Zawodowi i amatorscy zbieracze bursztynu z Mierzei Wiślanej rozpoczęli wczoraj jantarowe żniwa.
Do pracy ruszyli po kilkudniowym sztormie. - Od tygodnia czekaliśmy na taką okazję. Kiedy wiatr zmienia się z północnego na południowy, morze wyhamowuje pęd i wyrzuca wszystko, co jest na dnie - wyjaśnia Andrzej Wojtuń ze Stegny. - W długich gumowych butach trzeba wejść do wody i wypatrywać bursztynu. Można też zagarniać to co jest na dnie, wynosić na brzeg i poszukiwać surowca.
Już wczoraj niektórzy z poławiaczy mieli nawet kilogram bursztynu. Zdarzały się 10-dkg bryłki. - Zacząłem łowić o 3 nad ranem - mówi Zdzisław Jędrzejczak ze Stegny. - Kiedyś byłem rybakiem. Teraz jestem na rencie, a z bursztynu mam zawsze parę groszy więcej. Dobrego dnia można wydobyć nawet od 3 do 4 kg.
Najwytrwalsi zamierzają łowić do wieczora, później trochę odpocząć i znowu spróbować w nocy. Kilogram tzw. sieczki bursztynu, wielkości groszku kosztuje w skupie 70 zł. Za kg większych brył od 5 dkg wzwyż, można otrzymać 400 dolarów.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?