Ceny w galopie

Jeszcze niedawno prognozowano, że tegoroczna inflacja wyniesie 2,5 proc. Tymczasem już w maju sięgnęła 3,4 proc., a w czerwcu może wzrosnąć nawet do 4,4 proc.! Galopujące ceny wystraszyły Radę Polityki Pieniężnej. Aby zapobiec rosnącej inflacji RPP podwyższyła o 0,5 proc. wszystkie stopy procentowe.

Zamiar jest prosty. Wyciągnąć z obiegu część pieniędzy. Przedsiębiorcy i konsumenci nie powinni wydawać tak dużo. Odwieść ich od zakupów mają droższe, w efekcie decyzji RPP, kredyty. Gotówkę, którą posiadają, powinni złożyć na wyżej oprocentowanych lokatach albo kupić obligacje lub papiery skarbowe.

Od ubiegłego roku największy wzrost dotyczył cen pszenicy, żywca wieprzowego i wołowego w skupie - ponad 30 proc. W ostatnim czasie najbardziej drożeje mięso. W niektórych sklepach podrożało nawet o 20 proc. Najbardziej wołowina. Nic jednak dziwnego, skoro masowo wykupują ją Włosi, Niemcy i Francuzi. Dla nich jest tania i dobrej jakości. Od maja eksport polskiej wołowiny zwiększył się prawie o 100 procent. Znikają też wyroby gotowe: szynki, przetwory w puszkach i kiełbasy. Do góry idzie też cena wieprzowiny. Kilogram schabu to wydatek rzędu 22 zł za kg. Rośnie też cena mleka, co więcej, zaczyna go brakować w sklepach i przygranicznych hurtowniach! Cysternami wywożą je Holendrzy i Niemcy. Wzięciem cieszą się nasze sery i jogurty.

- W ostatnich miesiącach przeżywaliśmy prawdziwy najazd kontrahentów z Unii - twierdzi Teresa Krystman, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Maćkowy. - W "starej" Unii nie ma już chyba tak czystego ekologicznie i tak smacznego mleka jak nasze.

Eksperci pocieszają, że najgorsze mamy już za sobą, że we wrześniu ceny przestaną rosnąć. Czy tym razem możemy wierzyć prognozom? Jeszcze w kwietniu analitycy twierdzili, że po wejściu do Unii tylko ceny 15 proc. artykułów wzrosną i do tego nieznacznie. Życie pokazało co innego. Pocieszeniem może być tylko to, że zarabiają nasi hodowcy i producenci. Może zainwestują w nowe miejsca pracy?