar Stawski, wiceprzewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Telekomunikacji. - Zamierzamy też wystąpić do pani wicepremier Izabeli Jarugi-Nowackiej, do ministrów skarbu i infrastruktury. Działamy również w trosce o naszych klientów. Łączność to bowiem nerw gospodarki. Popierają nas związkowcy z Poczty Polskiej.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?