"Czarny Czwartek" od dziś w kinach. W rolach głównych: Gdynia [wideo]

- Chcemy pokazać, że ta historia wbrew temu, że mało się o tym mówi jest wciąż żywa - tłumaczy Michał Pruski, jeden z autorów scenariusza do filmu, który będzie nosił tytuł "Czarny czwartek". Historia koncetruje się na jednej postaci - Brunonie Drywie, który został zastrzelony na stacji SKM Gdynia Stocznia. Pracujący w gdyńskim zakładzie doker został postrzelony w plecy po tym, jak w czwartkowy, czarny poranek wysiadł z kolejki.

- Brunon Drywa osierocił trójkę dzieci i pozostawił żonę Stefanię. Udało się nam do niej dotrzeć. Obecnie Stefania Drywa mieszka na Kaszubach. Postanowiła się przed nami w pełni odsłonić, dzięki czemu ta historia nabrała nowego wymiaru - zaznacza Pruski.

Podróż w przeszłość jest dla autorów filmu podróżą do lat młodzieńczych. Jak przyznaje Pruski strzały do robotników w Gdyni były i są dla niego największym przeżyciem.

- Uciekłem z lekcji, ponieważ zainteresowałem się tym, co się dzieje w Gdyni. Widząc jak wojsko otworzyło ogień do robotników przeżyłem ogromny lęk, który trudno porównać z czymś innym. Na początku ubiegłego roku razem z Mirosławem Piepką zdecydowaliśmy, że trzeba zrobić o tym film - wyznaje Pruski.

Zwiastun filmu:

Film wyreżyserował Antoni Krauze. Autorem zdjęć jest Jacek Petrycki, a muzyki - Michał Lorenc. W głównych rolach zagrali: Marta Bucka-Honzatko z Krakowa oraz aktorzy scen trójmiejskich - Marta Kalmus-Jankowska i Michał Kowalski. W rolach epizodycznych wystąpili Wojciech Pszoniak - jako Władysław Gomułka, Piotr Fronczewski jako Zenon Kliszko, Krystyna Janda - jako anonimowa kobieta, Witold Dębicki - jako Mieczysław Moczar.

Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w lutym ubiegłego roku. Na potrzeby filmu zamknięto kilka głównych ulic, m.in. 10 Lutego i Świętojańską. Zdjęcia kręcono także w pobliżu przystanku SKM Gdynia Stocznia. Ekipa filmowa chcąc pokazać miasto z tamtych lat musiała sprzątać i kamuflować śniegowe pozostałości, maskować dzisiejsze reklamy, pasy i znaki poziome na jezdniach oraz stawiać dekoracje na kształt tamtej scenerii, co nie było łatwym zadaniem. Na planie filmowym pojawiło się kilka elementów z tamtych lat takich, jak np. kiosk RUCH-u, samochody czy banery sklepowe.

Kultową "Balladę o Janku Wiśniewskim”  tym razem wykonał Kazik Staszewski.

Wasze komentarze do tematu naFacebook.pl/MMTrojmiasto

Mikolaj Wrobel:Film ciekawy dla mieszkańców Gdyni i tych którzy brali w wydarzeniach udział. Jednak biorąc pod uwagę jak jest chaotyczny i źle nakręcony boje się, że będzie niezrozumiały dla ludzi spoza Trójmiasta. Ja obejrzałem z ciekawością, ale to cześć rodzinnej historii. Tym niemniej temat w dużej mierze zmarnowany.

Natalia KanaliaNie pochodzę z Trójmiasta. Obejrzałam film i mnie bardzo wzruszył. Wiedzę na temat wydarzeń grudnia 1970 powinien mieć uważam każdy Polak - bo to wydarzenia, które podzieliły Polaków a nie tylko mieszkańców Gdyni. Wracając do filmu: dobrze zrobiony, swietne zdjęcia, fragmenty z archiwów IPN, dobrze dobrana muzyka. i to, czego się niepotrzebnie obawiałam - nie było patosu robotnika Stoczni i wielkiej martyrologii. Dobry film o trudnych czasach. Dający do myślenia, skupiający uwagę i bez niepotrzebnych ozdobników. Ja polecam :))

Kliknij, żeby zobaczyć fotogalerię z planu filmu "Czarny czwatek"