MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Do pięciu razy sztuka

(jaw)
Zwykło się mawiać, że do trzech razy sztuka. W przypadku rywalizacji żużlowców Lotosu Gdańsk i Intaru Ostrów - teraz już w fazie play off pierwszej ligi - to powiedzenie trzeba zmodyfikować.

Zwykło się mawiać, że do trzech razy sztuka. W przypadku rywalizacji żużlowców Lotosu Gdańsk i Intaru Ostrów - teraz już w fazie play off pierwszej ligi - to powiedzenie trzeba zmodyfikować. Oba zespoły spotykały się w tym sezonie już cztery razy, ale dopiero ten piąty mecz, w najbliższą niedzielę, będzie najważniejszy.
Potyczka ta zadecyduje, która z tych dwóch drużyn wystąpi w ligowym finale play off. Ten z kolei wyłoni zespół, który awansuje do ekstraligi, a przegrany swojej szansy na sukces w tym sezonie będzie mógł jeszcze szukać w barażowych spotkaniach z przedostatnim zespołem ekstraligi.
Lotos wygrał w tym roku z Intarem już trzykrotnie. W sezonie zasadniczym 58:33 na własnym torze i 47:43 na wyjeździe. Play off gdańszczanie zaczęli też od zwycięstwa przed własną publicznością 52:41. Tę serię zwycięstw zmąciła niedzielna porażka w Ostrowie 41:51. To po niej w play off jest 1:1 i w najbliższą niedzielę w Ostrowie odbędzie się ostatni akt tej rywalizacji. Kto przegra będzie mógł spakować motory do magazynu, bo przedwcześnie zakończy sezon. Zakończy, nie spełniając oczekiwań sponsorów i kibiców.
Większość sympatyków Lotosu miała nadzieję, że gdańszczanie już w minioną niedzielę - chociażby prawem serii - wygrają z Intarem i awansują do finału. Tymczasem na torze w Ostrowie odnieśli zaledwie pięć indywidualnych zwycięstw, a zespołowo wygrali tylko dwa wyścigi. Jedynie Bjarne Pedersen pojechał ma miarę oczekiwań, kończąc cztery wyścigi na pierwszym miejscu, w tym także ten za 6 punktów, kiedy jechał jako joker. Tomasz Chrzanowski w sześciu startach nie wygrał ani razy - cztery razy mijał metę na drugim miejscu, a dwa na trzecim. Trzeci z gdańskich liderów Krzysztof Jabłoński spisał się wręcz katastrofalnie. Cztery starty kończył ze wstydliwą regularnością. Dwa razy był trzeci i dwa razy ostatni. Tego chyba nikt się nie spodziewał.
Rywalizacja jednak się nie skończyła i czekamy na rehabilitację naszej drużyny. Nie da się jednak ukryć, że najbliższe dni będą nerwowe. Co można jeszcze zrobić, co poprawić, aby z Intarem wygrać na jego torze i awansować do finału.
- Trudno racjonalnie wytłumaczyć porażkę z Intarem, tak jak trudno jest zrozumieć dlaczego zawodnik tej klasy, co Chrzanowski nie potrafi wygrać wyścigu, a Jabłońskiego po dobrym starcie objeżdża praktycznie kto chce - powiedział prezes klubu Maciej Polny. - Zresztą Jabłoński nie chciał posłuchać dobrych rad menedżera Roberta Sawiny, więc niech teraz nie opowiada, że nie rozumie dlaczego pojechał tak słabo. A jak dwóch z trzech naszych liderów nie jedzie na miarę oczekiwań, to trudno marzyć o zespołowym sukcesie. W niedzielę będzie czas na rehabilitację. Wierzę, że udaną. W tym tygodniu pojedziemy jeszcze mecz sparingowy, będziemy się wspólnie przygotowywać, rozmawiać i analizować przyczyny porażki. Nie zamierzam wyznaczać jakiś ekstra premii za pokonanie Intaru. Zawodnicy wiedzą za ile jeżdżą i... ile mają do stracenia jeżeli sezon zakończyliby już w najbliższą niedzielę. Liczę więc nie tylko na ich sportowe umiejętności, bo wiem, że pieniądze, które są do podniesienia z toru też potrafią liczyć. Myślę też i uświadamiam to zawodnikom, że nie wolno nam zawieść tak wspaniałych kibiców jakich mamy w Gdańsku - zakończył prezes Polny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto