Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Lotos Trefl Gdańsk nie zagra o medale?

Łukasz Żaguń
Przemyslaw Swiderski
Bez względu na wynik walki o siódme miejsce w PlusLidze, można powiedzieć, że siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk w tym sezonie nie sprostali oczekiwaniom.

Rozczarowanie - to właśnie uczucie dominuje w sercach kibiców Lotosu Trefla. Może nie jest ono już tak przytłaczające, bo ze snu o medalu siatkarze, trenerzy, działacze, a przede wszystkim kibice zostali wybudzeni już kilka miesięcy temu. O strefę medalową podopieczni trenera Andrei Anastasiego nawet się nie otarli. I tu nasuwa się pytanie - dlaczego, skoro taki był cel zespołu przed startem rozgrywek?

Na pewno nie można powiedzieć, że działacze zawiesili drużynie poprzeczkę za wysoko. Tacy siatkarze jak Michał Masny, Mateusz Mika, Piotr Gacek, Wojciech Grzyb czy Dmytro Paszycki to przecież gwarancja jakości. Coś zatem nie zagrało. Ale co? I tutaj w zespole nikt nie ma wątpliwości - na przeszkodzie stanęły kontuzje przyjmujących. Miłosz Hebda z gry wypadł jeszcze przed sezonem, a Mateusz Mika, po urazach kolana i stawu skokowego, w zasadzie do dziś nie może się w pełni pozbierać.

- Kontuzje zepsuły całą koncepcję drużyny - mówi otwarcie Dariusz Gadomski, prezes Lotosu Trefla. - Te problemy odbiły się, niestety, na wynikach sportowych. To oczywiście nas boli, ale z drugiej strony można też znaleźć kilka pozytywów w tym sezonie. Cały czas przecież realizujemy założenia naszego projektu, który zakłada między innymi wprowadzanie do gry młodych zawodników - zauważa.

Wszystkiego problemami wytłumaczyć się jednak nie da. W tym sezonie gdańszczanie przegrali aż trzy z czterech spotkań z beniaminkami PlusLigi - GKS-em Katowice i Espadonem Szczecin.

- Te porażki szczególnie mnie bolą, bo prawdę mówiąc, w ogóle nie myśleliśmy o tym, że w tych meczach możemy stracić punkty. Po przegranym pojedynku z GKS-em Katowice w Ergo Arenie spotkaliśmy się wspólnie, odbyliśmy kilka rozmów i coś potem drgnęło. Niestety, po starciu z Effectorem Kielce Mateusz Mika skręcił kostkę i znowu wszystko nam się posypało - kontynuuje prezes Gadomski.

A co na to wszystko trener Anastasi? Włoch też co prawda wspomina o problemach kadrowych w drużynie, ale zwraca też uwagę na inne aspekty, które miały duży wpływ na wynik.

- W tym sezonie zrobiliśmy krok w tył. Co do tego nie ma wątpliwości. Co zrobić? To się zdarza. Nie jest łatwo cały czas rywalizować w PlusLidze z czołowymi zespołami, które mają dwa razy większy budżet od naszego. Pamiętajmy, że każdy sezon jest inny. I szukajmy też pozytywów. Wielu zawodników mocno rozwinęło skrzydła w tym sezonie, co zapewne zaowocuje w kolejnych rozgrywkach - podkreśla Anastasi.

Cóż, póki co jednak gdańszczanom pozostaje jedynie walka o siódme miejsce. Każdy w drużynie musi wykrzesać z siebie ostatnie pokłady energii i przede wszystkim motywacji. Pierwszy mecz z Cerradem Czarnymi w Radomiu zaplanowano na sobotę (godz. 17). Rewanż odbędzie się natomiast w czwartek, 13 kwietnia w Ergo Arenie (godz. 18). Będzie to też ostatni mecz w karierze w wykonaniu Piotra Gacka.

Menedżer Wilfredo Leona o grze siatkarza w polskiej kadrze: On chce, De Giorgi chce, wszyscy chcemy oprócz PZPS-u, który tylko mówi, że chce, a nie robi nic

Press Focus / x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto