Budżet 2007. Państwo zżerające miliardy

W przyszłym roku pańśtwo do wydania będzie miało ponad ćwierć biliona złotych. Jak co roku budżetowa debata była gorąca. Opozycja pytała się gdzie się podziało tanie państwo. Koalicja argumentowała, że wydatki na administrację muszą być wyższe aby mogła ona sprawnie funkcjonować.

Najwięcej emocji wzbudziły poprawki ponownie zwiększające wydatki na urzędy centralne. Zostały one obcięte w trakcie pierwszego czytania budżetu. Emocje spotęgował fakt iż koalicja dodatkowe pieniądze znalazła w funduszu przeznaczonym na stypendia dla młodzieży, który został okrojony o 150 mln zł. I tak koalicja przywróciła m.in. 11 mln zł Kancelarii Premiera i 18 mln zł Instytutowi Pamięci Narodowej, 6,5 mln zł Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji (KRRiT) oraz ponad 100 mln zł na obsługę zadłużenia zagranicznego.
- Jeszcze nie tak dawno te instytucje, np. Krajowa Rada, były krytykowane, miały być wręcz likwidowane. Ale odkąd należą do programu TMK - Teraz my Kaczyńscy - to już oczywiście warto na nie dawać pieniędzy - ostro powiedziała Joanna Senyszyn z SLD.
Marszałek Marek Jurek kazał jej opuścić trybunę.
- W tej Izbie nie będzie obrażania prezydenta Rzeczpospolitej. Pani wypowiedź przekroczyła dopuszczalne granice - powiedział Jurek.
Minister finansów Zyta Gilowska oceniła, że budżet jest rozsądny i bezpieczny. Jest też inny niż poprzednie, bo zostały do niego włączone środki unijne. Zdaniem ekonomistów i przedsiębiorców włączenie środków unijnych to jedyny pozytyw. Poza tym jest to budżet stagnacji i z zawyżonymi dochodami m.in. z tytułu VAT, które zostały zwiększone o 1 mld zł. Za te pieniądze m.in. wypłacony zostanie jednorazowy zasiłek emerytalny, czyli tzw. senioralne. Ma to być ok. tysiąc złotych zasiłku na osobę.
- Na papierze budżet na 2007 r. niewiele się różni od poprzednich. Po raz kolejny nie ma żadnych wielkich zmian w polskich finansach - powiedział Witold Orłowski z firmy audytorsko-doradczej PricewaterhouseCoopers. - Pojawiły się większe ryzyka związane z niezrealizowaniem budżetu. Chodzi o zwiększanie prognozy dochodów, w momencie gdy nie ma żadnych do tego podstaw. Posłowie wskazują fikcyjne źródło finansowania wydatków.
- Polska marnuje niepowtarzalną szansę ograniczenia dynamiki wydatków i zmiany ich struktury w kierunku prorozwojowym, kiedy rośnie zatrudnienie, maleje bezrobocie i następuje solidny wzrost płac realnych, a zatem wtedy, kiedy przesunięcia byłyby najmniej bolesne - uważa Henryka Bochniarz, prezydent PKPP "Lewiatan".
- Nie jest to budżet, jakiego oczekiwaliśmy, nie wykorzystuje, bowiem szans, jakie daje dynamicznie rozwijająca się gospodarka. W budżecie zabrakło instrumentów mających na celu pobudzenie rozwoju innowacyjności - ocenia Konfederacja Pracodawców Polskich. - Dominują w nim wydatki o charakterze socjalnym i konsumpcyjnym. Za małe są natomiast wydatki na inwestycje. Wydatki na inwestycje w Polsce sięgają 20 procent PKB, podczas gdy w Czechach, krajach bałtyckich czy na Słowacji zbliżają się do 30 procent.
Dzięki zwiększonym dochodom przyszłoroczny deficyt nie przekroczy 30 mld zł. Dług publiczny nadal będzie jednak oscylował wokół ostrożnościowego poziomu 50 proc. PKB. Jego przekroczenie może oznaczać konieczność zamrożenia lub cięcia wydatków w kolejnych latach. W przyszłym roku tak zwane zwane zdeterminowane wydatki, czyli takie które muszą zostać poniesione, m.in. na płace w budżetówce i świadczenia społeczne przekroczą już 70 proc. wszystkich wydatków. Parlament ma z roku na rok coraz mniejsze pole manewru w reformowaniu finansów publicznych.
W budżecie założono wzrost PKB o 4,6 proc. oraz średnioroczny wzrost inflacji na poziomie 1,9 proc. Stopa bezrobocia zmniejszy się do 14,1 proc.

Dochody budżetu 2007
Łącznie 227,8 mln z
w tym:
z podatku VAT 92 mld zł
z akcyzy 45 mld zł
- z PIT 31,6 mld zł
- z CIT 22 mld zł
- z prywatyzacji 3 mld zł
- z dywidend 4,35 mld zł
- z zysku NBP 2 mld zł
- środki z Unii Europejskiej 14,6 mld zł