Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czas na gdańską dziurę

Dawid Majer
Dawid Majer
W nadchodzącym roku poznamy projekt rewitalizacji gdańskich spichlerzy. Choć dawne miejsce handlowego przepychu Gdańska wygląda dziś tak, jakby wczoraj skończyła się tam wojna, kryje ono wiele atrakcji.

Konkurs został ogłoszony 19 czerwca bieżącego roku. Termin składania prac przesunięto do końca grudnia. Teren ten od 60 lat leży odłogiem, wykluczywszy lata 1991-1997, kiedy to przy ulicy Stągiewnej funkcjonował Bazar Centrum. Był to objaw gospodarczych przemian w Polsce. Wtedy w różnych miejscach w Trójmieście pojawiały się podobne kompleksy.

- Prowadziłem tam mały bar z jedzeniem. – mówi Grzegorz Znamirowski. – Ale interes nie szedł, więc sprzedałem swój punkt. Zresztą mało komu tam się powiodło. Zaledwie kilka osób zarabiało dobrze. Reszta wychodziła na zero, albo czerpała z handlu na terenie Bazaru bardzo małe dochody – wspomina.

Los tamtych sklepów i barów był z góry przesądzony i nie miało to jedynie związku z opłacalnością biznesu. Obiekt przede wszystkim szpecił estetykę Głównego Miasta. A wiadomo było, że kiedyś przyjdzie czas na rewitalizację wyspy.

W roku 1997 miały tam miejsce pierwsze prace archeologiczne. Wykopaliska odsłoniły drewniane pale i skupiska głazów, które dawniej stanowiły fundamenty zniszczonych spichlerzy. Od tego czasu na serio zaczęto myśleć o inwestycjach.

Trwający obecnie międzynarodowy konkurs na wybór inwestora pozwoli władzom miasta wyłonić zwycięzcę, z którym utworzy następnie spółkę. Jej zadaniem będzie zagospodarowanie północnego cypla Wyspy Spichrzów.

Rewitalizacja ma objąć drogi dojazdowe, parking oraz nabrzeża, na których powstaną ciągi spacerowe. Przyszły partner spełnić musi wymagania, jakie są przedstawione w regulaminie konkursu. Dotyczy to nie tylko wysokości budynków, ale także elewacji. Choć projekt ma być współczesny jego forma zgodnie z życzeniem organizatorów nawiązywać ma do przedwojennego kształtu spichlerzy. Wszystko objąć ma szeroki plan zagospodarowania przestrzennego nazwany „Wyspa Spichrzów-Północ”. Z racji położenia na terenie Głównego Miasta położony zostanie akcent na turystyczne funkcje ożywianego terenu.

Na ulicy Chmielnej znajdują się siedziba Bałtyckiego Bractwa Żeglarzy oraz galeria Spiż7. Bractwo pewnie przeprowadzi się w okolice przystani jachtowej. Kłopot ma jednak Marek Rogulski, założyciel i prowadzący galerię.

– Do likwidacji galerii w tym miejscu przymierzam się psychicznie od jakiegoś czasu.– mówi artysta. - Na razie jest to ciągły stan zawieszenia. Miasto się moją placówką nie interesuje, choć jest znana i ceniona. Póki co czekam na rozpoczęcie inwestycji. Na razie nie mam pomysłu na jej przeniesienie, tym bardziej, że nie będzie mnie stać ani na zakup nieruchomości, ani na opłacanie najmu. – dodaje z niepokojem.

O Spiżu7 wiedzą nieliczni. Głównie miłośnicy awangardowej i niezależnej sztuki, jaka jest tam od ponad 10 lat wystawiana. Miejsce stanowi obecnie ostatni bastion artystycznego podziemia w Trójmieście. Galeria znajduje się tak jak BBŻ w opuszczonych ruinach spiża. Została zajęta przez artystę jako pustostan. Oprócz prac Rogulskiego, który swego czasu również w tym budynku mieszkał i miał pracownię, wystawiane tam były dzieła wielu artystów z kraju i zagranicy. Głównie instalacje i video-art. Ponadto odbywały się tam koncerty i występy performance. To tu narodziła się nowa scena jassowa, którą Rogulski – rzeźbiarz, wykonawca instalacji, teoretyk sztuki, performer i muzyk – nazwał przewrotnie „zjasdem”.

Jeśli Marek Rogulski będzie chciał kontynuować swoją działalność w innej przestrzeni to pozostanie mu założyć zupełnie nową galerię pod inną nazwą. Klimat obecnej jest nie do zastąpienia. I nie chodzi tylko o to, że tradycją jest palenie ogniska w sieni Spiża7, obok karoserii starego Tarpana i leżącego żebra wieloryba, które Rogulski otrzymał w prezencie od swoich sąsiadów z Bractwa. Wyjątkiem jest też to, że nie ma tam okresowych wystaw, organizowane są jedynie pojedyncze wydarzenia artystyczne.

Już wcześniej, pod koniec lat osiemdziesiątych ruiny spichrzów były polem doświadczalnym dla artystów. Swoje akcje oraz prace prezentowali tam przedstawiciele tzw. nowej szkoły gdańskiej, m.in.: Grzegorz Klaman, Jarosław Fliciński, czy Kazimierz Kowalczyk.

Wraz z realizacją zwycięskiego projektu znikną z tego miejsca także najstarsze zachowane tory kolejowe w Gdańsku. Ruch kolejowy na tym terenie został malowniczo opisany we „Wspomnieniach gdańskiego bówki” Brunona Zwarry. O zachowanych torach szeroko pisze na swojej stronie internetowej Akademia Rzygaczy. Umieściła ona nawet zabytek na specjalnej liście historycznych obiektów, które niebawem zginą z mapy Gdańska. Zachowany fragment szyn wraz z obrotnicą na ulicy Chmielnej pochodzi z 1884 roku. To odcinek pierwszej gdańskiej linii kolejowej, jaka prowadziła tam od dworca przy Bramie Nizinnej

Północny cypel Wyspy Spichrzów wzbudza wstyd mieszkańców i zażenowanie turystów. Jego zagospodarowanie będzie zatem konieczne. Póki co zapraszam do odwiedzania tego miejsca w takim stanie, w jakim jest ono obecnie. To ostatnia szansa, aby na własne oczy ujrzeć opisane obiekty. Dzięki nim nie sposób wyspie odmówić magii. Jednak coś musi odejść w przeszłość, by powstać mogło nowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto