MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dominet Bank Ekstraliga. Katastrofalny występ starogardzian

[email protected]
Łukasz Majewski był często bezradny w meczu z Turowem. FOT. SEBASTIAN DADACZYŃSKI
Łukasz Majewski był często bezradny w meczu z Turowem. FOT. SEBASTIAN DADACZYŃSKI
Jest mi smutno, piszę bzdury, Turów zapędził Polpharmę do dziury - powinna śpiewać Cora po ostatnim meczu koszykówki w Starogardzie Gd. Co gorsza długo ten nastrój smutku nie zniknie, bo też człowiek kibicuje tej ...

Jest mi smutno, piszę bzdury, Turów zapędził Polpharmę do dziury - powinna śpiewać Cora po ostatnim meczu koszykówki w Starogardzie Gd. Co gorsza długo ten nastrój smutku nie zniknie, bo też człowiek kibicuje tej drużynie. Na rynku lokalnym można się do tego przyznawać. Okazję do podreperowania nastrojów nasi koszykarze dadzą nam dopiero w przyszłym roku. Tylko, czy w ogóle dadzą?

Przecierałem oczy ze zdumienia, obserwując pierwsze minuty spotkania Polpharma Starogard Gd. - Turów Zgorzelec. Jakby te dwa zespoły były zupełnie z innego świata. Starogardzianie ospali, wolni, broniący i atakujący bez przekonania; goście - ich przeciwieństwem. Gryźli ten parkiet, bronili niezwykle agresywnie, atakowali z animuszem, pasją. Już po meczu usłyszałem, że starogardzianie przegrali zanim to spotkanie się rozpoczęło. Trener Jerzy Chudeusz był wręcz przerażony po czwartkowym treningu. Nie widział w tych swoich chłopakach przedmeczowego napięcia. I nie zobaczył do końca.
Wynik wszyscy znają, klęska. Niektórzy zachwycają się osiągnięciem Hernola Halla, który wyrównał rekord ligi w liczbie zbiórek w jednym spotkaniu - 23. Zebrałby jednak z dziesięć mniej, gdyby goście w trzeciej i czwartej kwarcie lekko nie odpuścili. Nie grali rezerwami. Osiągnięcie Halla zostanie na zawsze zapisane w statystykach, ale to było zdecydowanie za mało na wicemistrzów Polski. Nie pomógł też nowy Antonio Kellogg - trafił z cztery razy na mnóstwo rzutów, nie zachwycił. Czwartą kwartę przesiedział praktycznie na ławce rezerwowych i tego już pojąć nie mogę. Ma podpisany kontrakt na miesiąc, ma tyle czasu, by się sprawdzić. Gdy wiadomo było, że Turów w Starogardzie Gd. wygra, powinien grać na okrągło, a trener trzymał go na ławce. Ma także od czasu do czasu zastępować w rozgrywaniu Copelanda, a wchodził na boisko, gdy lider starogardzian również na nim był. Jestem taktycznym laikiem, pewnie Jerzy Chudeusz od razu by wyjaśnił o co mu chodziło. Chociaż, czy ja wiem? Trenerzy wszystkich dyscyplin specyficznie wypowiadają się o swojej pracy i przebiegu spotkania. Rywal o klasę silniejszy - przegrana. Dobra realizacja założeń taktycznych - wygrana.

Pewnie tak już w sporcie musi być, ale stąd dziennikarze mają pole do dywagacji.
A tych - w stosunku do Polpharmy - narzuca się mnóstwo. Jerzy Chudeusz od dawna mówi, że brakuje mu w drużynie doświadczonego gracza - takiego, który by "wziął zespół na boisku za pysk". W tych najważniejszych momentach. Tymczasem sprowadza się 22-latka, czyli praktycznie gracza jeszcze bez doświadczenia. Grał dotąd w amerykańskiej lidze akademickiej, ale nic więcej nie osiągnął. Niech się jednak sprawdzi, bo tegoroczne, dotychczasowe transfery są wyjątkowo nieudane. Takiego roku w Polpharmie jeszcze nie było. Za hit musimy uznać podpisanie kontraktu na cały sezon z Diesem. Miał być środkowym, tak o wzroście 206 centymetrów, świetnie spisującym się w lidze szwedzkiej. Przyjechał i wszystkich załamał. Dwa metry to on miał w butach koszykarskich, a jego umiejętności okazały się wielokrotnie słabsze niż Marculewicza. Mniejszych pomyłek było kilka, ale i one mają dzisiaj wpływy na sytuację finansową klubu. Za zgłoszenie każdego zawodnika do ligi trzeba zapłacić 4 tysiące złotych. Po przekroczeniu limitu - za następnego 8 tysięcy, następnego już 12. Po raz pierwszy w swoich dziejach starogardzki klub ten najtańszy limit wyczerpał! Jeżeli będzie chciał zatrudnić kolejnych graczy, zapłaci więcej. A musi znaleźć przynajmniej środkowego, bo Polpharmie grozi spadek. Po przegranym spotkaniu z AZS Koszalin przez sekundę przysłuchiwaliśmy się rozmowie kogoś z komisarzem zawodów, takim, co jeździ na wiele spotkań. Ten ktoś do niego powiedział, że na szczęście w tej lidze są jeszcze słabsze od Polpharmy zespoły. Ów komisarz popatrzył na rozmówcę z lekkim pobłażaniem. Jego zdaniem, nie ma słabszych. Nawet Czarni Słupsk i Basket Kwidzyn są lepsze.
W klubie na gwałt szukają więc oszczędności, by znaleźć środki na przynajmniej jednego klasowego gracza. Rozwiązano kontrakt - za porozumieniem stron - z Sirsninsem, który ostatnio i tak nie grał.

Mówi się jeszcze o co najmniej dwóch graczach do ostrzału, kolejni mieli zostać wypożyczeni do zespołów pierwszoligowych, by w Starogardzie Gd. zwolnić środki.
Nowy prezes Jarosław Poziemski na razie zachowuje spokój. Mówi, że dopiero druga runda wszystko rozstrzygnie. Z naszych dosyć wiarygodnych informacji wynika, że właściciel Polpharmy wcale się nie odwraca plecami od koszykarzy. Może klubowi dorzucić nieco środków, bo mógł pozyskać jak najlepszych graczy i nie oddawać na siłę tych, co już ma. Drużynę czeka bowiem w drugiej rundzie rzeczywiście walka na śmierć i życie, i - pisząc za Sienkiewiczem - każdy miecz się przyda. Bilans po pierwszej będzie zapewne 2:11, na wiosnę musi być co najmniej 6:5. Tylko to zagwarantuje utrzymanie. Oby tak się stało i oby było to dobrą nauczką na kolejny sezon. Nie da się budować zespołu przez internet, za pomocą emaili. Trzeba go, koszykarza, najpierw zobaczyć, dotknąć, porozmawiać, wyczuć.
Taki agent Halla już zawsze będzie mógł go zachwalać tym, że był królem zbiórek w lidze polskiej. Ustanowił rekord. Zapewniam jednak, że przyszłemu pracodawcy pokaże tylko pojedyncze akcje z meczu z Turowem, przed pokazaniem kasety z całym spotkaniem będzie się bronił jak toreador przed bykiem. Unikami. Agenci sprzedają normalny towar klubom, za jak największe pieniądze. Oni także często z tego tylko żyją. Nie tylko oni zresztą...

Wcale się nie wymądrzam, od kilku lat chodzi mi to po głowie. Że w tym sporcie tak naprawdę chodzi o pieniądze. Stąd smuci mnie i sposób budowania koszykarskich zespołów. Ciągle od nowa. Koszykarze i trenerzy ze Starogardu Gd. w końcu odchodzą, ja to pozostaną na zawsze. I chcę chodzić na mecze koszykówki ekstraligi. O tym wszyscy powinni pamiętać. Tymczasem co niektórzy wolą opowiadać w swoich miejscach urodzenia, że w tym Starogardzie Gd. to są jaja. Do tego wszystkiego Jerzy Chudeusz mówi już oficjalnie, że starogardzka hala przestała być atutem jego drużyny. Ale, czy jego drużyna jest autem Starogardu Gd. i Polpharmy - sponsora? I kibiców? Czy gryzie ten parkiet, by sobie ich zjednać? Jak Turów, chociaż grał na wyjeździe?
W 2008 roku ten zespół musi grać inaczej. Koszykarze na święta się rozjechali. Może wrócą z nową motywacją? Muszą, a prezesowi i trenerowi życzymy tylko "szczęśliwej ręki" do nowych graczy. Gdy tak się nie stanie, klub ustanowi jeszcze jeden rekord - w liczbie zawodników grających w jednym klubie w jednym sezonie. Ja nawet już nie pamiętam tych wszystkich nazwisk. Z kim ci kibice mają się utożsamiać? Tak z przekonaniem? Z kimś, kto trafia do Starogardu Gd. i znika?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto