Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co dalej z Mevo? Rozmowa z wiceprezydentami Trójmiasta

Maciej Pietrzak
Rowery metropolitalne będą jeździły - mówią wiceprezydenci Gdańska, Gdyni i Sopotu.

Czy już na etapie przetargu nie zastanawiało państwa, że choć Obszar Metropolitalny zarezerwował na system roweru 56 milionów złotych, to Nextbike zaproponował o 16 mln kwotę niższą? Już wtedy pojawiały się głosy, choćby Rowerowej Metropolii, które szeroko opisywaliśmy, że to cena dumpingowa za taki system.

Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki: Warto przypomnieć prawny kontekst powstania Mevo. To, co czasem może czysto hipotetycznie zastanawiać w biznesie czy w normalnych relacjach cywilnoprawnych, nie ma za bardzo zastosowania w zamówieniach publicznych, jakim był przetarg na nasz rower. W prawie zamówień publicznych nie ma pojęcia ceny dumpingowej, jest pojęcie rażąco niskiej ceny. Przeprowadziliśmy szczegółowe badanie rynku, z którego wynikało że kwota zaproponowana przez NB Tricity taką rażąco niską ceną nie jest. Nie było więc przesłanki do odrzucenia oferty.

Marcin Skwierawski, wiceprezydent Sopotu: Chociaż prawo zamówień publicznych nie nakładało na nas obowiązku przeprowadzenia takiego badania to wezwaliśmy NB Tricity do złożenia stosownych wyjaśnień. NB Tricity przedstawił szereg dokumentów objętych klauzulą poufności, w jaki sposób zamierza uzyskać rentowność projektu przy oferowanych cenach. Nie mogliśmy zatem oferty odrzucić. Żadna z pozostałych, startujących w przetargu firm, nie odwołała się do Krajowej Izby Odwoławczej, która może rozpatrywać wątpliwości co do proponowanych kwot. Warto też przypomnieć, że wpłynęła też jedna oferta jeszcze niższa od tej NB Tricity na 30 mln zł.

Decyzja o stworzeniu w pełni elektrycznego systemu rowerowego nie była jednak porwaniem się z motyką na słońce? Takiego systemu nie ma nigdzie na świecie…
MS: Nie było takiego zapisu w przetargu. Był o tym, że flota musi być elektryczna w przynajmniej 10 proc., więc to w sumie pytanie do oferentów. Dwóch z nich, najwięksi operatorzy systemów rowerowych w Polsce, zaproponowało 100 proc. „elektryków”, i co więcej, w czasie dialogu technicznego zapewniali nas, że to rozwiązanie jest bardziej funkcjonalne i dużo tańsze w utrzymaniu niż system mieszany z rowerami tradycyjnymi. Trzeba też zwrócić uwagę na obecne trendy w komunikacji i specyfikę naszego regionu. Ludzie coraz częściej szukają wygody w przemieszaniu się, co widać choćby po dużej popularności elektrycznych hulajnóg. Do tego dochodzi wyjątkowa topografia naszego obszaru, największe w kraju różnice wysokości, mnóstwo wzniesień. Zależało nam też żeby był to rower dla każdego. Napęd miał być zachętą dla osób starszych, które niekoniecznie mogą korzystać z klasycznych jednośladów. O słuszności elektrycznej drogi przekonały zresztą rekordowe w skali kraju wyniki Mevo.

Dlaczego zatem Mevo upadło?

MS: Trafiliśmy na niesolidnego kontrahenta, który nie doszacował zainteresowania rowerem metropolitalnym na Pomorzu. Według naszych informacji obecnie Nextbike ma zresztą problemy w innych miastach, w których działa, do tego ma również problemy strukturalne.

Skoro dotychczasowy lider na rynku operatorów systemów rowerowych ma tak duże kłopoty, to nie obawiacie się Państwo że trudno będzie wam znaleźć firmę która podejmie się próby reaktywacji Mevo? A przecież jak zapewnialiście w ostatnich tygodniach jest ona przesądzona.


Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska, ds. zrównoważonego rozwoju: Jesteśmy przekonani że rower publiczny na Pomorzu będzie działał w nowej, lepszej odsłonie i zrobimy wszystko, aby tak się stało. Zaraz po odstąpieniu od umowy z NB Tricity uruchomiliśmy kolejny dialog techniczny. Zarówno my, samorządowcy Obszaru, jak i biorące w nim udział firmy, jesteśmy mądrzejsi o te kilka miesięcy doświadczeń z działalności Mevo. Dialog zaplanowaliśmy na sześć tygodni, jeśli będzie potrzebne wydłużenie to tak się stanie, ale zakładamy że na przełomie roku zapadnie decyzja, w którym kierunku z odtworzonym rowerem pójść. Jeśli to się uda, na początku przyszłego roku chcielibyśmy ogłosić przetarg na nowego operatora. Między tamtym a tym postępowaniem jest jednak zasadnicza różnica. W pierwszym przetargu projekt był realizowany ze środków europejskich, czyli stricte na dostawę sprzętu plus usługa finansowana ze środków bieżących. Teraz, kiedy zapadła decyzja, że te środki przenieśliśmy na realizację węzłów integracyjnych, mamy większą swobodę kształtowania nowego postępowania właśnie w postaci zamówienia usługi. Krótko mówiąc - możemy wymagać od nowego operatora kiedy dokładnie chcemy by rowery pojawiły się na ulicach, ile ma ich być, jak ma wyglądać relokacja, ładowanie baterii itd.

MS: Samorządy teraz często zmagają się z problemami, że do przetargów nikt się nie zgłasza. Wszystko wskazuje, że w tym przypadku tego problemu nie będzie. Do dialogu stanęli poważni kontrahenci którzy prowadzą systemy rowerowe zarówno w kraju, jak i za granicą, m.in. BikeU, Orange Polska, czy Blinkee, które prowadzi już u nas wypożyczalnie skuterów i hulajnóg. Będziemy w ramach dialogu rozważać np. czy przy najbardziej popularnych stacjach nie wprowadzić jednak możliwości ładowania roweru. Równolegle z dialogiem z operatorami chcemy przeprowadzić warsztaty ze wszystkimi, którym temat roweru metropolitalnego jest bliski. Szeroko przedyskutujemy temat ze stroną społeczną, tak jak to było przed pierwszym przetargiem, teraz będąc bogatsi o nowe doświadczenia.

Czy decyzji od odstąpieniu od umowy nie można było podjąć wcześniej? Popularność rowerów, wszyscy wiemy, była ogromna, ale było też wiele symptomów kryzysu - od problemów z aplikacją, GPS-em, dotkliwym dla użytkowników brakiem rezerwacji na całe wakacje. Nie czekaliście zbyt długo?
KGS: Termin był absolutnie optymalny. Wyznacznikiem momentu podjęcia decyzji było ryzyko dla środków publicznych, które zostały zaangażowane w tej projekt. Odstąpiliśmy od umowy w ostatnim takim momencie, gdy wiedzieliśmy, że finansowo albo nie stracimy nic, albo bardzo niewiele. Proszę pamiętać, priorytetem dla nas było to, żeby mieszkańcy mogli rowerami metropolitalnymi jeździć. Tak długo, jak nie rodziło to gigantycznego ryzyka finansowego związanego wprost ze stanem finansowym współpracującej przy Mevo spółki, to chcieliśmy system ratować. Gdy pojawiło się widmo, mówiąc wprost, upadłości, co pozbawiłoby nas prawa do odstąpienia od umowy, już takiej możliwości nie było. Dlatego uważam, że moment był dobrany optymalnie.

PG: Słyszymy ze strony różnych środowisk zarzuty o brak elastyczności przy współpracy ze spółką. Ta elastyczność była bardzo duża. Przypomnę, pierwszy etap mieliśmy odbierać rok temu, drugi w marcu tego roku. Stało się inaczej.

Projekt startował z poważnym opóźnieniem...
PG: Pierwszy etap Mevo miał ruszyć w sezonie zimowym, kiedy jest mniejsze zainteresowanie rowerami. Po zimowym okresie testowym, firma miała dołożyć 3 tys. rowerów. Tymczasem ze względu na opóźnienia firmy w marcu 2019 r. ruszał dopiero pierwszy etap i na „wysoki” sezon letni zostały przygotowane tylko 1224 rowery, a nie, jak uzgodniliśmy w kontrakcie, w pełni funkcjonujący, sprawdzony system. Nie wiemy, jak on by funkcjonował, gdyby oferent przygotował 4 tys. rowerów zgodnie z zamówieniem. Oczywiście nasuwają się pytania o to, czy system w planowanym kształcie by się sprawdził w wysokim sezonie, o awaryjność sprzętu, dostępność itp. W tym sensie nasze doświadczenie jest niepełne.

To nie jest tak, że my nic absolutnie nie robiliśmy w sprawie Mevo, w czasie działania systemu. Podjęliśmy np. bardzo istotną decyzję o wycofaniu europejskiej dotacji do projektu (17 mln zł), zastępując ją środkami własnymi. Budżetowo był to ruch neutralny. Dzięki niemu nie straciliśmy dotacji tylko przesunęliśmy ją na inne zadanie - tzw. węzły integracyjne.

KGS: To nie jest tak, że my nic absolutnie nie robiliśmy w sprawie Mevo, w czasie działania systemu. Podjęliśmy np. bardzo istotną decyzję o wycofaniu europejskiej dotacji do projektu (17 mln zł), zastępując ją środkami własnymi. Budżetowo był to ruch neutralny. Dzięki niemu nie straciliśmy dotacji tylko przesunęliśmy ją na inne zadanie - tzw. węzły integracyjne. Wydatki gmin na tę inwestycję zostało zastąpione „dosypką” europejską. To był krok, który uchronił nas przed ryzykiem zwrotu środków unijnych. Nie spaliśmy, nie czekaliśmy na to, co się wydarzy. Realizowaliśmy precyzyjne, niezwykle złożone kroki. W moim przekonaniu działaliśmy wg wzorców biznesu wysokiej klasy, nie tylko czysto administracyjnych. To były chirurgiczne działania mające na celu jak najdłuższe utrzymanie roweru metropolitalnego, na wypadek gdyby projekt sobie jednak poradził.

Gwarancja bankowa w wysokości ponad 4 mln zł została już Obszarowi przez NB Tricity przelana. Drugie tyle operator jednak wciąż państwu zalega. I najważniejsze, co z pieniędzmi, które NB Tricity zalega użytkownikom Mevo?. Mówiliście już państwo, że są w tej sprawie deklaracje. Czy są jednak gwarancje na papierze?

MS: Skorzystamy z każdej możliwości prawnej, by odzyskać pieniądze, w tym kary umowne, czy od NB Tricity czy Nextbike Polska, które solidarnie odpowiadają za zobowiązania. Czekamy też na ruch podwykonawców systemu, którzy z pasją, z zaangażowaniem wykonali swoją pracę. Obszar Metropolitalny wyposażył ich w obsługę prawną, która będzie ich wspierała w procesie odzyskania należności. Liczymy, że Nextbike je ureguluje. Wiem, że do części podwykonawców pierwsze transze już wpłynęły.

Ile stracili ci abonenci Mevo, którzy opłacili roczny limit wypożyczenia rowerów. Od każdego z nich do systemu wpłynęło 100 zł?
PG: Z informacji uzyskanych od NB Tricity wynika, iż w tym momencie wpłynęły wnioski o zwrot ok. 9 tys. zł. Spółka podtrzymuje deklarację, że te środki zostaną abonentom zwrócone. Mamy to na papierze. Z drugiej strony, gdyby jednak nie doszło do zwrotu pieniędzy abonentom, będziemy je odtwarzać w nowym systemie.

KGS: Zarazem będziemy oferować mieszkańcom pomoc prawną, by mogli skutecznie sądzić się z NB Tricity, gdyby zdarzyło się tak, że tych pieniędzy nie wypłacą. Na razie nie ma powodów przypuszczać, że tak będzie. Niemniej bierzemy pod uwagę każde ryzyko.

Przy okazji kryzysu Mevo pojawiły się głosy, że sam Obszar potrzebuje zmian, że zabrakło komunikacji, decyzyjności. Czy takie zmiany są rozpatrywane?
PG: Pani prezydent Gruszecka-Spychała wykazała już, że decyzyjność w sprawie Mevo była bardzo stanowcza i precyzyjna. Dopóki projekt miał szansę na realizację, Obszar go wspierał. W momencie zagrożenia środków decyzja była natychmiastowa. Przypomnę, zarząd OMGGS upoważnił prezydent Aleksandrę Dulkiewicz, jako prezes Stowarzyszenia, do podjęcia decyzji o odstąpieniu od umowy z operatorem Mevo. I ta decyzja zapadła. Jednoznacznie trzeba powiedzieć, że ta struktura, w tym konkretnym przypadku bardzo sprawnie zadziałała. Poza tym trzeba wskazać, że Mevo, choć jest projektem najbardziej namacalnym, identyfikowanym z OMGGS, to jest jednym z wielu w Obszarze. Mamy w tym momencie 1,1 mld zł w 160 różnego rodzaju przedsięwzięciach. OMGGS bardzo sprawnie je prowadzi.

KGS: Oskarżenia o to, że wszystko było nie tak, łatwo się rzuca, ale trzeba wziąć pod uwagę, jak złożona jest struktura OMGGS, że to jest gigantyczny organizm. Wystarczy policzyć ile samorządów wchodzi w jego skład, rozległych terytorialnie, ile jest zaangażowanych środków.

Czy działający system roweru metropolitalnego jest realny przed przyszłym sezonem letnim?
KGS: Chcielibyśmy, żeby tak było. Trudno jednak składać takie obietnice i później ścigać się z czasem. Nie jesteśmy skłonni obiecywać oszczędność trzech dni, kosztem dokładnego przygotowania systemu.

PG: Zrobimy wszystko, by w przyszłym roku na ulicach obszaru metropolitalnego ponownie pojawiły się rowery. Chcemy, by był to system atrakcyjny, z którego będą korzystali mieszkańcy, a efektem jego działania będzie przesiadanie się z transportu indywidualnego na rower. To zresztą widzieliśmy już w przypadku działania pierwszego systemu.

MS: Proszę pamiętać, że budujemy system roweru metropolitalnego na dłuższy okres, a nie na konkretny sezon. Rozumiemy, że mieszkańcy chcą, by rowery metropolitalne wróciły na ulice jak najszybciej. Ten początek był sukcesem - cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem. Kilkanaście wypożyczeń dziennie to ewenement na skalę ogólnopolską w tego typu systemach.

Rowery, które dotychczas funkcjonowały będą wykorzystane w reaktywowanym Mevo?
MS: One są zabezpieczone. Czy zostaną włączone, na to odpowie dialog techniczny. Oczywiście rozważamy rozwiązanie, w którym majątek, który jest własnością OMGGS - 1224 rowery, 660 stacji oraz aplikacja IT, ponownie będą funkcjonować.

KGS: Ten majątek oraz gwarancje bankowe pokazują, że kryzys Mevo nie spowodował wielkiej straty finansowej, choć jest oczywiście problemem organizacyjnym.

Czy jest rozważana opcja odkupienia pozostałych ponad dwóch tysięcy rowerów wyprodukowanych i testowanych przez Nextbike?
PG: Tu ponownie odwołam się do dialogu technicznego, który zapewne i na to pytanie odpowie.

KGS: O kształcie systemu jeszcze nie przesądziliśmy. Dialog techniczny określi jakie konkretnie rowery będą wykorzystane w systemie.

POLECAMY W NASZEMIASTO.PL:

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto