Stocznia Gdańsk od października 2011 roku zalegała krakowskiej firmie 900 tysięcy złotych. Biprostal był generalnym projektantem i głównym wykonawcą odpowiedzialnym za uruchomienie hali drugiej linii konserwacyjno-malarskiej, służącej do konserwacji sekcji wież wiatrowych i elementów innych dużych konstrukcji stalowych. Jak podkreślał mecenas Nawrot, Biprostal został zmuszony do złożenia wniosku o upadłość.
- Nasze częste monity w sprawie uregulowania należności nie przynosiły rezultatu - tłumaczył. - Nie jesteśmy wrogami stoczni, nie chcieliśmy wykonywać tak radykalnego ruchu, ale zostaliśmy postawieni pod ścianą.
Niestety, dramatyczna sytuacja stoczni nie poprawiła się znacznie. Jej pracownicy kolejny miesiąc dostają wypłatę w ratach, a obaj właściciele zakładu nie dogadali się w sprawie jego dokapitalizowania. Obie strony, prywatny inwestor Gdańsk Shipyard Group i państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu, wzajemnie oskarżają się o niedotrzymywanie umów i chęć doprowadzenia do zamknięcia stoczni.
- ARP poprzez blokowanie zawartego przez nas porozumienia w sprawie sposobu pozyskania funduszy na dalszą działalność spółki oraz zmiany warunków tego porozumienia ewidentnie gra nie na ratowanie a na przedłużenie upadłości stoczni - powiedział nam wczoraj Jacek Łęski, rzecznik GSG.
Stocznia, by przetrwać, potrzebuje co najmniej 180 mln złotych.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?