Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy Lechia mogła grać lepiej, czyli podsumowanie rundy jesiennej

Redakcja
Runda jesienna za nami. Po wielu latach udało się w Ekstraklasie zobaczyć drużynę z Gdańska. Gra beniaminków zawsze powinna być oceniana łagodniej, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że Lechia powinna być w tabeli wyżej o kilka oczek.

Awans Lechii do Ekstraklasy nie był może spektakularny, ale na pewno wywalczony w świetnym stylu. Pewne pierwsze miejsce w II lidze, pięć punktów przewago nad drugim zespołem, najwięcej wygranych i drugi wynik jeśli chodzi o ilość strzelonych goli. Takie statystyki muszą robić wrażenie, nie ma wiec co się dziwić kibicom, którzy chcieli widzieć Lechię w czołówce Ekstraklasy.



Pierwsza w drugiej, która w pierwszej?

- Awans zapewniliśmy sobie w świetnym stylu, ale nie możemy być zbyt pewni siebie przed startem Ekstraklasy - studził rozbudzone nastroje Maciej Turnowiecki, prezes Lechii. - Jesteśmy beniaminkiem, musimy zapłacić frycowe.

Jednak kibiców to nie przekonywało. Nerwowo zaczęło się jednak robić, gdy na kilka dni przed startem rozgrywek pracę stracił dotychczasowy trener, Dariusz Kubicki. Jego następca, Jacek Zieliński, miał bardzo mało czasu na poznanie nowego zespołu i transfery zawodników, którzy podniosą poziom sportowy Lechii. Przymiarek było dużo, Arifović, Robak a nawet Zieńczuk - takie nazwiska pojawiły się w prasie. W końcu w Lechii pojawił się Kowalczyk, Kaczmarek i Mysona.

Pięć meczów, siedem punktów

Obejmując zespól dosłownie kilka godzin przed pierwszym meczem Zieliński miał bardzo utrudnione zadanie, jednak początek miał nadzwyczaj udany. W pierwszych pięciu meczach wygrywając dwukrotnie, notując jeden remis i przegrywając z Ruchem i Polonią Bytom. Jak na nieznajomość swojego zespołu całkiem przyzwoicie.

- Jest przyzwoicie. Minęło kilka tygodni, poznałem się z zawodnikami i powoli dowiaduję się na kogo mogę liczyć - mówił trener Lechii po pięciu ligowych kolejkach. - Jednak prawdziwą wartość Lechii zweryfikują kolejne mecze.

A w tych bywało rożnie. Generalnie Lechia radziła sobie doskonale na własnym stadionie. Udało się m.in. zremisować z mającą mistrzowskie aspiracje Polonią Warszawa czy wygrać z będącym w dołku, ale zawsze groźnym Górnikiem Zabrze.



Co z tą Lechią?

- Gdy gramy u siebie możemy wszystko, czujemy się pewnie i walczymy na sto proc. - powiedział Łukasz Trałka, po wygranym 2:1 meczu z ŁKS Łódź. - Ale martwi mnie nasza postawa na wyjazdach, nad tym musimy jeszcze solidnie opracować.

Pomocnik Lechii ma rację, Lechia na Traugutta i ta z meczów wyjazdowych to dwie różne drużyny. Gdyby liczyć tylko mecze na wyjeździe to biało-zieloni zajmowaliby przedostatnie miejsce w tabeli. Trzeba jednak przyznać, że kilkukrotnie gdańszczanie mieli pecha, jak z Ruchem, gdy byli zdecydowanie lepszym zespołem. Podobnie w meczu z Wisłą Kraków, kiedy to przez 3/4 meczu grali z mistrzem Polski jak równy z równym. Niemniej z drużynami pokroju ŁKS, Jagiellonii czy Polonii Bytom, Lechia musi wygrywać.

Ok, ale nie dobrze

- Miejsce jest na miarę możliwości - podsumowuje trener. - Jednak, gdy wspólnie przepracujemy zimę, to wiosną jeszcze namieszamy w Ekstraklasie.

Mimo wszystko jedenasta pozycja nie jest słabym wynikiem. Do siódmego miejsca gdańszczanie tracą zaledwie pięć punktów, ale już tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową może niepokoić.



Lechia na minus
...

Najwiekszym mankamentem Lechii była zdecydowanie gra w defensywie. Aż 26 straconych goli, to wynik fatalny, żadna z drużyn Ekstraklasy nie straciła ich więcej. Brakuje partnera dla Woląkiewicza a także klasowego prawego defensora, niestety Ben Starosta nie okazał się wzmocnieniem na miarę oczekiwań.

Dużo pretensji można mieć także do linii ataku. Kowalczyk i Buzała to piłkarze, którzy potrafią wykończyć akcję zespołu, ale takich sytuacji było jak na lekarstwo. Lechiści stwarzali sobie bardzo mało szans na zdobycie gola. Do tego wspomniana dwójka nie miała godnego zmiennika, bowiem Andrzej Rybski zostawił formę gdzieś w drugiej lidze. Dużo więcej można się było spodziewać po grze Roberta Hirsza, który jest regularnie powoływany do reprezentacji juniorskich.

... i na plus

Z czego Lechia Gdańsk może być dumna? Przede wszystkim ze swoich kibiców. Na najważniejsze mecze przychodziło ich ponad 10 tys., często będąc dwunastym zawodnikiem. Wprawdzie nie obyło się bez wybryków, ale generalnie można stwierdzić, że poziom kibicowania zdecydowanie się podnosi.

Na plus można również ocenić postawę Łukasza Trałki, który został zauważony przez Leo Beenhakkera i zadebiutował w kadrze meczem z Serbią. W kilku meczach świetnie spisywali się Wołąkiewicz i Kosznik i z nich Lechia może mieć jeszcze wiele pociechy.

Od strony organizacyjnej Lechia to czołówka krajowa. System monitoringu i kontroli poprawi bezpieczeństwo. W rundzie jesiennej zainstalowano także nowe profesjonalne nagłośnienie a na terenie walego stadionu można skorzystać z bezpłatnego wi-fi. Plamą na honorze włodarzy Lechii pozostaje niedopatrzenie, po którym podgrzewana murawa nie mogla działać wespół z oświetleniem.

MMka typuje

Jeśli do biało-zielonych wiosną dołączy 3-4 klasowych piłkarzy, przede wszystkim stoper i skuteczny napastnik, to na koniec sezonu Lechia może zająć miejsce w górnej połowie tabeli.

Na gwiazdę drugiej części sezonu MMka typuje Andrzeja Rybskiego, który powinien wreszcie udowodnić, że jest pilarzem nietuzinkowym.

Objawieniem rundy wiosennej może okazać się 20-letni Jakub Kawa, o którym trener Zieliński wypowiadał się, że już teraz jest lepszy od Bena Starosty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto