Fenomen Czesława Mozila wciąż trwa i nie wygląda na to, żeby szybko miał się skończyć. Dzieje się wręcz odwrotnie - z każdym tygodniem jego popularność w Polsce rośnie i rośnie. Występy w X-Factorze czy rewelacyjne duety, takie jak ostatni ze Stanisławem Soyką, sprawiają że do grona jego "wyznawców" dołączają kolejne setki osób. Dawno nikt w Polskim szołbiznesie nie był tak pozytywną i jasno świecącą gwiazdą. A Czesław? Według mnie wciąż pozostaje sobą. I na scenie i poza nią nadal widzę tego samego niesamowitego faceta, w którego muzyce zakochałem się ponad 3 lata temu. Przez ten czas uczestniczyłem w 5 czy 6 jego koncertach i śmiało mogę powiedzieć, że jedyne co się zmieniło to jego popularność.
A koncert? Można powiedzieć, że przebiegł "zgodnie z planem". Bilety wyprzedane zostały już kilka dni temu - to kolejny znak rozpoznawczy Mozila. Tym razem na scenie usłyszeliśmy w pełni męski skład. Troels, Hans, Martin i Czesław jak zwykle nie zawiedli. Świetne i pomysłowe aranżacje wciąż potrafią zaskakiwać nawet najlepiej osłuchanych z muzyką Mozila, a jego skandynawski, nieczęsto spotykany w naszym kraju humor dalej powala. Mimo olbrzymiego tłoku w Sfinksie wszyscy byli zadowoleni bo dostali dokładnie to, po co przyszli - kawał dobrej muzyki oraz świetne show. I jestem pewny, że większość tych ludzi już oczekuje na kolejny koncert swojego idola w Trójmieście.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?