Samorządowcem zostaje się z wyboru (mieszkańców), ale trudno planować swoją karierę zawodową, zakładając, że będziemy np. burmistrzem przez dziesięć kadencji, a potem to już emerytura. Dlatego każdy z lokalnych polityków ma swój fach. Jedni, jak na przykład burmistrz Pucka Marek Rintz czy wójt Kosakowa Jerzy Włudzik, byli wcześniej prywatnymi przedsiębiorcami. Ale większość w chwili wyboru pracowała na etatach. I najczęściej - zdając sobie sprawę, że długość ich rządów zależy od sympatii wyborców - na ten czas biorą bezpłatne urlopy w swych zakładach pracy.
Zaglądamy do portfeli - pomorska lista płac
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który wciąż jest asystentem projektanta w Biurze Projektów Kolejowych, nie przewiduje, że wróci do pracy na tym stanowisku. Ale, jak mówi, dałby sobie radę.
Ewa Kamińska, zastępca prezydenta Gdańska do spraw społecznych, w styczniu osiągnęła wiek emerytalny po 35 latach pracy. Jednak nie zrezygnowała z bezpłatnego urlopu. Była zatrudniona w Polskim Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym.
- Złożyłam wniosek o przedłużenie urlopu, gdyż nie chciałabym rezygnować z zawodu psychologa i psychoterapeuty. Nie wrócę oczywiście na stanowisko kierownika, dziś już ośrodkiem kieruje ktoś inny - mówi Kamińska.
Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska, przebywa na urlopie bezpłatnym u swojego poprzedniego pracodawcy - Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, gdzie do listopada 2002 r. był dyrektorem ds. architektury i inwestycji.
Zobacz zarobki trójmiejskich samorządowców
- Wiceprezydentura to bardzo niestabilna forma zatrudnienia, odwołanym z tego stanowiska można zostać z dnia na dzień - mówi Bielawski. - Nie miałbym problemu z powrotem do pracy w PSSE. Zajmowałem się tam m.in. organizacją procesu inwestycyjnego, planowaniem przestrzennym: czyli, dziedzinami, które wpisują się w moje obecne obowiązki jako zastępcy prezydenta ds. polityki przestrzennej.
A co, jak samorządowiec wziął już blisko 20-letni rozbrat z zawodem? Od 1994 r. na urlopie bezpłatnym przebywa wójt gminy Słupsk Mariusz Chmiel. Przed tą datą był zatrudniony... w tym samym urzędzie gminy jako geodeta. W 1994 roku został przez radę powołany na zastępcę. W 1998 roku został wójtem, taka sytuacja trwa do dziś.
Zarobki prezydenta, burmistrza i wójta w powiecie słupskim
- Nad powrotem do urzędu będę się zastanawiał za cztery lata. Teraz trudno spekulować - mówi Chmiel. - Może byłoby więcej spokoju, gdybym wrócił na poprzednie stanowisko - dodaje ze śmiechem.
Grzegorz Jaworski, nowo wybrany wójt gminy Damnica w powiecie słupskim, zna bolączki towarzyszące powrotowi z bezpłatnego urlopu.
- Wcześniej moją jednostką macierzystą był także Urząd Gminy w Damnicy - mówi. - Dwie kadencje temu zostałem wybrany wójtem i przeszedłem na urlop bezpłatny. Do pracy w urzędzie nie wróciłem, ponieważ moja następczyni w poprzedniej kadencji tego nie chciała. Zmuszony byłem zmienić zakład pracy i tak trafiłem do Urzędu Pracy w Słupsku.
Jaworski mówi jednocześnie, że każdy samorządowiec powinien być przygotowany na tymczasowe objęcie stanowiska.
- Nie jest powiedziane, że samorządowcem będzie się do emerytury - mówi. - Urlop bezpłatny może zabezpieczać. Wiadomo, że wrócić można do firmy, ale nie zawsze na to samo stanowisko, ponieważ może go już po prostu nie być.
Wśród włodarzy gmin z powiatu kwidzyńskiego trzech objęło swą funkcję, pracując wcześniej w instytucjach publicznych. Elżbieta Krajewska, wójt gminy Sadlinki, przesiadła się na wójtowski fotel z kierowniczego w Urzędzie Stanu Cywilnego. Krajewska pełni swą funkcję już czwartą kadencję.
Dziś przyznaje, że z chwilą, w której zakończyłaby ostatnią kadencję, raczej nie wróciłaby na poprzednie stanowisko. - Po pierwsze, mogłoby się to wiązać z koniecznością zwolnienia osoby, która obecnie pełni moją dawną funkcję - mówi Krajewska. - Być może założyłabym własną działalność, choć to nic pewnego.
Również Bogdan Pawłowski, od 8 lat burmistrz Prabut, objął swą funkcję, będąc wcześniej dyrektorem prabuckiej Szkoły Podstawowej nr 2, podlegającej Urzędowi Miasta i Gminy.
Jest w kłopotliwej sytuacji, bo jeśliby miał wrócić do szkoły, może być podwładnym swojego byłego podwładnego.
Starosta kościerski Piotr Lizakowski wcześniej był dyrektorem Biura Obsługi Placówek Oświatowych w Kościerzynie i podlegał burmistrzowi Kościerzyny.
- Od 3 stycznia br. jestem na urlopie bezpłatnym z mojego poprzedniego zakładu pracy - mówi Piotr Lizakowski. - Poprosiłem o taki urlop burmistrza miasta i został on mi udzielony.
Natomiast zastępca burmistrza Kościerzyny Kazimierz Stoltmann formalnie nadal jest pracownikiem Powiatowego Zespołu Szkół nr 3 w Kościerzynie.
- O urlop bezpłatny poprosiłem dyrekcję jeszcze pod koniec minionego roku - wyjaśnia Kazimierz Stoltmann. - Odpowiedzi na moje pismo jeszcze nie otrzymałem. Jeżeli takiego urlopu nie otrzymam, to rozważam możliwość rozwiązania stosunku pracy za porozumieniem stron.
W powiecie kartuskim dwóch samorządowców w przyszłości może powrócić do... krzewienia kultury fizycznej. Na urlopie bezpłatnym przebywa Marian Kryszewski. Wygrał listopadowe wybory na wójta Somonina, wcześniej pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół w Goręczynie.
- Obecnie skupiam się na wykonywaniu obowiązków wójta - mówi Kryszewski. - Ale dotąd byłem nauczycielem, więc nie widzę problemu, by wrócić do pracy z uczniami.
Rosną długi samorządów z powiatu kartuskiego
W podobnej sytuacji jest Ireneusz Stencel, zastępca wójta Stężycy. Objął stanowisko w kwietniu 2010 r. i na czas pełnienia funkcji otrzymał urlop bezpłatny w Zespole Kształcenia i Wychowania w Stężycy.
- Jestem nauczycielem, bardzo lubię tę pracę i na pewno kiedyś wrócę do zawodu - deklaruje Stencel.
Burmistrz Władysławowa Grażyna Cern wcześniej wykładała na dwóch uczelniach.
- Nie chcę zostawić studentów w połowie roku, dlatego do końca wiosennego semestru będę nadal pracowała, ale na pół etatu na Uniwersytecie Gdańskim - powiedziała nam wczoraj Cern. - Potem zobaczę, czy i tu wezmę urlop bezpłatny, czy też będę mogła godzić obowiązki burmistrza z zajęciami na uczelni.
Jerzy Skonieczny, wiceburmistrz Malborka, jest na urlopie w Miejskim Domu Kultury. Miał tam pół etatu. Jeśli wróci do swojej dawnej pracy, to nie musi obawiać się zmian w placówce kulturalnej, bo jako wiceburmistrz pełni nadzór nad MDK.
- Pracowałem w kulturze przez wiele lat, jest ona mi bliska, ale zaznaczam, że nie było to moje główne zajęcie - mówi Jerzy Skonieczny.
O tym, że można się nagle jednak znaleźć w trudnej sytuacji, świadczy przykład burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. W poprzedniej kadencji w związku z toczącym się postępowaniem o korupcję został on przez prokuraturę zawieszony w czynnościach służbowych. Przez ponad rok zajmował się zatem założoną przez rodzinę firmą dostarczającą warzywa i akcesoria dla półwyspowych gastronomików.
Widowiskowy egzamin dla policyjnych wierzchowców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?