Polscy trenerzy koszykówki znajdują się w głębokim odwrocie. Wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie o medale w męskiej ekstraklasie walczyć będą tylko zespoły prowadzone przez szkoleniowców z zagranicy. Tak przynajmniej wynika z aktualnej tabeli Dominet Bank Ekstraligi, w której pięć pierwszych pozycji okupują drużyny prowadzone przez obcokrajowców.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że postrachem pracujących w Polsce zagranicznych trenerów jest prawnik, który nigdy nie grał wyczynowo w koszykówkę i nie kończył żadnej Akademii Wychowania Fizycznego.
Prokom Trefl Sopot z Tomasem Pacesasem, Anwil Włocławek z Alesem Pipanem, Śląsk Wrocław z Rimasem Kurtinaitisem, Turów Zgorzelec z Saso Filipowskim i Polpak Świecie z Mihailo Uvalinem - tak wygląda aktualna czołówka męskiej ekstraklasy i trudno przypuszczać, aby do walki o medale wmieszała się jakaś inna drużyna. Chyba, że będzie nią Bank Basket Kwidzyn. Podopieczni Mariusza Karola grają naprawdę rewelacyjnie. Wygrali ostatnio z Prokomem, Turowem oraz Anwilem i jeśli tak wysoką formę utrzymają dłużej, w fazie play off ligowe tuzy będą musiały się z nimi liczyć.
Ostatnim polskim trenerem, który wygrywał z drużynami kierowanymi przez obcokrajowców był Eugeniusz Kijewski. Znam wielu, którzy uważają, że niewielka w tym była jego zasługa. Nie podzielam opinii, że z takimi zawodnikami jacy grali w Prokomie, każdy zdobyłby mistrzostwo. W sporcie zawodowym podstawowym kryterium oceny pracy trenerów zawsze były, są i pozostaną wyniki osiągane przez jego podopiecznych, niezależnie od składów.
Anwil Włocławek od ośmiu lat korzysta z usług zagranicznych szkoleniowców, pochodzących z krajów Bałkańskich.
- W Polsce pracuje wielu doskonałych trenerów, ale żaden z nich nie daje nam takiej pewności osiągnięcia dobrych wyników, jak szkoleniowcy ze Słowenii, Serbii, czy Chorwacji - twierdzi Arkadiusz Lewandowski, dyrektor klubu z Włocławka.
Zagranicznych trenerów od wielu lat zatrudnia też Śląsk Wrocław.
- Nie mamy założenia, że Polak nie może być u nas trenerem - zastrzega prezes wrocławskiego klubu Mariusz Bałuszyński. - Chcemy zatrudniać dobrych trenerów, którzy posiadają doświadczenie i charyzmę, niezbędną do zdyscyplinowania zagranicznych koszykarzy. A takich w Polsce brakuje - dodaje.
Polskich trenerów broni i odmienną opinię w tej kwestii prezentuje profesor Tadeusz Huciński.
- Wpływ trenera w odpowiedzialności za wynik jest często przeceniany - uważa i dodaje - Trener często ugina się pod wpływem nacisków prezesów, rady nadzorczej i właścicieli klubów. Ci często ingerują w ściąganie zawodników, a w chwili porażki odpowiedzialnością za nią obarczają trenerów. Zagraniczny szkoleniowiec z ich punktu widzenia jest korzystniejszy, bo nie podejmuje ocen działalności klubowej, tylko zajmuje się tym, czym powinien, czyli szkoleniem. Ponadto, zdaniem profesora i byłego trenera reprezentacji kobiet oraz ligowych klubów żeńskiej i męskiej ekstraklasy, bariera językowa przyczynia się do poprawy współpracy zagranicznych trenerów z klubowymi działaczami. Nie komunikują się w sprawach około koszykówki, co minimalizuje ilość konfliktów.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?