Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego w Biedronkach są tłumy klientów mimo wprowadzonych limitów?

Ewa Andruszkiewicz
Ewa Andruszkiewicz
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Wojciech Wojtkielewicz
O niepokojących sytuacjach, do jakich ma dochodzić w niektórych sklepach sieci Biedronka informują w listach do redakcji nasi Czytelnicy. Z ich obserwacji wynika, że mimo zapowiedzi spółki, klienci wcale nie są wpuszczani do środka partiami. Zdaniem pracowników, powodem są… spadające przychody. Sieć zarzuty jednak odpiera.

- Siostra weszła dziś do Biedronki i ujrzała „dzikie tłumy” - pisze w liście do redakcji pan Tomasz [nazwisko do wiad. red.] i dodaje, że sytuacja miała miejsce w jednej z gdyńskich Biedronek. - Pani sprzedawczyni powiedziała, że decyzją zarządu wpuszczają do sklepu bez kontroli, bez limitu osób, bez ograniczeń. Powód: spadły przychody. To nie żart. Czy tak można? - pyta nasz Czytelnik.

Pani sprzedawczyni powiedziała, że decyzją zarządu wpuszczają do sklepu bez kontroli, bez limitu osób, bez ograniczeń. Powód: spadły przychody. To nie żart.

Jedno jest pewne: tak być nie powinno. Zwłaszcza, że zaledwie kilka dni temu sieć ogłosiła wprowadzenie całego pakietu środków ochronnych, mających zapobiegać rozprzestrzenianiu się epidemii koronawirusa. Najważniejsze punkty to limit klientów, mogących przebywać w tym samym czasie na terenie jednej placówki, nowe, krótsze godziny otwarcia sklepów, a także podajniki z płynem dezynfekującym w strefach wejść dla klientów.

- Wychodząc z domu na zakupy, zakładam maseczkę i rękawiczki jednorazowe. I zazwyczaj jestem najbardziej zabezpieczoną osobą w całym sklepie. Większość klientów, ale także pracowników, nie nosi nawet samych rękawiczek – informuje kolejny Czytelnik, pan Paweł z Gdańska. - Nie zauważyłem, żeby w Biedronce na moim osiedlu ktoś wpuszczał klientów partiami, wchodzą wszyscy, którzy chcą. Nie widziałem też przy drzwiach żadnych podajników z płynem dezynfekującym, które miały być udostępnione wchodzącym. Jedyna rzecz, to na podłodze przy kasach rzeczywiście pojawiły się oznaczenia odległości 1 metra.

O komentarz poprosiliśmy władze sieci.

- Działamy w trosce o bezpieczeństwo klientów i pracowników, a wytyczne dla naszych sklepów są jasne – zapewniają przedstawiciele biura prasowego Biedronki. - Każdy z ponad 3000 naszych sklepów ma wyznaczony maksymalny limit klientów w stosunku do powierzchni placówki, którzy mogą przebywać wewnątrz w danym momencie. Informacje na ten temat są też zamieszczone w naszych placówkach.

Każdy z ponad 3000 naszych sklepów ma wyznaczony maksymalny limit klientów w stosunku do powierzchni placówki, którzy mogą przebywać wewnątrz w danym momencie.

Przedstawiciele sieci proszą jednocześnie o zgłaszanie im sygnałów, dotyczących konkretnych placówek tak, aby mogli „zweryfikować sytuację na miejscu”.

Jeśli zaś chodzi o podajniki z płynem dezynfekującym w strefie wejść, władze Biedronki od początku zastrzegały, że „z uwagi na ograniczoną dostępność na rynku środków dezynfekujących, będą one wprowadzane do sieci stopniowo”.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dlaczego w Biedronkach są tłumy klientów mimo wprowadzonych limitów? - Dziennik Bałtycki

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto