Dariusz Michalczewski ma otrzymać 150 tys. odszkodowania od firmy produkującej materiały chemii budowlanej za to, że nielegalnie posługiwała się jego wizerunkiem w spotach reklamowych. Chodzi o sprawę sprzed kilku lat i konflikt pomiędzy osobami, które dobrze się znają.
Najpierw przez lata współpracowali – i nieźle na tym zarabiali. Potem jednak ich drogi się rozeszły. Teraz dochodzą swoich racji na drodze sądowej.
Pierwszy kontrakt reklamowy z firmą Cedat "Tygrys" podpisał osobiście w grudniu 2001 roku. W czasie dwóch lat, bo na tyle opiewała umowa, firma mogła wykorzystywać wizerunek boksera nie tylko w reklamach telewizyjnych, ale także na banerach, billbordach, w reklamach prasowych i na gadżetach. – Współpraca układała się dobrze – mówi Michalczewski.
Kontrakt wygasał jednak w końcu 2003 roku i później bokser nie prowadził już żadnych rozmów z Cedatem. Tymczasem w 2004 roku reklama, w której występował z produktem Cekol, nadal emitowana była w telewizji! Na początku 2004 roku Tomasz Wolsztyniak, wspólnik "Tygrysa", usłyszał od kogoś, że w kilku miastach postać boksera z Cekolem pojawiła się ponadto na autobusach. Wolsztyniak – jak zeznawał w sądzie – był tym kompletnie zaskoczony i natychmiast zadzwonił do przyjaciela. Bokser, który przebywał wówczas w Niemczech, także nie krył zdumienia, ponieważ nie przedłużył umowy na reklamę Cekolu.
Wkrótce doszło do spotkania boksera z przedstawicielami Cedat-u w gdańskiej siedzibie firmy. To, co Michalczewski na nim usłyszał, wprawiło go w takie zdumienie, że jak mówi – "omal nie spadł z krzesła". Szefowie spółki pokazali mu... drugą umowę, z której wynikało, że jego osoba nadal ma reklamować Cekol. Kontrakt podpisał bez zgody i pełnomocnictwa znajomy boksera, były dziennikarz sportowy Tomasz Sapichowski. Umowa opiewała na... 320 tysięcy złotych. Gdzie się podziały te pieniądze, nie wiadomo, bo Michalczewski nie dostał z tego ani grosza.
Wczoraj, tuż przed ogłoszeniem wyroku, Sapichowski złożył zeznania. – Sądziłem, że podpisując tę umowę działałem za wiedzą i zgodą pana Michalczewskiego. W tamtym czasie organizowałem środki na przedsięwzięcia z jego udziałem, kiedy realizowana była pierwsza umowa z Cedatem.
Sapichowski przyznał jednak, że nigdy nie miał pełnomocnictw do występowania w imieniu Michalczewskiego. Nigdy też nie przekazał na jego konto żadnej kwoty.
Podczas spotkania w Cedacie Michalczewski pytał szefów tej firmy, na jakiej podstawie podpisali kontrakt z Sapichowskim. – Odpowiedzieli, że miał moje pełnomocnictwo na piśmie – opowiada champion. – Ale gdy zażądałem, by mi je wtedy pokazali – odmówili! A ja nigdy temu człowiekowi nie udzielałem pełnomocnictwa. Umowy i kontrakty podpisuję osobiście.
Przedstawiciele Cedat-u nie skorzystali też z oferty "Tigera", który żądał od nich wpłaty 600 tys. zł, przy czy za połowę tej sumy spółka miałaby wyremontować, któryś z gdańskich domów dziecka.
Wczoraj sąd podzielił argumentację boksera. – Spółka Cedat nielegalnie posługiwała się wizerunkiem Dariusza Michalczewskiego – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Małgorzata Misiurna, jednak przyznana kwota odszkodowania jest o połowę mniejsza od tej, jakiej Michalczewski żądał.
Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnik "Tigera", mecenas Piotr Zboiński, nie wyklucza złożenia apelacji. – Ostateczna decyzja zapadnie po konsultacji z moim klientem – powiedział po wyjściu z sali rozpraw. Nie wiadomo też, czy od werdyktu odwoła się Cedat.
Nie Pierwsze problemy
To nie pierwsze problemy z reklamą Cekolu. W 2002 roku BMG Poland razem z Warner Chappell Music Poland zażądali 100 tys. dol. zapłaty za muzykę, która – jak twierdzili – jest ich własnością. Wykorzystana w reklamie Cekolu melodia przypominała muzykę z filmu "Rocky". Obie firmy są właścicielami po połowie praw do muzyki z "Rocky’ego".
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?