Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy grozi nam upadek polskiego rybołówstwa? Albo dorsz, albo nic! - rybacy nie chcą takiej przyszłości

HUBERT BIERNDGARSKI
fot. Adam Warżawa
fot. Adam Warżawa
Co mają robić polscy rybacy po 15 września, kiedy kończy się coroczny okres ochrony na dorsze. Czy wyjść w morze łamiąc unijny zakaz wprowadzony 9 lipca tego roku, mówiący o całkowitym zakazie połowu do końca tego ...

Co mają robić polscy rybacy po 15 września, kiedy kończy się coroczny okres ochrony na dorsze. Czy wyjść w morze łamiąc unijny zakaz wprowadzony 9 lipca tego roku, mówiący o całkowitym zakazie połowu do końca tego roku? Czy może czekać, aż polski rząd przekona unijnych urzędników do zmiany stanowiska. Goście biorący udział w debacie "Dziennika Bałtyckiego" dotyczącej polskiego rybołówstwa, która odbyła się wczoraj w ramach Międzynarodowych Targów Morskich Baltexpo, niestety nie otrzymali odpowiedzi na te pytania. Dowiedzieli się jedynie, że mają... cierpliwie czekać.

Całkowity zakaz połowu dorszy obowiązuje na południowo - wschodnim Bałtyku do końca tego roku. Został wprowadzony, bo unijni urzędnicy uznali, że już w lipcu tego roku polscy rybacy odłowili całoroczny limit na te ryby. W tym roku rybacy mieli do odłowienia 13 500 ton. W połowie tego miesiąca kończy się zwyczajowy coroczny okres ochrony na te ryby. Jeszcze na początku lipca rybacy twierdzili, że zlekceważą unijny przepis i wypłyną na łowiska. Dziś już nie są tego pewni i oczekują na działania polskiego rządu.
Na debatę, związaną z sytuacją rybaków po wprowadzeniu zakazu zaprosiliśmy przedstawicieli większości środowisk rybackich oraz naukowców pracujących w Morskim Instytucie Rybackim. Wniosek z naszej dyskusji - jeżeli rybacy nie będą łowili, to polskie rybołówstwo, przetwórstwo rybne i całą branżę czekają trudne czasy.
- Dla nas to całkowity upadek - mówi Jerzy Safader, prezes Polskiego Związku
Przetwórców Ryb. - W ciągu kilku tygodni pracę straci ponad trzy tysiące osób
pracujących w przetwórstwie. Gorsze jest jednak to, że firmy stracą kontrahentów,
którzy już teraz zapowiadają, że po 15 września nie kupią ani jednego dorsza, jeżeli nie będą mieli pewności, że jest to ryba złowiona legalnie. Jeżeli nic się nie zrobi w tej sprawie to znowu premierowi spadnie bezrobocie. Po prostu kolejni ludzie pozbawieni pracy wyjadą.
- Większość ryby, która przechodzi przez Aukcję Rybną to właśnie dorsze i jeżeli ich
zabraknie, to możemy jedynie ogłosić upadłość - przekonywał Wiesław Kamiński, szef Aukcji Rybnej w Ustce. - Powinniśmy wzorem innych krajów nakazać przepuszczanie większości ryb właśnie przez aukcję. Wtedy będziemy mieli większą kontrolę nad zliczaniem dorszy.
Właśnie sposób liczenia dorszy, a dokładnie jego brak to największy problem z jakim borykają się polscy rybacy. To właśnie z tego powodu zdaniem rybaków z roku na rok zmniejszane są limity połowowe. Z tezą tą nie zgadzają się jednak naukowcy.
- W Bałtyku są dorsze, ale młode - przekonuje Zbigniew Karnicki, wicedyrektor Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni - Najwięcej jest dorszy, które mają trzy lub cztery lata i w większości nie złożyła jeszcze ikry. My dokładnie wiemy, ile jest dorszy i takie właśnie dane wysyłamy do Komisji Europejskiej. Warto jednak powiedzieć, że komisja nie przydziela limitów tylko na podstawie naszych danych. Bierze również dane z dzienników połowowych prowadzonych przez rybaków. I jeżeli nie nauczymy szyprów i armatorów rzetelnego oraz prawdziwego zgłaszania połowów, to nigdy nie skończą się problemy z limitami. Trzeba rozmawiać z unijnymi urzędnikami. Wojna z Unią nie przyniesie nic dobrego.
Przedstawiciele środowiska rybackiego chcieli dowiedzieć się, czy będą od połowy września mogli łowić dorsze.
- Musimy mieć jasną deklarację co możemy robić po 15 września. Czekamy na
deklaracje na piśmie - mówi Wiesław Kamiński.
Grzegorz Hałubek, wiceminister gospodarki morskiej, który był obecny na
spotkaniu nie odpowiedział jednak na to pytanie. Nie dał również
deklaracji, czy rybacy w monecie jak zakaz nie zostanie zniesiony będą mogli liczyć na rekompensaty. Odpowiedź nie padła choć pod koniec sierpnia na spotkaniu w Ustce nowy
minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk zapewniał, że 15 września rybacy będą mogli wyjść w morze, choćby mieli złamać unijny zakaz.
- Nie mogę wam dzisiaj powiedzieć, co będzie. Wszystko zależy od naszego spotkania z unijnym komisarzem do spraw rybołówstwa Joe Borgiem, którego będziemy przekonywali, aby zniósł zakaz. Według nas nie ma innej możliwości.
Hałubek, który wczoraj oficjalnie objął stanowisko w ministerstwie, a wcześniej był szefem jednej z organizacji rybackich, nie chciał jednak powiedzieć na kiedy jest umówiony z komisarzem.
- W ciągu ostatnich dwóch lat mieliśmy już pięciu ministrów od spraw rybackich. Pan Hałubek jest szóstym. Dobrze, że ze środowiska rybackiego, ale... mam nadzieję, że nie na pożarcie. Życzę mu jak najlepiej - dodał Jerzy Safader.
Na debacie pojawiła się grupa rybaków, którzy są przeciwni łamaniu unijnego prawa, żądają konkretnych rozwiązań od polskiego rządu.
- Na pewno 15 września nie wyjdziemy w morze - przekonuje Kazimierz Wojnicz,
prezes Krajowej Izby Przetwórców Ryb z Ustki - Powinniśmy się dogadać z unijnymi
urzędnikami. Przyjąć limity jakie nam przydzielą i znaleźć sposób na wyjście z kryzysu. Potrzebna jest jednak konstruktywna debata i rozsądny plan działania. Na razie jest tak, że spotykamy się, ale z tych spotkań nic nie wynika.
- Jestem rozczarowany tym co usłyszałem, a właściwie tym, że nie usłyszałem nic
konkretnego - stwierdził Jacek Szomburg, rybak, który przysłuchiwał się debacie. -
Oczekiwałem, że są już gotowe scenariusze w sprawie dorszy. Do zakończenia
corocznego okresu ochronnego pozostało kilkanaście dni, a wciąż nie wypracowano
rozwiązań, ani tym bardziej wyjścia z tej sytuacji. Od wprowadzenia całkowitego zakazu połowów dorszy do końca tego roku upłynęły już dwa miesiące! I nic nie zrobiono! Trzeba rozmawiać z Unią, ale nie można rozważać tylko dwóch scenariuszy - albo pan komisarz Borg powie "tak", albo "nie". Poza tym dlaczego ciągle wykrzykuje się hasło "albo dorsz, albo śmierć". Przecież w Bałtyku są też inne ryby. Może czas wesprzeć przekształcenia w branży. Jeżeli jednak wejdziemy w konflikt z Unią, to boję się, że nie otrzymamy unijnych środków na ten cel.?
Na koniec spotkania wiceminister Hałubek obiecał jedynie rybakom, że jak najszybciej poinformuje ich o pracach nad zniesieniem zakazu połowu dorszy.
- Weźmy się razem do roboty - zaapelował wiceminister.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto