Czwartkowy wieczór (29 listopada) rozpoczął się podobnie jak w zeszłym miesiącu w Parlamencie utworami "Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków" oraz comową wersją piosenki Raz Dwa Trzy – "Nikt nikogo (i tak warto żyć)". Również i tym razem to nie Coma miała układać repertuar, lecz ślepy los. Piosenki były wybierane przy pomocy koła, na którym były umieszczone kawałki z całego dorobku zespołu. Było co wybierać, ponieważ do losowania przygotowano sześćdziesiąt utworów. Koncert szczęśliwych numerków rozpoczął "Czerwony album" piosenką "Na pół" oraz "Angela", a następnie usłyszeliśmy z "Pierwszego wyjścia z mroku", mocne "Nie wierzę skurwysynom", które Roguc zawsze dedykuje politykom.
Współpraca z publicznością
Rogucowi nie można zarzucić braku interakcji ze swoimi fanami. Lider zespołu doskonale wie, jak zachęcić publiczność do zabawy i wciąż rozkręcał swoich słuchaczy. A fani nie pozostawali bierni, tylko z pełną werwą skakali do rytmu aż trzęsły się deski Pokładu.
Podczas tego wieczoru los zdecydowanie faworyzował kawałki z nowszych płyt. Z czerwonego albumu pojawiły się m.in. "Białe krowy", "Gwiazdozbiory", a z "Hipertrofii" - "Transfuzja" oraz "Ekhart". Na szczęście nie zabrakło "Systemu", było gorąco w czasie tej piosenki.
Szczęśliwe fanki
Comie najwidoczniej przypadł do gustu pomysł z wykonywaniem "Leszka Żukowskiego" wraz z szczęśliwą osobą z publiczności. Tym razem jednak aż dwie fanki miały tę niepowtarzalną okazję wystąpienia wraz z zespołem na scenie. Roguc również zagrzewał swoich słuchaczy do wspólnego śpiewania, czego nam nie trzeba było powtarzać, ze wszystkich gardeł popłynęły słowa "Leszka Żukowskiego".
W ostatnim losowanym secie (troszkę zmanipulowanym, ponieważ zespół narzucił dwie piosenki) Coma wykonała "Parapet", "Daleka droga do domu" oraz "Los cebula i krokodyle łzy". Gdy grupa opuściła scenę, publiczność domagała się powrotu kapeli i wykonania utworu "Listopad". Zespół powrócił i spełnił życzenie swoich fanów oraz dorzucił jeszcze na zakończenie "Jutro". W ten sposób Coma zakończyła swój czwartkowy występ w Pokładzie i pożegnała się ze swoimi słuchaczami.
Podczas tego koncertu czegoś mi zabrakło, tej wisienki na torcie… Cała oprawa była w porządku, bardzo dobre wrażenia wyniosłam, ale trochę żałuję, że los nie wskazał więcej utworów z dwóch pierwszych płyt, dzięki którym tak polubiłam Comę. Gdybym usłyszała "Pasażera", "Ostrość na nieskończoność" czy "Tonacja", wówczas byłby to dla mnie wymarzony koncert. Ale i tak wieczór zaliczam do bardzo udanych i czekam na kolejne trasy Comy w Trójmieście.
Zobacz też:
Koncerty w klubach w Trójmieście: Zobacz, kto zagra w Gdańsku, Gdyni i Sopocie
Zobacz, jak grają na żywo gwiazdy Heineken Open'er Festivalu 2013 [wideo]
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?