Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego z pomysłem kompromisu nie wychodzi rząd? Rozmowa z Aleksandrą Dulkiewicz, prezydent Gdańska

Agnieszka Kamińska
Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska: Formacja rządząca dziś w Polsce jest formacją antysamorządową, antyeuropejską, niesłużącą dobru Polski, w tym Gdańska
Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska: Formacja rządząca dziś w Polsce jest formacją antysamorządową, antyeuropejską, niesłużącą dobru Polski, w tym Gdańska archiwum PP
Dokładnie nie wiemy, co chcemy wybudować i jak placówka ma wyglądać. Nie wiemy, jaka ma być treść tego historycznego upamiętnienia - ale mimo to, specustawa jest przygotowywana - mówi Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska.

Parlamentarne prace legislacyjne nad specustawą w sprawie Westerplatte nie zostały wstrzymane. A o to pani apelowała. Czy czuje się pani rozczarowana, może oszukana? Przypomnijmy, zaproponowała pani włączenie gruntów miejskich na półwyspie do planowanego muzeum m.in. w zamian za wstrzymanie prac nad specusta-wą i współtworzenie placówki. Po pani rozmowie z wiceministrem kultury Jarosławem Sellinem pojawiło się nawet wrażenie, że kompromis jest możliwy. Jak pani to teraz oceni?
- Nie lubię mocnych słów w życiu publicznym. Nie czuję się ani rozczarowana, ani oszukana. Dopóki piłka jest w grze, dopóki nie jest zakończony proces legislacyjny, to można rozmawiać. W tym rozdaniu politycznym już tak się zdarzyło, że prezydent nie podpisał uchwalonej w parlamencie ustawy. Takim przykładem jest nowelizacja ustawy o Regionalnych Izbach Obrachunkowych, prezydent jej nie podpisał i ustawa nie weszła w życie. Wszystko jest więc jeszcze możliwe również w przypadku Westerplatte. W przyszłym tygodniu, we wtorek, jadę na posiedzenie komisji senackiej, na którą zostałam zaproszona. Moim obowiązkiem, jako prezydenta Gdańska, jako Polki, jako patriotki, jest zachęcanie do rozmowy i dialogu na temat pamięci o Westerplatte - bo tym ta rozmowa powinna być. Tu nie chodzi o rozmowę tylko ze mną, ale z jak najszerszym środowiskiem na temat pamięci o Westerplatte.

Jest projekt ustawy o budowie muzeum na Westerplatte. Dulkiewicz alarmuje: to próba zabrania Westerplatte pod określone cele polityczne

Czy pani dokładnie wie, jak nowe muzeum będzie wyglądać? O czym my w ogóle mówimy?
- Gdybym wiedziała, to może łatwiej by było rozmawiać. Prosiłam pana wiceministra Sellina o to, że jeśli zapraszają nas do współpracy w ramach komitetu honorowego, to aby powiedzieli nam, jak muzeum dokładnie ma wyglądać. Słyszę tylko o pomysłach, ale to nie jest zamknięty projekt. Dokładnie nie wiemy, co chcemy wybudować i jak placówka ma wyglądać. Nie wiemy, jaka ma być treść tego historycznego upamiętnienia - ale mimo to, specustawa jest przygotowywana. Przez ostatnie tygodnie jeździłam, rozmawiałam, starałam się przekonać do tego, że Westerplatte to jest temat ważny nie tylko z perspektywy Gdańska, ale też Polski. Westerplatte to nie tylko miejsce pamięci o bohaterskiej postawie żołnierzy, ale też miejsce ku przestrodze, które mówi „nigdy więcej wojny”. To powinno być też miejsce pojednania, a nie podziałów.

Rola miasta, według specustawy, ma dotyczyć tylko udziału w komitecie honorowym? Czy w grę wchodzi jakaś szersza współpraca?
- Mowa jest tylko o komitecie honorowym. Chciałabym zwrócić uwagę na ważny aspekt. Na Westerplatte funkcjonuje Muzeum Gdańska, a 29 czerwca obchodziliśmy 45. rocznicę otwarcia Wartowni nr 1, jako placówki muzealnej. Pytam więc o konkretną rzecz - czy ten oddział Muzeum Gdańska zostanie przejęty przez nową placówkę? W treści ustawy jest przecież mowa o tym, że działka, na której znajduje się Wartownia nr 1, ma być wchłonięta przez nowe muzeum. Niektórych mogło oburzyć moje stwierdzenie nawiązujące do czasów stalinowskich. Ale chcę to podkreślić - do tej pory, w historii Polski, jeden jedyny raz placówki muzealne publiczne i prywatne były przejmowane 1 stycznia 1950 r. i każdy wie, jakie to były czasy. Nie ma innego przykładu w naszej historii przejmowania jednych placówek przez drugie. A dzisiaj, jeśli specustawa wejdzie w życie, będziemy mieć właśnie z tym do czynienia.

Przełom w sporze o Westerplatte. Aleksandra Dulkiewicz: To święte miejsce musi łączyć

Poseł PiS Kazimierz Smoliński stwierdził, że „nie bardzo sobie wyobraża tworzenie instytucji, w której będzie dwóch współwłaścicieli i każdy ma decydować”. Może poseł ma rację?
- Jestem wdzięczna posłowi Smolińskiemu, że rozmawiał ze mną, jak i wiceministrowi Sellinowi. Natomiast to powinno być tak, że ten kto silniejszy, powinien zaproponować jakiś rodzaj kompromisu, a tak się nie dzieje. Silniejsza jest tu przecież strona rządowa. Ale to ja wyciągam rękę i mówię, że mam taki a taki pomysł. Dlaczego z pomysłem nie wychodzi rząd? Nie do końca rozumiem tę myśl posła, którą pani przytacza, bo przecież instytucji kultury współprowadzonych przez kilka podmiotów jest bardzo dużo. Chociażby Muzeum Narodowe w Gdańsku. Jest ono prowadzone przez ministra kultury i marszałka województwa pomorskiego. Inny przykład - Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. To instytucja prowadzona przez trzy podmioty. Wspólne zarządzanie placówką jest jak najbardziej możliwe i praktykowane. A zasady współpracy należy zapisać w umowie. Nie rozumiem więc tych obaw i wątpliwości.

Widzi pani jeszcze jakieś możliwości negocjacyjne w sprawie Westerplatte?
- W tej sprawie interweniuje nie tylko miasto Gdańsk. Różne środowiska muzealne, również międzynarodowe, kierują pisma do marszałka Sejmu i ministra kultury. Każdy apeluje o dialog i - podkreślam - nie chodzi tu tylko o dialog ze mną. Ja chcę w nim uczestniczyć, bo Westerplatte to część tożsamości Polski, ale i Gdańska. Ale tu chodzi o dialog szeroki, a więc ze środowiskami muzealników, historyków, tych, którzy zajmują się pamięcią, ze środowiskami kombatanckimi. Niedobrze, że te różnorodne środowiska się omija i próbuje się realizować jednostronną wizję o Westerplatte.

Gdańsk. Dulkiewicz na Westerplatte: autorzy specustawy dzielą Polaków. Czy wezmą za to odpowiedzialność?

Otrzymała pani informację od wiceministra Sellina odnośnie Westerplatte. Co dokładnie w niej jest? Czy to jest jednoznaczne odrzucenie pani kompromisowej propozycji?
- W ubiegłym tygodniu wysłałam list do ministerstwa, który był podsumowaniem naszego spotkania z wiceministrem Sellinem. To była nasza oferta włączenia miejskich terenów do placówki wraz z możliwością naszej współpracy przy tworzeniu muzeum. Odpowiedź wiceministra na tę naszą propozycję jest negatywna. Treść tej odpowiedzi jeszcze analizujemy.

Jeden z tygodników opublikował okładkę z pytaniem „czy Gdańsk chce do Niemiec”. To zabolało wiele osób. Niektórzy mówią, że szczególnie w ostatnim czasie nasilił się wrogi stosunek do Gdańska pewnych środowisk. Czy pani to czuje? Z czego, pani zdaniem, to może wynikać?
- To oczywiste, że taki rodzaj złego mówienia o gdańszczankach i gdańszczanach jest wrogi. Jest mi szczególnie przykro z tego powodu. Kiedy byłam u pana premiera Morawieckiego, to część naszej rozmowy poświęciliśmy językowi debaty publicznej i potrzebie budowania w Polsce prawdziwej wspólnoty. Dla mnie, pisanie takiej nieprawdy jak ta na tej okładce, jątrzenie, jest grzechem przeciwko wspólnocie, w tym wypadku też narodowej. Nie wiem, czy to jest kara dla mieszkańców Gdańska ze to, że nie wspierają określonej partii politycznej. Mogę tylko podejrzewać, że to może być kara. Każde granie na nienawiści, która jest skierowana przez jedną grupę przeciwko drugiej, zawsze przynosi tragiczne owoce. Gdzie jak gdzie, ale w Polsce, a zwłaszcza w Gdańsku, powinniśmy przed tym ostrzegać. Dla partykularnego, krótkotrwałego zysku politycznego nie powinno się tego robić. Nie da się tworzyć wspólnoty, gdy jeden nastawia przeciwko drugiemu, gdy straszy. Ci, którzy biorą odpowiedzialność za te słowa, że „Gdańsk chce do Niemiec”, niech powiedzą, czemu to ma służyć. Dodam na marginesie, że niedawno wieszaliśmy flagę, która była uszyta podczas Święta Wolności i Solidarności. Różni ludzie przynosili części białego i czerwonego materiału i wspólnie szyliśmy flagę. Zawiesiliśmy ją na Górze Gradowej i każdego 4 czerwca będziemy ją tam wieszać. W stulecie odzyskania niepodległości pojawiło się w Gdańsku kilkanaście masztów flagowych, w różnych miejscach miasta. To tylko symbole, ale mówią dobitnie o tym, że to, co przedstawiała ta okładka, to jest nieprawda.

Co pani planuje w związku z najbliższymi wyborami? Czy pani w nich wystartuje?
- Nie, nie wybieram się do Sejmu i Senatu, natomiast zaangażuję się w kampanię wyborczą. Uważam, że te wybory będą najważniejsze w ostatnich 30 latach. Niestety, formacja rządząca dziś w Polsce jest formacją antysamorządową, antyeuropejską, niesłużącą dobru Polski, w tym również dobru Gdańska. Dlatego zaangażuję się.

Gdyby pojawiła się propozycja, to czy miałaby pani takie ambicje, aby przewodzić opozycji? Wielu ekspertów uważa, że ma pani ogromny potencjał polityczny, który warto by było wykorzystać w polityce krajowej.
- To są dyskusje dziennikarsko-komentatorskie. Skupiam się dziś na Gdańsku. Oczywiście skupiam się też na Polsce w takim kontekście, o którym pani mówiłam, a więc dotyczącym decentralizacji państwa i wzmocnienia roli samorządu. Nie chodzi o to, żeby prezydent miasta miał więcej władzy, tylko o to, żeby ta władza samorządowa, jej decyzje i sprawczość - a to jest słowo, o którym dziś często zapominamy - były najbliżej obywatela i lokalnych wspólnot. Z tego powodu będę się troszczyła o Gdańsk. Ale i o Polskę.

"Chcecie zawłaszczyć ten teren". Sejm przyjął specustawę ws. Westerplatte po burzliwej debacie

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto