Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy fałszywy gazownik z Sopotu to ten sam mężczyzna, którego zatrzymali policjanci z Wrzeszcza?

Anna Mizera-Nowicka
Grzegorz Mehring/Archiwum
W Sopocie grasuje oszust, który podaje się za pracownika gazowni - alarmują mieszkańcy Sopotu. Przedstawiciele Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa ostrzegają, by nie wierzyć nikomu, kto się podaje za pracownika gazowni i chce w ten sposób pozyskać jakieś środki finansowe.

- W ubiegły piątek był u mnie mężczyzna, który przedstawiał się jako pracownik gazowni. Zaproponował mi zakup detektora. Urządzenie miałoby zasygnalizować, gdyby gaz zaczął się ulatniać - opowiada mieszkanka ul. Bitwy pod Płowcami w Sopocie. - Powiedział, że zaliczka to 100 zł. Drugie 100 zł płaci się przy montażu detektora. Ja nie kupiłam, ale osoby starsze z mojego bloku tak.

Czytaj także: Zatrzymano fałszywego gazownika w Gdańsku Wrzeszczu. Oszukał kilkanaście osób

Przedstawiciele PGNiG zaprzeczają jednak, aby to ich pracownik chodził do mieszkań sopocian.

- PGNiG SA Pomorski Oddział Obrotu Gazem zajmuje się obsługą klientów w zakresie sprzedaży gazu ziemnego. Nie prowadzimy działań mających na celu kontrolę urządzeń i instalacji gazowych. Żaden z pracowników PGNiG w imieniu gazowni nie oferuje zakupu ani montażu detektorów - mówi Izabela Dyguła, rzecznik prasowy oddziału PGNiG SA Pomorski Oddział Obrotu Gazem. - Obsługę klientów świadczymy za pośrednictwem biur obsługi klienta oraz z wykorzystaniem elektronicznych kanałów komunikacyjnych takich jak: e-bok ebok.poog.pgnig.pl ,contact center tel. 58 325 99 02, [email protected], e-pasaż e-pasaz.pgnig.pl.

Na razie nie wiadomo, kim jest oszust podający się za pracownika gazowni. Do sopockiej komendy policji nie wpłynęło bowiem żadne zawiadomienie w tej sprawie. Niewykluczone jednak, że jest to ta sama osoba, którą w tym tygodniu zatrzymali policjanci z Gdańska Wrzeszcza. Zatrzymany mężczyzna miał przychodzić do mieszkań osób starszych i informować, że jest w celu sprawdzenia instalacji gazowej. Wpuszczany do środka, stwierdzał usterkę i prosił o wpłacenie zaliczki na poczet przyszłej naprawy. Były to kwoty od 200 do 600 zł, które pobierał a następnie znikał. W ten sposób oszukał kilkanaście osób.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdańska prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto