W trakcie meczu adrenalina działała, bo tuż po odzyskaniu przytomności Trofimow chciał szybko opuścić karetkę i wziąć udział w kolejnym wyścigu. Było to oczywiście niemożliwe, natomiast ta sytuacja tylko pokazuje determinację zawodnika, dla którego ostatni czas nie był łatwy. Wyniki nie były zadowalające, dużo mówiło się o jego problemach sprzętowych. W starciu z Bawarczykami dalej nie było widać zawrotnej prędkości, natomiast różnicą było to, że przywoził cenne punkty. Wiadomo, że nigdy nie jest dobry czas, by odnieść kontuzję, ale w tym przypadku przytrafiła się ona w najgorszym możliwym momencie, bo było widać światełko w tunelu.
O skali wypadku najlepiej niech świadczy fakt, że po spotkaniu ojciec zawodnika pokazał nam motocykl oraz kask. Były zniszczone. Nie nadawały się do dalszego użytku.
Trofimow całą noc spędził w szpitalu. Zresztą przebywa tam cały czas. Badania nie wykazały żadnych złamań. Zawodnik jest jednak mocno poobijany na całym ciele. Najmocniej ucierpiała oczywiście głowa, ponieważ wychodząc z łuku uderzył z dużym impetem o tor. Nie da się postawić jednoznacznej diagnozy. Wiemy tyle, że Trofimow narzeka na głowę i kark.
- Obyśmy wyszli z tego bez szwanku, bo za tydzień mamy bardzo ważny mecz z Falubazem i chcielibyśmy do niego przystąpić w pełnym składzie. Mamy trochę czasu, by go "naprawić" - mówił nam tuż po meczu menedżer Eryk Jóźwiak.
Nie jest to jednak takie proste. Sam Trofimow chciałby wrócić do składu już na mecz z Falubazem Zielona Góra, który odbędzie się w najbliższą niedzielę na torze w Gdańsku, ale konieczna będzie przynajmniej tygodniowa przerwa w startach. To oznacza kolejny problem dla Wybrzeża. Do składu będzie musiał wskoczyć Piotr Gryszpiński, który dotychczas miał bardzo mało okazji do startów w tym sezonie.
Nie wiadomo natomiast czy w spotkaniu z Falubazem weźmie udział Jakub Jamróg, który spowodował całe zamieszanie. To on uderzył w Trofimowa w wyścigu dziesiątym. Sam też mocno przy tym ucierpiał. - Nie wiem czy będę gotowy na mecz z Falubazem. Mam nadzieję, że tak. Od poniedziałku zaczynam wielką batalię o to. Dziś jeszcze nie ma dramatu, ale zazwyczaj następnego dnia człowiek czuje się dużo gorzej po czymś takim. Zrobimy badania i będziemy walczyć, żebym był w pełni dyspozycji. W tym momencie trudno mi jednak cokolwiek obiecywać - mówił Jamróg.
On do szpitala nie musiał jechać, natomiast po meczu miał wyraźne problemy z płynnym poruszaniem się po parkingu. Narzekał na ból w lewym kolanie.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?