Ceny nie szokują

Po wejściu do Unii nie przeżywamy szoku cenowego - wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Jednak jest powód do pewnego niepokoju - to co miało zdrożeć, zdrożało.

To co miało potanieć, jeszcze nie jest tańsze.
Jak dotychczas okazuje się, że spekulacyjne oczekiwania i obawy części naszego społeczeństwa nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistych zmianach cenowych - uważa Krzysztof Zdanowski z Gdańskiej Akademii Bankowej.

Są też inne paradoksy - w kwietniu straszono klientów drastycznymi podwyżkami cen cukru. Tymczasem w maju cukier... taniał. Wynikało to z faktu, że kwietniowe podwyżki zafundowane nam przez handlowców były wyższe niż wynikało to z rzeczywistych ruchów cen.
Trwa oczekiwanie na obniżenie cen wielu produktów. W przypadku pieczywa powinno to nastąpić w drugiej połowie roku, gdy na polski rynek trafi więcej zboża kupowanego wg unijnych zasad. Na razie nie staniało też np. masło lub pomarańcze. Co więcej - produkty te zamiast tanieć, nieznacznie podrożały.
Eksperci z NBP szacowali, że po wejściu do UE ceny w naszym kraju wzrosną o ok. 0,9 proc. Podwyżka dotyczyła jednak tylko pewnej grupy artykułów - w sumie "europejski" impuls inflacyjny szacowany był na 0,9 proc. Badania NBP z pierwszych dni naszej obecności w UE potwierdzają, że skala podwyżek nie jest znaczna. Większy wpływ na ruch cen miały inne czynniki zewnętrzne jak np. rekorodowe ceny ropy na światowych giełdach. Tymczasem w kwietniu i maju obywatele "bombardowali" specjalną infolinię NBP informacjami o podwyżkach. Jako najczęściej zgłaszane odnotowywano podwyżki na cukier, koks, materiały do konserwacji domu lub mieszkania (w kwietniu), a już po akcesji do UE - gaz LPG, opłaty za radio i telewizję kablową, opłaty internetowe. Decydujący wpływ na ruch cen tych ostatnich towarów miały okoliczności niezależne od usługodawców - wyższa akcyza (gaz) lub wyższy VAT (Internet). Dość liczne były też skargi na drożejące lekarstwa (ponad 6 proc. skarg zgłoszonych w kwietniu).