Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chris Niedenthal w Gdańsku. Spotka się ze studentami ASP [ROZMOWA]

Gabriela Pewińska
Bartosz Sadowski/ archiwum PP
Do Gdańska przyjechał Chris Niedenthal - ikona współczesnej fotografii. Dzisiaj weźmie udział w trzech spotkaniach - w Olivia Business Centre, Akademii Sztuk Pięknych i na Uniwersytecie Gdańskim.Z Chrisem Niedenthalem, jednym z najsłynniejszych w świecie polskich fotoreporterów rozmawia Gabriela Pewińska.

Wśród Pana zdjęć moją uwagę zwróciła fotografia z lat 60. Na niej słynny sopocki Parasolnik. Temat w Pana przypadku nietypowy...
Ale przecież był to dosyć oryginalny facet! Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Polski, miałem kilkanaście lat i, co oczywiste, nie byłem jeszcze fotografem. Zdjęcie to musiałem zrobić podczas kolejnej wizyty, bodajże w 1968 roku. Wtedy często przyjeżdżałem do Polski na wakacje, nad morze też, a na dobre osiadłem tu w 1973 roku.

Czy inne zdjęcia, dotychczas niepublikowane, z tamtego czasu z Trójmiasta wciąż odgrzebuje Pan w archiwach?
Mam oczywiście fotografie z gdańskich strajków z lat 80., ale tamtą codzienność, życie zwykłych ludzi, też rejestrowałem. Na przykład gdańskie podwórko, zagubioną staruszkę na tle ściany któregoś z domów albo dziewczyny niosące ulicą magnetofon szpulowy. Jest też zdjęcie, które zamieściłem w jednej z moich książek: szara ściana obskurnego, socjalistycznego pawilonu. Witryna sklepu szara, szarzy ludzie, chodnik szary, wszystko szare... Niestety, to też był Gdańsk, czas stanu wojennego.

Szara, szare, szarzy... Ale sam Pan kiedyś powiedział, że ten szary socjalizm był bardzo fotogeniczny.

Oczywiście, nie twierdzę, że socjalizm był całkowicie pozbawiony barw. Zresztą fotogeniczność nie polega tylko na kolorach. Ale, tak, bezbarwne były ulice, architektura. Natomiast ludzie bywali szalenie kolorowi! Może mężczyźni mniej, dziewczyny jednak były jak rajskie ptaki! Zawsze uważałem, że ładniej się ubierały niż mieszkanki Londynu z tamtych czasów. Potrafiły ze skrawków różnych materiałów stworzyć wyjątkowe kreacje. Druga sprawa, socjalizm znamy głównie ze zdjęć czarno-białych, więc wielu kojarzyć się może tylko z szarością.

Stałe fotograficzne motywy, rekwizyty tamtych czasów?
Choćby powtarzające się na moich zdjęciach obskurne, brzydkie sylwetki samochodów. Albo sprzęt radiowy - nomen omen - Szarotka, chociaż tego kultowego radioodbiornika niestety nigdy nie sfotografowałem. Mieszkam w Polsce już ponad 40 lat, tamten czas mam w pamięci zapisany dokładnie.

Dzisiejsza Polska, choć kolorowa, nie zawsze - w sensie estetycznym - jest aż tak atrakcyjna. I to nie tylko dla fotografa.
Mnie się coraz bardziej podoba, może też i zachwyca obcokrajowców, może młodych fotografów, którzy ambitnie podróżują po kraju w poszukiwaniu tematów. Ale w pewnym sensie ja już się nafotografowałem. Bardzo się cieszę, że Polska tak się zmienia, rozwija, ale nie zawsze chcę te zmiany uwieczniać. To nie jest już ta egzotyka, która była wcześniej. Dziś Polska wygląda jak każdy inny, normalny kraj, w którym wszystko jest. A najbardziej interesujący jest czas, gdy niczego nie ma. Wszelkie braki, trudne życie, bieda to jest inność. I ta inność jest właśnie fotogeniczna.

Polskie dziewczyny wychwala Pan, ale nie poświęcał im Pan zbyt wiele miejsca w swojej twórczości?
Nie dziewczyny były moim celem, tylko to, co się wokół mnie działo. Bardziej interesowało mnie życie codzienne, a później wydarzenia. Choć kiedy tu przyjechałem, nie miałem w planach zajmować się polityką. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę z tego, że każde zdjęcie, które wyślę stąd do zachodnich agencji, będzie, z racji tego, że to jest kraj zza żelaznej kurtyny, zawsze polityczne. Ale polityki unikałem jak tylko mogłem. Jednak polityka ostatecznie mnie dopadła.Gdy wybrano Karola Wojtyłę na papieża, to już wiedziałem, że następują zmiany, od których jako fotograf nie będę mógł uciec. Nie uciekłem i nie żałuję tego.

Wszystkim jest Pan znany oczywiście jako autor zdjęcia "Czas Apokalipsy". Pan też uważa tę fotografię za najlepszą w swoich zbiorach?
Ona jest ważna. Tak dla mnie, jak i dla wielu Polaków, bo to jest taki stan wojenny w pigułce. Nie mogę powiedzieć, że to nie jest dla mnie ważne zdjęcie. Zrobiłem je i teraz się za mną ciągnie.

Uwiecznił Pan też moment, gdy Danuta Wałęsowa daje mężowi całusa. Lata 80.
Byłem zaproszony do Lecha Wałęsy na śniadanie, po czym mieliśmy razem pojechać do jego nowej pracy w roli przewodniczącego związku zawodowego. Kiedy wychodziliśmy, na do widzenia pani Danuta cmoknęła męża. Typowe wyjście męża z domu, do pracy. Czasem, gdy dziś spotykam gdzieś Lecha Wałęsę, witamy się serdecznie, obaj czule pamiętamy czasy, gdy spotkaliśmy się podczas drugiego dnia strajku. Wtedy zobaczyłem go po raz pierwszy. W ogóle nie wiedziałem, kto to jest!

Też był fotogeniczny.
Naturszczyk. Z charyzmą. Zawsze bardzo otwarty dla, przychylnej Solidarności, zachodniej prasy. Chętnie gościł nas w domu, zawsze można było do niego wpaść. Cieszył się z tych wizyt.

To były czasy, gdy nie rozstawał się Pan z aparatem. Tak jest i dziś?
Po latach wracam do tego zwyczaju. Ale bez przesady. Wszyscy teraz mogą fotografować, choć nie wszyscy są fotografami. Czasem uda się komuś zrobić dobre zdjęcie, ale to nie jest...

"Czas Apokalipsy"?
(śmiech) Myślę, że wtedy kilka osób utrwaliło ten obraz, tylko może tak głęboko pochowali negatywy, że długo nie mogli ich potem znaleźć.

Były sytuacje, które wywoływały wzruszenie tak duże, że trudno było zrobić zdjęcie?
Wszystko było ważne. Podniosłe. Choćby wybór Polaka na papieża czy początek strajku w Gdańsku, stan wojenny czy upadek muru berlińskiego. Pamiętam też pewien dzień w Moskwie, gdy fotografowałem w cerkwi chrzciny kilkunastu starszych osób. O dziwo, było to bardzo mocnym przeżyciem. I, rzeczywiście, moje zdjęcia z tamtego wydarzenia trochę wyszły nieostre...

Chris Niedenthal spotka się ze studentami UG i ASP.
Tematem rozmowy będzie opowieść o zdjęciach autora, któremu udało się utrwalić ważne momenty z historii Polski (narodziny Solidarności, stan wojenny, "Karnawał" Solidarności, przełomowy rok 1989) oraz życie codzienne Polaków w PRL. Motywem przewodnim będzie określenie "Socjalizm był, niestety, bardzo fotogeniczny".
Otwarte dla publiczności spotkanie odbędzie się jeszcze dzisiaj w Akademii Sztuk Pięknych, Gdańsk, Targ Węglowy 6 (wejście od ulicy Tkackiej), godz. 14

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto