Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dni Muzyki Nowej w klubie Żak stają się jedną z najbardziej wartościowych imprez w Gdańsku

Tomasz Rozwadowski
Świetny norweski Cikada Quartet dał w sobotę wspaniały, dwuczęściowy koncert
Świetny norweski Cikada Quartet dał w sobotę wspaniały, dwuczęściowy koncert
Dni Muzyki Nowej w Gdańsku w tym roku dzielą się na dwie części. Właśnie zakończyła się czterodniowa odsłona zimowa festiwalu, który konsekwentnie prezentuje muzykę znajdującą się w pół drogi pomiędzy filharmonią a klubami muzycznymi. Takiej twórczości jest ostatnio dużo, jest modna i zdobywa sobie coraz szersze grono słuchaczy.

Polska muzyka jest piękna

Od kilku lat polskie festiwale muzyczne wyglądają inaczej niż w przeszłości. Lata 90. i połowa pierwszej dekady nowego wieku upłynęły w dużej mierze na odrabianiu zaległości z prawie półwiecza, kiedy to byliśmy odcięci od głównego nurtu światowej kultury oraz na kształtowaniu gustów słuchaczy. Życie muzyczne w kraju też potrzebowało czasu na złapanie dynamiki, a wykonawców zagranicznych trzeba było stopniowo oswajać z Polską jako z miejscem, w którym warto się pokazać. Ta robota już została wykonana i polskie festiwale z ostatnich lat są z reguły swobodnym miksem ciekawej i aktualnej muzyki powstającej na miejscu lub w szerokim świecie. Takim festiwalem są też Dni Muzyki Nowej, marka skutecznie rozwijająca się od kilku lat.

Festiwal tegoroczny rozpoczął się od lokalnej demonstracji siły, czyli debiutu nowej trójmiejskiej orkiestry specjalizującej się w muzyce współczesnej. Zespół Sinfonietta Pomerania powołał do życia młody dyrygent i kompozytor Tadeusz Dixa i po raz pierwszy zaprezentował go szerszej publiczności w miniony czwartek. Prapremiera orkiestry była zarazem prawykonaniem kilku kompozycji znajdujących się w programie wieczoru. Utwory współczesnych kompozytorów polskich należących do kilku pokoleń i reprezentujących różnorodne prądy w muzyce współczesnej, od neoawangardy po neoklasycyzm, był świetnym sprawdzianem kompetencji muzyków i dyrygenta. Dla słuchaczy był dużym przeżyciem artystycznym i obietnicą przyszłych doznań, które niewątpliwie ta orkiestra złożona ze zdolnych, młodych, a już uznanych solistów i kameralistów, dostarczy.

Kolejnym zjawiskiem wbijającym nas w lokalną dumę była podczas Dni Muzyki Nowej perkusjonistka Katarzyna Kadłubowska. Gdańszczanka wykształcona w Niemczech, a od niedawno będąca także absolwentką Akademii Muzycznej w Gdańsku, wystąpiła z chilijskim artystą dźwiękowo-wizualnym Remym Canedo jako Kalshnikov feat. Reactive Ensemble. Repertuar składał się głównie z dzieł światowej awangardy lat 1960-80, z tak mocnymi nazwiskami, jak John Cage, Vinko Globokar czy Steve Reich, a same utwory znajdowały się na pograniczu muzyki, sztuk wizualnych i performance'u.

Po tym, momentami hipnotycznym, koncercie, przyszedł czas na jedyny słabszy moment festiwalu. Niemiecki multiinstrumentalista i kompozytor Christoph Berg jako Field Rotation zagrał coś, co przypominało publiczny pokaz tworzenia muzyki ilustracyjnej do filmu czy spektaklu. Dodajmy, muzyki raczej przeciętnej, a momentami dojmująco banalnej i ckliwej. To jednak nie była katastrofa, raczej drobny wypadek przy ciężkiej i świetnie wykonanej pracy przy festiwalu.

Powiewy ze Skandynawii

Dni Muzyki Nowej po raz pierwszy miały swojego kuratora. Obowiązek ten przyjął na siebie wibrafonista, kompozytor i aranżer Dominik Bukowski. Z misji wywiązał się znakomicie, a festiwal pod koniec doszedł do takiej klasy i nabrał takiego tempa, że żal było się z Żakiem żegnać.

W sobotę w dwóch osobnych programach wystąpił słynny norweski Cikada Quartet. Awangardowe smyczki z Oslo najpierw wykonały fenomenalnie trzy współczesne kwartety smyczkowe - Skandynawów Hansa Abrahamsena i Caroli Bauckholdt - oraz Krzysztofa Pendereckiego, a w drugiej części wystąpiły wspólnie z komisarzem Bukowskim i gościem specjalnym, pianistą Leszkiem Możdżerem. Obie odsłony były po prostu wyśmienite, a druga, lżejsza, nie pozostawiała najmniejszego wrażenia czczości.

Na koniec niedziela. Najbliższy jazzu był występ brytyjsko-francuskiego tria Piano Interrupted, działającego od niedawna, ale grającego porywająco. Po nich publiczność totalnie zahipnotyzował fiński akordeonista Kimmo Pohjonen. To był spektakl muzyczny najwyższej próby. A teraz czekamy na kwiecień!

[email protected]

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto